poniedziałek, 6 września 2004

Dożynki w Barłożnie

Msza była prawie wszędzie i była w Barłożnie. I tu - podobnie jak wszędzie - po mszy, po świętych słowach, rozpoczął się przegląd sołectw i zabawa. Frekwencja zbiła z tropu najśmielszych optymistów. Podobnie jak zdumiała gości ze Starogardu, którzy przyjechali tu po raz pierwszy i musieli dojść do przykrego wniosku: świat nie kończy się na rogatkach STG. On się tam zaczyna.





Trudno sobie wyobrazić życie bez chleba. Chleb to coś tak bardzo, bardzo oczywistego i tak codziennego, że nie spostrzegamy jego cudowności, nie widzimy w nim daru Bożego. Podobnie zbiory - wszystkie zboża, owoce i warzywa, jakimi Pan Bóg nas obdarzył.
Takie mniej więcej słowa padały na mszach dożynkowych. Dlatego dożynki nie mogą obejść się bez mszy, święcenia, obyczajów bliskich religii, jakim na przykład jest łamanie chleba.


Chleba naszego...

A teraz zróbmy dziennikarski obchód wokół boiska szkolnego, wypełnionego ludziskami. Na jego brzegach usadowiły się stoiska sołectw.




Pączewo z kukłą sołtysowej
Przed jednym z dwóch namiotów siedzi kukła sołtysowej. W środku kolorowo od owoców. W drugim namiocie sporo... os. Gdyby to one miały głosować co do pyszności wypieków, to I miejsce murowane. Witają nas Halina Wika, Elżbieta Doering, Teresa Ceyrowska, Regina Łuczyc, Elżbieta Szlosowska, Maria Kołodyńska i Danuta Bukowska. - Nastawiłyśmy się na wyroby kulinarne i rękodzieło - mówi Regina Łuczyc. - Słodycze koniecznie trzymamy w koszach wiklinowych. A kukłę sołtysowej ja zrobiłam. Bo nasza sołtysowa to babka jest morowa. Zrobiłam ją ekspresem. Koń mógłby być z owoców, ale naturalny. Takie figury można robić w całości ze wszystkiego, co rośnie w ogrodzie... Szkoda, że jesteśmy w wieku przedemerytalnym. Nie ma pań w wieku 30 - 40 lat. Tłumaczą się, że mają dużo pracy, ale to jest jakaś ogólna niechęć do społecznego działania.


Mirotki witają zapachami

Mirotki nastawiły się na gastronomię. KGW istnieje tu dopiero 2 lata, a już robi taaaaki bigos! Do tego szynka wiejska i smalec. Palce lizać. W zespole są Barbara Oberland, Anna Buniek, Marzena Cherek, Kazimiera Kłopocka, Violetta Czachorowska i Maria Derdowska. Doceniają to ludziska. Przechodzi tędy wielki tłum. Jakiś mężczyzna krzyczy pod adresem kobiety: Ale ty jesteś zorgowna! Panie z Mirotek wyjaśniają: zorgowna = interesowna, pazerna. Jeżeli na ten bigos, to trudno się dziwić.








Jakby z "Chłopów"

Barłożno wygląda jakby je wyjął z "Chłopów" Reymonta. Panie Judyta Klejna, Halina Kwarcińska i Kazimiera Cichoń uwijają się przy gastronomii w strojach kociewskich. Zresztą barłożanki w tych strojach spotyka się nie tylko tutaj. Tu i tam młódki, a w świetlicy przy - rzec można - głównej gastronomii, dla VIP-ów, pracuje Józefa Drożdż - tutejsza przewodnicząca KGW. Okazuje się, że to ona poszyła te wszystkie wdzianka. A tak w ogóle to ona jest tu w Barłożnie wszystkim. - Stroje ma siedem dziewcząt i pięć kobiet - mówi pani Józefa. - Jeździliśmy do Warszawy na pokaz potraw wigilijnych i wielkanocnych. Przy stole krząta się, również w stroju kociewskim, Alina Socha - z domu Drożdż. A jakże, córka pani Józefy. Ma cięty język. - Co jak co, ale jadła w Polsce nie brakuje - zauważamy, patrząc na stoły. - Jedzenia tyle jest, tylko uczciwości nie ma - błyskawicznie rzuca pani Alina.
Hmm... stroje. Jedną z dziewcząt pytamy z ciekawości, czy by nie poszła w takim na dyskotekę. Za głowę się chwyciła. Nigdy, przenigdy! A szkoda, wszak to pop, folk, lepszy niż dżins. A może by tak ożenić jedno z drugim? - kombinujemy.


Specjalność: ciasta

Wracamy na szlak. Na stoisku Czarnego lasu panie trochę w rozsypce, gdyż dwie akurat poszły po dyplomy za zajęcia czołowych miejsc w konkursie na najładniejsze zagrody. Ale po chwili przychodzą. Jest też sołtys Waldemar Kotłowski i wspaniała artystka ludowa Regina Matuszewska. - Stoisko zorganizowały panie z KGW - informuje sołtys. - Specjalność: ciasta. Osobiście ufundowałem dla tych pań puchar. Przewodniczącą jest Ewa Falińska, działają Maria Kozłowska (II miejsce na najładniejsza zagrodę rolniczą), Krystyna Koszewska (I miejsce) i inne. Przy okazji sołtys sprzedaje newsa. - Zapraszam do Czarnego lasu. Jesteśmy w trakcie budowy trzech boisk!
Czarny las reklamuje się też foto galerią pokazującą wieś.





Nie ma KGW
Rozmawiamy na stoisku Wielki Bukowiec z Krystyną Brzeżyńską, Teresą Deptulską-Litwińską - panią sołtys, Mirosławą Wontką i Jerzym Wontką. Trochę tu blado, nie ma KGW - w naszej ulubionej, jednej z ładniejszych wsi w powiecie. Może będzie za rok, kiedy dajmy na to odbędą się tam dożynki.





Kiełbasa się skończyła
Na końcu zwiedzamy Wolental. Trzy osoby - Janina Adrych, Hanna Rombalska i Andrzej Leszman rzucają od czasu do czasu w tłum: Kiełbasy już nie ma!
- Trzeba było przyjść wcześniej - mówi do nas pan Andrzej. - 250 porcji rozeszło się błyskawicznie. Taki tłum się zrobił, że policja przyszła sprawdzić, co się dzieje. Nasza kiełbasa miała takie wzięcie, bo mamy swoje tajemnice.
Warto, widać, się w czymś wyspecjalizować.











Obserwacje
I tak sobie chodzimy. Oglądamy, obserwujemy. Spotykamy wielu ludzi. Czynny komendant OSP z Wolentala, nestor gminnej straży, 76-letni Albin Falgowski działa w OSP 54 lata. Na dożynkach prezentuje wspaniałą kolekcję medali na piersi. Nie dziwi go tak wielki tłum. Takie skupiska to dla niego normalka. Byle nie - odpukać - przy pożarze. Przed szkołą obserwujemy niezwykłe zjawisko - kolejkę, proszę Państwa. Za czym kolejka ta stoi? Za bryczką. - Panie, bo tu nie ma żadnego konia w Barłożnie - mówi jakaś obywatelka (z komitetu kolejkowego?). Bryczka jest za darmo. W szkole wystawa dzieł tutejszych artystów ludowych i zawodowych plastyków. Są rzeźby, obrazy i fotki pokazujące Barłożno. No i na scenie - występują dzieciaki, nastolatki, dorośli, a nawet przewodniczący Rady Gminy. W konkursie międzysołeckim. Zabawa na sto dwa. To nic, że później się okaże - w turnieju Barłożno pierwsze, Pączewo drugie, Czarnylas trzeci.







Tekst i foto M.K.
Na podstawie tygodnika Kociewiak - dodatek do Dziennika Bałtyckiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz