wtorek, 21 września 2004

Lekarza nie znam

Wieś nie wieś. Przy szrutowej drodze Lubichowo - Wda wyrosło spore osiedle domków wczasowych. Letnicy wywęszą, gdzie jest pięknie. Przy ścianie Borów Tucholskich z rzadka stoją gospodarstwa. Osiedle i starą część Wilczych Błot dzielą nie tylko pola. To są zupełnie inne światy. O tym, który już zanika, mogą opowiedzieć starsi ludzie. Landowska, Podwojska, Szlachcikowska, Bistram - mówią nam po drodze - mają grubo powyżej osiemdziesiątki. Musi być jakiś zdrowy mikroklimat. A może na długowieczność korzystnie wpływa wolne tempo życia?
Niemal w każdym domu mieszka ktoś stary. Na przykład w domu pod lasem, blisko krzyża. Tu mieszka Gertruda Bielińska. Ma 88 lat. Inaczej mówiąc urodziła się w 1916 roku. To bardzo dawno temu.

Żniwujecie? - zagajamy. (To w stronę synowej, pani Wiesławy.)
- Został tylko owies - błyskawicznie odpowiada babcia. Śmieje się radośnie, ściska synową, mówi, jak bardzo ją kocha. I z uporem stoi, kiedy my siedzimy przy stole w przedsionku.

No niechże pani usiądzie.
- Nie. Ja mogę tak stać choc i pół dnia.
No i potem tak stoi przez całą rozmowę.

Kiedy nie było maszynów

Gertruda Bielińska urodziła się w Skórczu, ale życie spędziła w Wilczych Błotach. Za mąż wyszła w wieku 25 lat za Alfonsa Bielińskiego.
- W Wilczych Błotach żyło się dobrze. Uczyłam się w tutejszej szkole. Tak, mieliśmy tu szkołę. Nauczyciel był jeden, Moller. Zginął w czasie wojny. Dobra i wesoła wioska była. Robili zabawy ludowe. I więcej mieszkało. Na wybudowaniu Pawelec ośmiu gospodarzy. Prawie nic po nich tam nie zostało. Kiedyś rodzina utrzymywała się z roli. A teraz nie da.
- Mąż pracuje gdzie indziej, nie na roli - dodaje synowa Wiesława - bo z roli nie dałoby się wyżyć. Mamy 5 hektarów ziemi, z tego przeliczeniowego wychodzi nieco ponad 1 ha. Podatku płacimy mało.

Bezrobocia nie było? Nawet takiego ukrytego?
- Nie. Dawni nie było maszynów i na brak roboty nikt nie narzekał. A w latach pięćdziesiątych kopali tutaj torf i z tego torfu też była robota.

Damka - bogactwo

Ale jak z takiej ziemi szło wyżyć?
- A szło. Mielim dwie krowy i dwa cielaki. Bogactwem był rower. Miałam przedwojenną damkę. Wtedy autobusy tak nie szli, jak teraz. A ja na tym rowerze jechałam na targ do Starogardu. Z masłem i jajami. Co sprzedałam, to zaraz wydałam na mąkę, kawę zbożową i na płyty synowi do Bambina. Na targ jeździłam raz, w piątek, bliży niedzieli.

Wymagania ludzie mieli mniejsze, bo i nie było tych wszystkich dóbr.
- To prawda. Kiedyś roblilim mleczne zupy - zacierki. Abo ryż gotowany, abo na obiad zsiadłe mleko i ziemniaki. Kto to dzisiaj by jadł? Telewizora nie miałam. Oni (syn i synowa) tedy kupeli.

Ludzie się zgodzili

Telewizora nie było, no to o czym ludzie rozmawiali? O polityce? O sobie?
- Kiedyś tak nie plotkoweli. Pogadelim sobie o cenach na targu. Polityką się nie zajmowelim. Ale było weseli. Jeden do drugiego przychodził i ludzie się zgodzili.

No a teraz co pani ogląda w telewizji?
- Teraz lubia popatrzeć na msze.
- I tylko tyle. Babka idzie o ósmej spać, to nie ogląda telewizji. A o szóstej już wstaje - wyjaśnia synowa.
- Rano idę sobie wszystko obejść, pomału, naokoło, do lasu, pogadam z kimś, jak spotkam. I wszystko tu ładnie pachnie.

Lasy w Wilczych Błotach znane kiedyś były z grzybów. Teraz zrobiły się jałowe.
Panie się zgadzają, ale nie do końca.
- Rośnie dużo kurek. A dzisiaj przyniosłam wiadro czerwonych kozłów - mówi pani Wiesława.
- Na grzyby nie chodziłam, bo nie było czasu - mówi babcia. - W lesie zajęców jest mało, sarny, a lisów dużo. Dziki só tu tyż. Na dniu nie idó, ino w nocy.
Pani Gertruda jeszcze nie chorowała. Tylko raz była w szpitalu, kiedy ugryzła ją żmija. - Żmija zdechła, a ja żyja - stwierdza krótko. - A lykarza nie znóm. Jak się zaziembia, to sama sobie radzę.



Tekst i foto M.K.
Na podstawie Tygodnika Kociewiak wychodzącego w środę z Dziennikiem Bałtyckim.


Zdjęcia
1. Gertruda Bielińska: Ja mogę tak stać choc i pół dnia.

2. Pani Wisława, synowa pani Gertrudy, pokazuje butelki z zakonserwowanymi żmijami. Jedna z nich ukąsiła panią Gertrudę. Obok żurawie wykonane przez panią Wiesławę. Widać, że ma talent. Takich żurawi jej autorstwa w Wilczych Błotach jest więcej.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz