niedziela, 24 lutego 2013

EUGENIUSZ CHEREK. Kasparus. Pożegnanie sołtysa i prezesa OSP

Po długiej i ciężkiej chorobie w wieku 51 lat zmarł Piotr Serocki - sołtys a zrazem prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Kasparusie. Uroczystość pogrzebowa zgromadziła społeczeństwo nie tylko wsi, ale także gminy. By oddać cześć i pamięć zmarłemu, licznie przybyli druhowie z okolicznych jednostek straży pożarnej...




Piotr Serocki urodził się na Śląsku, w górniczej miejscowości Świętochłowice. Jego ojciec, Władysław, pochodził z Kasparusa. Przodkowie rodziny na początku XVIII wieku osiedlili się w Kasparusie, w Cisinach i pobliskich Gębach. Seroccy posiadali najwięcej ziemi i lasów położonych nad Świętą Strugą i Czarną Wodą. Po II wojnie światowej zostali przez komunistyczną władzę uznani za obszarników, kułaków. Toteż Władysław, mając 19 lat, został przymusowo wcielony do paramilitarnej formacji - "Służba Polsce". Pierwsze brygady "Służby Polsce" ruszyły do pracy 1 maja 1948 r. Ich członkowie mieli specjalne mundury i obowiązywała ich dyscyplina wojskowa. Wykorzystywani do prostych i ciężkich prac "junacy" zapewniali państwu armię prawie bezpłatnej siły roboczej. Młodzież pracowała w brygadach bez wynagrodzenia, w kopalniach, kamieniołomach, przy budowie Nowej Huty, a także w Państwowych Gospodarstwach Rolnych. Państwo gwarantowało jedynie wyżywienie, zakwaterowanie i umundurowanie.






Władysław trafił do starej kopalni o patriotycznej nazwie "Polska" w Świętochłowicach. Pracował pod ziemią. W kopalni wówczas pracowały także kobiety. Poznał tu swoją przyszłą żonę, Elżbietę. Poślubił ją. Zamieszkali w zakładowym, służbowym mieszkaniu. Tam w 1961 roku przyszedł na świat pierworodny i jedyny syn, któremu nadali imię Piotr. Chłopiec uczęszczał do szkół, poznawał piękno ojczystego języka, a zarazem matka, Elżbieta, uczyła go śląskiej gwary, której nie wstydził się używać tu, u nas, na Kociewiu.









Po odbyciu służby wojskowej powrócił do Świętochłowic. Dostał pracę w kopalni, gdzie pracowała matka i ojciec. Rodzinie żyło się dostatnio. Mieli pracę, mieszkanie. Jednak tęsknili za swoimi korzeniami, za Kasparusem, za ziemią, za kościołem na wzgórzu.

W latach 70. powrócili do Kasparusa. Pobudowali nowy dom, odbudowali gospodarstwo. Syn, Piotr, obrabiał ziemię, kosił łąki nad Świętą Strugą, życie rodzinne toczyło się jak dawniej, tak, jak sobie wymarzył ojciec Władysław.






Piotr czuł się w Kasparusie nieco zagubiony, toteż postanowił czynnie włączyć się w życie tutejszego środowiska. Wstąpił w szeregi druhów Ochotniczej Straży Pożarnej. W 2002 roku, jako pierwszy od ponad 33 lat, odważył się, kandydować na sołtysa, przeciwstawić się starym, jeszcze komunistycznym układom w tym środowisku. Mieszkańcy Kasparusa poparli go w tych dążeniach. Jego plany i marzenia sięgały jednak dalej. Tego samego roku w demokratycznych, wolnych wyborach został wybrany na radnego gminy Osiek. Przez całą IV kadencję, działając w radzie gminy, przedstawiał wiele racjonalnych pomysłów, projektów mających usprawnić funkcjonowanie gminy: szczególnie w dziedzinie oświaty, kultury, służby zdrowia i ochrony środowiska. Niestety nie znalazł na swoje pomysły odpowiedniego poparcia wśród radnych i ówczesnego wójta. Sskoro nie mógł zrealizować swoich pomysłów jako radny, w kolejnych wyborach zgłosił swoją kandydaturę na wójta gminy. Przegrał, bo miał przed sobą solidnego kandydata, wójta pierwszej kadencji, Stanisławę Kurowską, która jest gospodarzem gminy Osiek do dzisiaj. Po tych niepowodzeniach nie zrezygnował z pracy dla dobra kasparuskiej wspólnoty. Społeczeństwo, brać strażacka doceniła jego zaangażowanie. Wybrało go ponownie sołtysem, a także prezesa miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej. W ostatnim okresie, kiedy zmagał się z chorobą, nadal nie zaniedbywał swoich społecznych obowiązków.





W ubiegłym roku mimo choroby czynnie włączył się w organizację obchodów 80-lecia straży pożarnej w Kasparusie. Dziś nie ma go już wśród nas. W naszej pamięci pozostanie jako wzorowy mąż, ojciec, kolega i przyjaciel.

Tekst i foto Eugeniusz Cherek


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz