niedziela, 6 stycznia 2013

Reportaż Zoo w Grabowie - ponad 10 tys. odsłon

[MATERIAŁ Z 7.07.2006 ponad 10 tysięcy odsłon]

Kiedyś na 1 kwietnia żartowaliśmy, że w Starogardzie powstaje zoo. Teraz to nie żart - zoo powstaje, co prawda nie w Starogardzie, ale niedaleko, w Grabowie.

Tydzień temu pisaliśmy o budowie dużych ogrodów dydaktycznych (od gotyckiego po te dzisiejsze, na ogół "wiejskie") we Franku w gminie Kaliska. Dzisiaj będzie o ogrodzie zoologicznym, którym powstaje w Grabowie. Obie inwestycje cieszą. Dzięki nim nasz powiat będzie bogatszy o atrakcje.







Pod namiotem błękitu
Szeroka i malownicza dolina między rozwidleniem szos: Bobowo - Grabowo, Bobowo - Pączewo. Teren jest tu urozmaicony, aż szkoda, że brakuje jeziora. Na tak zwanych wybudowaniach gospodarzą więksi gospodarze. Do powstającego ogrodu zoologicznego dojeżdża się z centrum Grabowa obok gospodarstwa Berenta, byłego przewodniczącego Rady Gminny. - Za nim w prawo, potem jeszcze ostro w prawo - tak tłumaczą dzieci we wiosce. One już wiedzą, że kroi się coś większego i to dla nich.
Szutrowa droga długo prowadzi ową doliną, po terenach, na których w 1945 roku toczyła się straszna bitwa czołgowa. Teraz ów obszar, z lekka falujący zbożami pod wielkim namiotem błękitu nieba, wygląda absolutnie niewinnie. Powstający ogród zoologiczny daje się rozpoznać z daleka - widać drewniane zabudowania i obszerne zagrody, zamknięte ogrodzeniami z okorowanych dłużyc. Z bliska widać jeszcze ogród z drewnianymi wieżyczkami i przyrządami dla dzieci, budynki gospodarcze - stodołę, stajnie, jeden mieszkalny.

Kucyk z rybim okiem
Mam szczęście. Po chwili przyjeżdża właściciel - Andrzej Derlecki, człowiek otwarty i chętny do rozmowy. Najpierw oprowadza.
Strusie są dwa, ale mają jaja i będzie więcej. Za nimi stoją drewniane domki. Pan Andrzej otwiera drzwiczki i wyskakuje... osiołek. W tym naszym kociewskim plenerze wygląda dość osobliwie, ale się przyzwyczaimy, jak przyzwyczailiśmy się do afrykańskich strusi. Potem są kucyki, Zawracamy, bo więcej zwierząt - z uwagi na gryzące je w upale gzy - stoi w stodole i w stajniach.
W stodole po prawej stronie też widać boksy. Derlecki otwiera drzwi. Po krótkiej chwili bezowocnego siłowania na podwórze, a potem między szerokie zagrody wybiegają trzy osły, dwa duże, jeden mały.
Idziemy wzdłuż pierwszej stajni. Tu stoją rzadkie konie, między innymi rasy polskiej i fiordy - z Finlandii. I też kucyki. Jeden z rybim okiem. Spoglądam mu w oczy i faktycznie - ma matowe jak ryba, "zamulałe", jak swojego czasu określała Helena Katulska z Osieka jakość zdjęć wykonywanych przez tamtejszego fotografa.
W większej stajni też stoją kuce i konie - od szlachetnego wielkopolskiego po ciężkie zimnokrwiste.



Postanowili wrócić
Siadamy w pomieszczeniu gospodarczym. Notuję. Andrzej Derlecki przyjechał tu z Gdańska, ale jest nasz - od 1858 mieszkał w Grabowie (urodził się w Skórczu), uściślając w Maksymilianowie, czyli w części Grabowa w stronę na Wiebrandowa. W 1977 roku wyprowadził się do Gdańska, gdzie pracował w wojsku w Gdyni. W 1996 roku wraz z żoną Mirosławą z domu Sikora założył firmę działającą w branży budowlanej i ciepłowniczej. Żona też jest Kociewianką. Pochodzi z Bobowa, konkretnie z Ruska.
Firma, prowadząca od podstaw remonty i usługi na rzecz budżetówki, wspólnot mieszkaniowych i wojska, prosperuje dobrze. Dość powiedzieć, że Derleccy zatrudniają siedemdziesiąt dwie osoby. Niemniej oboje postanowili wrócić w swoje - tak powiedzmy - ojczyste strony. Na wstępie, pomijając budowę ogrodu zoologicznego, zaczęli jako prezent robić parking dla Grabowa. Rozpoczęli dwa tygodnie temu, w tym tygodniu chcą zakończyć. Akurat na odpust parafialny 22 lipca.
Postanowili z żoną wrócić, ale przez pewien czas będą prowadzić działalność i tu, i tam. Ogrodem zoologicznym zajmie się przede wszystkim najstarsza z córek, Marlena. Ukończyła studium policealne fizykoterapii i rehabilitacji, a jej mąż Jakub kończy studia w zakresie rehabilitacji i fizykoterapii na Politechnice Gdańskiej. Być może będą tu też przyjeżdżać do pracy inne ich córki: Karolina, Paulina i Adriana.

We wrześniu otwarcie
Teren, jaki wykupił tutaj Derlecki, liczy sobie 32 hektary, z czego kilka hektarów dzierżawy. Zabudowania gospodarcza i zagrody zajmują około 4,5 hektara, ale będą jeszcze zagrody i wybiegi dla zwierząt po drugiej stronie drogi. W sumie szykuje się spore przedsięwzięcie. Poza tym widać tu wszędzie pracę. Tempo musi być odpowiednie, gdyż ogród jako obiekt do zwiedzania i jako ogród do przejażdżek dla dzieci ma być otarty pod koniec września. A ośrodek rehabilitacji ma być dokończony w przyszłym roku, mniej więcej w czerwcu.
Szkoda - powtórzmy - że brakuje tu jeziora, czy w ogóle jakiejś większej wody. Chociaż miejsca, gdzie można by wykopać wielki staw, są.



Koni ponad trzydzieści
Liczymy stan posiadania. Koni - licząc razem z kucami (też koń) - trzydzieści dwa. Kuców dwanaście, pozostałe to konie kilku rzadkich ras, między innymi fiord, jeden z dwóch na Wybrzeżu. Kuce również rozmaitej maści i ras. Wspomniany z rybim okiem i tarantowate.
Osły zostały sprowadzone spod Lublina. Tam jakiś człowiek prowadzi hodowlę osłów i wysyła do Włoch. W celach? Wiadomo jakich. Och ci Włosi, jedzą wszystko...
Co jeszcze. Kozy, owca świętego Jakuba - z czterema rogami, rasa na wyginięciu. Niedługo będzie dwugarbny wielbłąd, a wśród drzew daniele. To tyle, jeżeli idzie o kopytne.
Ptaki. Na razie strusie i bażanty. A będą jeszcze pawie, papugi i czaple. Zamieszkają w części ogrodowej, gdzie powstaje plac zabaw dla dzieci, i w liczącej około 300 metrów kwadratowych wojlerze. Nie zabraknie też zwierząt futerkowych.



Już oglądają
Idziemy oglądać ów plac zabaw. Z budy wychodzi wielki pies, chyba bernardyn. Mają być jeszcze dogi (dogoterapia).
Gospodarz tłumaczy, po co mu to wszystko. Oczywiście realizacja hobby, frajda, jaką da się ludziom, bo przecież wizyta w takim ogrodzie zoologicznym będzie nie lada atrakcją. Hobby, ale ma to być też miejsce pracy dla rodziny, stąd hipoterapia, rehabilitacja dzieci niepełnosprawnych, jazda konna, przejażdżki bryczką, dokartami (bryczka dwukołowa), dużym westernowym wozem, zima saniami. Wszystkie te pojazdy już stoją i czekają na swoją chwilę. A zwierzęta już oglądają. Przyjeżdżają nawet goście z Gdańska.
Wielkie otwarcie ogrodu zoologicznego ma się odbyć pierwszego września. Gospodarz chce tu zorganizować rozpoczęcie roku szkolnego dla klas zerowych i pierwszych z gminy. Już wtedy prawie wszystko będzie wykończone, a ogród zabaw na pewno. Życzymy powodzenia.
Tekst i foto Tadeusz Majewski

Zdjęcia: 1. Duża przestrzeń, drewniane domki - zapowiada się na coś dużego; .Westernowy wóz czeka na pierwszą wycieczkę; . Paulina, córka pana Derleckiego, wyprowadziła osły. Najmłodszy ma śmieszną minę; Trwają prace w części ogrodowej, gdzie powstaje plac zabaw dla dzieci; Kucyki są tu różnej maści. Ten jest mocno nakrapiany; Andrzej Derlecki prezentuje rzadkiego na tych terenach konia polskiego.

Za magazynem "Kociewiak" - dodatek do piątkowego wydania "Dziennika Bałtyckiego"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz