poniedziałek, 6 września 2004

Dożynki w Smętowie

SMĘTOWO GRANICZNE. Jak gdzie indziej na dożynki przyszło i zjechało bardzo dużo osób. Sołectwa walczyły tutaj tylko w kopaną. Gwiazdą artystyczną dożynek był skrzypek Leszek Bobolik. Bohaterami - oczywiście rolnicy.




Zaczęło się od uroczystości religijnej, związanej z poświęceniem chleba i wieńców dożynkowych. - Jest to jedyny uroczysty dzień rolników - mówił ksiądz proboszcz Zdzisław Osiński. Szkoda, że jedyny, chciałoby się powiedzieć. Wszak to oni żywią i bronią. I od lat dostają od kolejnych władz RP w tyłek.

Pierwszy chleb, upieczony z tegorocznego ziarna, przynieśli na centralne miejsce dożynek starostowie Bożena i Krzysztof Kamińscy. Z wieńcem przyszli państwo Mieczysława i Zenon Błażkowie.


Chlebem częstował wójt. Najpierw księży - Andrzeja Talińskiego - proboszcza Kamionki, Stanisława Gołąbka - proboszcza Lalkowych, Z. Osińskiego - proboszcza Smętowa, przewodniczącego Rady Gminy Wiesława Ołowskiego, wiceprzewodniczącego Stanisława Zająca oraz posła Edmunda Stachowicza (akurat zdążył z dożynek z Barłożna - sąsiednia gmina Skórcz).
Po tym imprezę prowadził wójt gminy Jerzy Zieliński oraz dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury, Sportu i Rekreacji Michał Chrzanowski.

Wręczano nagrody w konkursie Piękna Wieś. Nagrodzono Krzysztofa i Anetę Sonnenfeldów za porządek. Dom św. Brata Alberta oraz ks. Z. Osińskiego za ładnie utrzymaną plebanię przy kościele w Smętowie. Nagrody za najpiękniejsze gospodarstwa i działki otrzymali: Irena i Gerard Szczepińscy, Renata i Edward Wolscy, Joanna i Piotr Gniewkowscy, Ewa i Zenon Oparka, Mirosława i Eugeniusz Sulkowscy. Dostali oni talony na drzewka i krzewy ozdobne, od razu do realizacji, jako że obok stał już samochód firmy szkółkarskiej. Dziękowano za zasługi i wkład pracy na rzecz gminy Bogusławowi Kwaśniewskiemu, Teresie Wegner-Czajka, Danucie Otta-Iwan, Barbarze Galant, a za współpracę na rzecz sołectwa Janowi Kulczyńskiemu z Leśnej Jani. Za pracę na rzecz wsi podziękowano Tadeuszowi Wojtasiowi, Januszowi Gniewkowskiemu, Izabeli Muszyńskiej, Barbarze Szczeblewskiej i Małgorzacie Reptowskiej z sołectwa Lalkowy, a za pracę przy remoncie świetlicy Albertowi Urbańskiemu.

Po tym rozpoczęły się występy i konkurencje, a na boisku finałowy mecz ligi sołeckiej.
Dzieci z podstawówki w Lalkowach, przygotowane przez Reginę Kotłowską, wystawiły "Maszki" - od a do z w gwarze kociewskiej. Zespół Leszka Bobolika - skrzypka zespołu Babsztyl i Zayazd - do łez rozbawiał publiczność konkursami i skeczami. Dzieci z Ośrodka w Smętowie, prowadzone przez Jana Lewandowskiego, zaprezentowały tańce towarzyskie. W finałowym meczu wakacyjnej ligi sołeckiej po zaciętym spotkaniu piłkarze z Kopytkowa pokonali drużynę ze Smętowa. Trzecie miejsce zajął team Lalkowy - Frąca (grali jako jedna drużyna), czwarte - Smętówko.

Za ośrodkiem, pod laskiem, rozdawano grochówkę. Edwinowi Bąkowskiemu, głównemu kucharzowi i specjaliście od speczupy, pomagał sam Adam Barabaś - prezes OSP Smętowo. Jadło sponsorował Urząd Gminy. - Gotowaliśmy od godziny 9 do 15 - powiedział nam pan Edwin. - Przygotowanie około 240 litrów kosztowało sporo pracy.
Strażacy życzyli stojącym w kolejce zdrowia i... dobrze odchodzących gazów.
W jednym z namiotów siedział prezes pszczelarzy w Smętowie Kazimierz Gniękowski i Jan Właszyn z WDR-u w Gdańsku. Różnego rodzaju miody, także pitne, prezentowała Jolanta Góra. - Jeżdżę na prezentacje swoich wyrobów, a raczej wyrobów moich pszczół, do Gniewu na zamek i do Piaseczna. Otrzymałam nawet dyplom z Warszawy w konkursie "Zielony Rynek". Pasieki mamy już 8 lat.


Posiadamy 120 pni i stale powiększamy ich ilość.
Miód pani Jola proponowała od 8 do 22 zł, co zależało od wielkości pojemnika, od jakości, koloru i smaku. Kosztować można było za darmo, czyli na wabia.
Firma z Wolentala, istniejąca rok, przyjechała na dożynki zaprezentować nawozy oraz pasze. Pierwszy raz. I na pewno nie ostatni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz