Tekst archiwalny - 6.01.2003
Pięć lat temu przy Zespole Szkół Publicznych w Pogódkach powstało pismo "Echo Pogódek i okolic". Inicjatywę opiekuna samorządu szkolnego Witolda Prabuckiego poparł dyrektor Marek Justka, a przedsięwzięcie w swoje ręce wzięła nauczycielka j. rosyjskiego i muzyki Maria Agelleli Byczkowska.
- Po co ja to wzięłam? - mówi pani Maria. - Chodziło o to, żeby zaistniała jakaś więź pomiędzy środowiskiem szkolnym i wiejskim. I również po to, żeby uczniowie mieli okazje uczyć się tzw. małej demokracji, w wydaniu wiejskim.
Poprzez pracę w redakcji i w formie gazetki (bo ona zupełnie odbiega od form innych gazetek szkolnych) uczniowie uczą się obowiązkowości i odpowiedzialności. Jest to też świetna lekcja uczestniczenia w życiu całej społeczności, w której jest się korzeniami.
Na początku redakcja liczyła 12 dziennikarzy, teraz jest 9. To byli uczniowie. Pierwsze lekcje dziennikarskie były w redakcjach - Gazety Kociewskiej, potem byliśmy w Dzienniku Bałtyckim, gdzie mieliśmy okazje obserwować proces powstawania całej gazety - od narodzin do wyjścia. To jest taka okazja, gdzie uczniowie mogą się sprawdzić, mogą wyjść poza ramy kartki tego zeszytu.
Ja ich niczym nie krępuję. Ja tylko ich naprowadzam na tematykę, która jest możliwie ciekawa, coś, co warte jest ujrzenia światła dziennego, a oni już na swój sposób opracowują te tematy sami. Pracują w zespołach.
Ktoś mi zarzucił, dlaczego taka tradycyjna nazwa. Uzasadniałam, że społeczność uczniowską stanowią uczniowie z trzech wiosek: Pogódek, Jaroszew i Koźmina oraz przyległych wybudowań. Po drugie - usytuowanie krajobrazowe okolicy: pagórki, lasy, jeziora, doliny, jak gdyby z góry ktoś łyżką wybrał i echo niesie poza określony teren. Jak stanąć na wzgórzu, na Chmielnikach albo na Baganku i zawołać, to echo niesie daleko, daleko. Poza tym stwierdziliśmy, że ta gazetka będzie się rozchodziła po okolicach i roznosiła wieści.
Na początku Echo ukazywało się co miesiąc, ale później musieliśmy to ograniczyć - raz na dwa miesiące, ze względów niezależnych od nas, ze względu na trudności z drukiem. Bo gazetka była od początku do dzisiaj kserowana i to są określone koszty.
Trudności sprawiała nam strona techniczna. Używaliśmy kopiarki i toner szybko się zużywał. Gazetka była sprzedawana i dalej jest sprzedawana - kosztowała 1,50 zł, a teraz 1,60. Toner, papier. Rozprowadzaliśmy ją dzięki przychylności właścicieli prywatnych sklepów. Zostawiamy u nich. Mieszkańcy się w nich zaopatrują i oni kupują w sklepie. I oprócz tego redakcja roznosi od domu do domu. Nakład? To zależy. Jak są numery ładne, piękne, kolorowe, to sprzedamy do 100 egzemplarzy, ale bywa ze sprzedamy z 50.
Wszystko zależy od jakości i może i od treści... Gazeta przeżyła już trzy redakcje w ciągu tych 5 lat. Obecnie redaktorem naczelnym jest Norbert Brandt. A sam zespół tworzą gimnazjaliści. Pierwszym naczelnym był Sergiusz Byczkowski, a drugim Aleksandra Marchewicz. Większość tych redaktorów z pierwszej redakcji to są już studenci oraz uczniowie szkół średnich i kontynuują pracę redaktorską w swoich uczelniach.
To nie miała być z założenia gazetka tylko szkolna. Stąd gazetka dzieli się na dwie części - część poświęconą aktualnościom szkolnym i część poświęconą środowisku - ważnym wydarzeniom, tym z przeszłości i aktualnym naszej okolicy. Porusza wszystkie sprawy aktualne w szkole. Każdy redaktor odpowiada za swój dział. Za "pogotowie komputerowe" odpowiada Mateusz Justka. Ten sam Mateusz aktualizuje stronę internetową naszej szkoły. Wszystkie wywiady w środowisku z ciekawymi ludźmi, sondy w środowisku szkolnym i wiejskim robią Maria Szczodrowska, Monika Talaśka, Żaklina Wróblewska.
Sondy w środowisku przeprowadza Ania Gdaniec, Ania Szczodrowska, Joanna Talaśka. Za aktualności szkolne odpowiada Marek Mazurowski, a za stronę wymagająca dokumentacji historycznej Norbert Brandt, który koordynuje całość. Co do tego ostatniego na przykład mam przygotowany na następny numer listę wszystkich zmarłych, ale pracujących tutaj duchownych. To jest przygotowane na dyskietkach, ale jest już wydruk. Te nazwiska są częściowo w kościele na tablicach, a częściowo w księgach parafialnych. Kapłani duszpasterze w parafii Piotra i Pawła w Pogódkach. Ludzie nawet nie wiedzą, że taka tablica wisi u nas w kruchcie.
Poznajemy nasz teren - bardziej historię, zaszłość tych terenów. Szczególnie wydobywamy na światło dzienne te sprawy, o których dotąd nie wszyscy wiedzieli, jak na przykład wszystko to, co dotyczy istnienia naszej okolicy. Drukowaliśmy numer z okazji 800-lecia parafii pogódzkiej dlatego, że Pogódki wydają nam się pod tym względem bardzo ciekawe. Ostatnio pisaliśmy o historii poczty i szkoły. W związku z tym przeprowadziliśmy wywiady z najstarszymi mieszkańcami ok. 90 - lat jak pan Jan Krzyżyński, pan Bernard Chmielecki.
Dowiadywaliśmy się o wielu sprawach z historii: o strajku, jaki tu się odbył, o formach uczenia. Poruszamy też tematykę dotycząca dorosłych. Na przykład pisaliśmy o ostatnich wyborach samorządowych. Numer wrzesień - październik był poświęcony również był im poświęcony.
Na kolegiach wybieramy do kogo idą. Na tydzień wcześniej pytamy, czy możemy przyjść i mniej więcej informujemy, o czym chcielibyśmy rozmawiać i ustalamy datę. Odpowiedzialni za dany wywiad ustalają treść i formy, w jaki wywiad będzie przeprowadzony. Wygląda to tak, że siadamy i razem to szlifujemy. Uczniowie przygotowują to sami. Pytamy, o czym chcemy społeczeństwo poinformować i czego chce odbiorca. I wtedy odpowiedzialni za ten wywiad ustalają plan.
Kiedy maja gotowy wywiad (idzie zawsze dwóch) - ja wolę to słyszeć, stąd dyktafon - przynoszą na dyskietce, obrabiają to całe nagranie i uzgadniamy termin, i jeszcze raz ze mną opracowujemy. Ale jeszcze przy nich puszczamy cały wywiad nagrany z dyktafonu i wtedy przeprowadzamy wspólnie korektę. Chodzi o to, żeby nie było żadnego błędu rzeczowego, żeby była klarowność wypowiedzi, żeby nie było dwuznaczności w tych wypowiedziach. W większości wywiadów bohater ma prawo do autoryzacji.
Z jamimi przemiotami przedmiotami to pismo wiąze się najbardziej? Na pewno wiedza o społeczeństwie, na pewno historia, na pewno region, przyroda, bo mamy turystykę, na pewno geografia, na pewno język angielski i niemiecki, bo w co drugim numerze jest "sprawdź swój angielski lub niemiecki", na pewno język polski, głównie - już nie mówię o stronie gramatycznej, ale uczeń ubogaca swój zasób słów w sposób aktywny, w działaniu. Poza tym jest taka strona "nasza twórczość", gdzie uczniowie sprawdzają się od strony poezji, prozy itd.
To my proponowaliśmy nazwy ulic w Pogódkach i dokumentowaliśmy od strony historii, zaszłości. Żeby odzwierciedliło się dawne nazewnictwo - Frejka, Kozi Rynek - to dzielnica, są uwarunkowane historycznie. Wszystkie przeszły. Staromłyńska. Pierwszą grafikę komputerową pisma robił absolwent Feliks Alaburda, potem Mateusz Justka, a teraz robię ja.
Praca w gazetce jest całkowicie skomputeryzowana. Format? 5 lat temu - A-4, a teraz A-4 na połowę. Wszystko było wykonane ręcznie, strona graficznie ręcznie, redakcja ją kolorowała, praca trwała długo, niektóre artykuły były pisane na maszynie. Nie było komputera. W 1997 r. W szkole działały 2 komputery. Drugą gazetkę - matkę pisała sekretarka szkolna. Nie miałam pojęcia o technologii komputerowej. W 1999 r. w szkole powstała sala komputerowa. Wtedy było z 6 a 7 komputerów, teraz w szkole jest full. W całej szkole 20 komputerów na 266 uczniów. W zerówce już dzieci operują komputerami.
Moja redakcja liczy 9 osób, z czego 8 ma w domu komputery. U nas jest kawiarenka, czynna również w soboty i każdy uczeń w czasie wolnym (są określone godziny) ma prawo korzystać z komputera, w tym również z Internetu. W Pogódkach w szkole nie ma ucznia, który nie potrafiłby się posługiwać komputerem. Oprócz podstawowych spraw - pisanie w Wordzie, uczniowie korzystają z biblioteki multimedialnej.
Zajęcia przedmiotowe odbywają się w sali komputerowej. Wszystko dlatego, że mamy takiego dyrektora. On nam, wszystkim nauczycielom, zrobił kursy. Podstawy obsługi komputera, podstawy Internetu. Ma uprawnienia. Jaki ktoś chciał jeszcze dalej, to mił zewnętrzne kursy. Jest aparat cyfrowy. Ma go Mateusz Justka.
Ukazujemy również ważne postacie z naszego środowiska. Pokazujemy firmy, np. Ciecholewski, Eurofood. ciekawych ludzi - np. Henryk Szczodrowsk, interesujące gospodarstwa rolne. W gazetce są ci ludzie, którzy zostawią jakiś ślad, zrobili coś dla tego terenu.
Uczestniczymy w konkursach rejonowym - powiatowym. Od 5 lat 5-krotnie zajęlismy I miejsce w konkursach gazetek szkolnych. Jest też strona dla regionu. Każdego roku uczestniczymy w wojewódzkich sejmikach dziennikarskich. W konkursie Falkowskiego zdobyliśmy I miejsce i nasza praca opublikowana została w Magazynie Kociewskim - w wydaniu poświęconym Ojcu św. W konkursie ogólnopolskim, ogłoszonym przez premiera Buzka, Drogi do niepodległości Polski, zdobylimy wyróżnienie.
Notowa Tadeusz Majewski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz