poniedziałek, 27 września 2004

Lubichowska kwiaciarka

Są tu trzy kwiaciarnie. Jedną ma Karolina. To nie jest takie proste, prowadzić kwiaciarnię - uświadamia nam dziewczyna.
Karolina Wrycza z Czarnegolasu zraz po maturze odziedziczyła po wujku kwiaciarnię w Lubichowie. Wzięła ją. Taka to odważna dziewczyna. Poradziła sobie -jak mówi - dzięki wyrozumiałości klientów i dużej rodzinie w Lubichowie. Teraz już nie ma stresów. Dwa razy w tygodniu jeździ na giełdę do Gdańska. Wstaje o 4.00.

Sezon na kwiaty
Rozpoczyna się wiosną, kończy w listopadzie. - W sezonie jest tu pięknie, kolorowo, są wczasowicze również zza granicy. Po wujku odziedziczyłam rękę do róż. Zawsze udawało nam się wybrać na giełdzie zdrowe, silne. Dbam o klientów. Staram się dodawać coraz więcej nowości i dekoracji. W styczniu i lutym trzeba dokładać do interesu. Drogie jest ogrzewanie na prąd i trochę gazem.

Marzy o kursie
Karolina marzy o kursie florystycznym. Kosztuje 6 tys. zł, odbywa się w weekendy w Warszawie. Na razie jej nie stać, a po drugie nie ma zastępstwa. Jeździ na kursy do Gdańska. Bardzo dużo jej dają. Kiedyś na kursie w Warszawie i wygrała komplet sekatorów. Chciałaby wprowadzić dużo więcej nowości, ale są jeszcze za drogie. - Na giełdzie jest coraz więcej nowych kwiatów. Na początku pytali tam o jakieś takie, o których nie słyszałam. Jak ja się czułam... Teraz czytam coraz więcej literatury.

Żółte róże
Bardzo lubię tę pracę, bo kocham kwiaty. Najbardziej podobają mi się cięte, żółte róże. Są najtrwalsze i piękne. Mówią, że to kolor zdrady, ale jak się podoba, to nie ma znaczenia. Czerwony to kolor miłości. Kiedyś podobały mi się goździki. Teraz wchodzą w modę. Chryzantema - też ładny kwiat, bardzo ładnie wygląda zmieszana z różyczką. Na złote gody proponuję złote bukiety - bardzo piękne, na srebrne - w srebrnych. Jestem wyczulona na woń kwiatów. Astry kojarzą mi się z moją babcią. Miała ich bardzo dużo w ogrodzie. Lilia kojarzy mi się z pogrzebem. Najwięcej sprzedaję róż i chryzantem. Mam coraz więcej zamówień na bukiety ślubne. Pokazuję klientom w gazecie, żeby sobie wybrali i już potrafię go zrobić.

Zmysł artystyczny
Uwielbiam jesień, bo ma piękne kolory i barwy. W bukietach są warzywa i owoce: jabłka, dynie, ogórki itp. Zmysł artystyczny odziedziczyłam po tacie. Maluje piękne obrazy i wspaniale gotuje. Umiem dobierać kolory i komponować bukiety własnego pomysłu.
A czy lubisz dostawać kwiaty?
- Bardzo, mimo że mam ich na co dzień mnóstwo.
A sztuczne?
- Nie lubię ich i nie mam, chociaż teraz są znakomite podróbki.
A jak się porozumiewasz z obcokrajowcami?
- Jeżdżę na kurs j. angielskiego. To bardzo przyjemnie, kiedy w Lubichowie, w mojej kwiacarni, widzi się na drugi rok tę samą osobę z obcego kraju. Mam swoich klientów i muszę bardzo o nich dbać. Tu są trzy kwiaciarnie. Czasami biorę kwiaty do domu dla sprawdzenia jak długo żyją.
Czy mówisz do kwiatów?
- O tak, mówię. One to czują. Ale nie lubią nadmiernego dotykania.
Tekst i foto M.K.

Na zdjęciu Karolina wśród kwiatów. Na początku czuła się, jakby ktoś wrzucił ją na głęboka wodę, teraz już wie, co to znaczy prowadzić własna kwiaciarnię.

Tekst z Tygodnika Kociewiak - środowe wydanie Dziennika Bałtyckiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz