sobota, 9 lutego 2013

TADEUSZ MAJEWSKI. Bobry w Zimnych Zdrojach

Fragmenty rozmowy z mieszkańcem Zimnych Zdrojów, który pokazał nam szkody, jakie bobry wyrządzają na jego ziemi. Część tego materiału została wykorzystana do reportażu o bobrach i rolnikach w Borach Tucholskich, jaki ukazał się w magazynie "Rejsy" (piątkowe wydanie "Dziennika Bałtyckiego") oraz jaki zamieściliśmy w portalu www.zblewo.pl (sołectwo Mały Bukowiec).



- Wda bliziutko. Przyjechaliśmy od Czarnej Wody. Klaniny blisko?
- Klaniny - wioska obok.
- Macie łąki?
- Mamy łąki, pola, lasy.
- Kiedyś robiłem reportaż o bobrach w Małym Bukowcu. Sołtys mówił, że szkody dotyczą Małego Bukowca i Czarnego.
- Tutaj jest tak samo. Przykładowo sąsiadowju bobry ścięły dąb o średnicy 70 cm. Przyjechała pani Elżbieta Klimaszewska. Pan Aszyk powiedział, że nie należy się mu odszkodowanie. Było to 3-4 lata temu. Nie dostał chłop złotówki. Od rzeki stał 10 metrów. Nie należy się, bo z dębami czas.

- Może ja przedstawię krótki rys historyczny - wtrąca gość pana Wiesława Wróblewskiego. - Około 20 lat temu sprowadzono tutaj rodziny bobrów. Zaczęły się rozmnażać. Wyrządzają szkody. Zalewają łąki, podkopują pola, wycinają drzewa.
- Robi się krajobraz z księżyca - dodaje Wróblewski. - Szkody? Przede wszystkim przez bobry są podtapiane łąki.. Bóbr na zimę zjada drzewko, a latem zboże. Miałem posadzone ziemniaki, które trzeba opuszkować. (zagon 300 m długości, 10 m szerokości daje 0,3 ha). Bóbr robi syfon, jak kopie jamy i siedzi. Kopałem ziemniaki, jadę ciągnikiem i słyszę, coś piszczy. Myślałem, że koło. Szarpię kierownicą. Rybak stał obok i się patrzy. W końcu bóbr wychodzi za mną. Łapię go kciukami za tę jego łopatę. Uciekł. Okazało się, że na nim jechałem. Bóbr robi podkop. Zasypałem dziurę. Odkopały. Ojciec wpadł i obojczyk złamał. Nie dostał odszkodowania

- Ilu tu jest takich rolników jak pan?
- Jest ich czterech. Jeden ma ok. 100 ha z lasami. Z Gdańska przyjechała do mnie pani Elżbieta Klimaszewska (starszy inspektor wojewódzki do spraw ochrony przyrody z Wydziału Środowiska i Rolnictwa Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku). Na dzień dobry powiedziała, że zepsuli samochód. Okrzyczała mnie. "Pan wezwał na odszkodowanie!". To prawda, że u nas drogi fatalne, niegruntowe, choć jedna powiatowa. Po wielkich ambach drogę wyrównali. Pani Klimaszewska przyjechała z Gdańska oszacować szkody. Nie chciała jechać swoim samochodem. Więc ja ją zawiozłem. Tłumaczę, że jest jeden z gminy odpowiedzialny za drogi. "Rzyga" mi o tych drogach w samochodzie i że musiała przyjechać ekstra. Powiedziałem: "Pojedzie pani z buta, jeśli nie oszacuje!".

-Pani Klimaszewska została wezwana w sprawie dziur?
- Drzew i dziur. Na początku grudnia napisałem do Wydziału Środowiska i Rolnictwa Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku pismo o odszkodowanie. Odszkodowanie oszacowane na 0,5 mln złotych. Pisałem do wojewody, do pana Leppera. Od pana Leppera z ministerstwa otrzymałem odpowiedź, że sprawa jest sprawdzana. Przyszła też odpowiedź od Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody. Przyjechała pani Klimaszewska. Ekwiwalent strat oszacowano na 2000 zł. Wczoraj wysłałem kolejne pismo roszczeniowe do dr Zarudzkiego z kwotą 1.2 mln zł (bobry ścięły kolejne brzozy papierowe). Razem 1,7 mln złotych. W pierwszym piśmie mowa była o dziurach, drzewach, szkodach plantacji. Wczoraj o szkodach drzew i dziurach tworzonych przez bobry. W jedną dziurę wchodzą trzy przyczepy piasku. Rzucili jak psu 2000 zł odszkodowania.

- Rozmawiałem z sołtysem Małego Bukowca Sarnowskim. Mówił, że były plany, by wojewoda pozwolił strzelać do bobrów.
- Cisza. Nie ma możliwości odstrzału.
- Wie pan. Są tu jakby dwie koncepcje Polski. Jedna: niech pan sprzeda te ziemie ziemie, bo po co rolnicy w Borach Tucholskich chcą? Lepiej tutaj wycieczki rowerowe, agroturystyka itd...
- Rolnika tak traktują: módl się i pracuj, a garb ci sam wyrośnie. Mam oszacowane straty na 1,7 mln zł. Jutro piszę pismo do pana Kurskiego i premiera. Z Województwa odszkodowanie tylko 2000 zł. Po co mnie do szkoły posłali. Pod górkę nie miałem. Szkoła była tutaj. 50 m miałem do szkoły. Oni myślą, że 2000 wystarczy na picie.

- Pan mógł gospodarstwo oddać albo zalesić.
- Sam zalesiłem i nie chciałem pieniędzy z Unii. Aż moje postępowanie było podejrzane.
- Uporczywie chce pan być rolnikiem? Mógłby być pan rentierem... Żyłby pan z pozbycia się gospodarstwa. 20 lat płacą za zalesienie.
- Nie, nie sprzedam. To jest ojcowizna. Ziemia jak raz oszukasz, to ona 10 razy oszuka. Pani Klimaszewskiej powiedziałem, żeby strużkę od bobrów ogrodzić. Wie pan, co przysłali? Pismo z informacją, że mam się dołożyć. To za 2000 mam kupić jeszcze 800 m siatki, słupki. Wkopać słupki na 40 cm?

- Ile ma pan lasów?
- 4 ha. Sosna i brzoza.
- Ile mają lat?
- Ok. 16 lat. To jest do rośnięcia, nie na wycinkę. Ziemia jest nieurodzajna, klasa VI, VI z. Doszedłem do wniosku, że drzewo do pieca się przyda. Czy ja jestem białym Murzynem? ...Ciek ma 5-6 m szerokości. Woda nie zamarza. W Klaninach to samo, co u nas. W Czarnym to samo. Ciek leci przez moje pole i nie zamarza.

- Mały Bukowiec, Wda, Czarne, Zimne Zdroje, Klaniny. Bobry idą w górę rzeki. Z roku na rok więcej?
- Pani Klimaszewska powiedziała, że tutaj są dwie pary bobrów. Tutaj są tysiące. Bobry zalały cały las i obtamowały las. Cały czas budują system. Robią hierarchią: mniejsze ciągną małe kawałki drzew, większe duże.
- Mógłby pan zrobić kwatery agroturystyczne. Wracam do tej koncepcji turystyki tutaj.
- Nie.
- 15 lat temu trzeba było poinformować, jakich nie sadzić drzew - dopowiada gość pana Wróblewskiego.

- Byłem w gminie i zapytałem, kto wpuścił bobry? Odpowiedziano, że nieoficjalnie Kazimierz Aszyk. Oficjalnie nie wiadomo... Jak pieskowi dali 2000 zł. I powiedzieli, ze nie można zakwestionować tego odszkodowania... A w grudniu było ścięte przeszło 300 drzew. 31 stycznia prawie 541 sztuk. Już jest 700 sztuk. Pani Kalinowska powiedziała: zapłacimy za wałki! Ja jestem wierzący, bo chodzę do kościoła, nie będę oszukiwać. Ta pani nie chciała liczyć. Powiedziałem 120 sztuk, ona 60. W końcu obejrzała. Trzeba sprawiedliwie podchodzić do tematu.
- Pewnie traktują, że człowiek się nie zna. Postąpili nieuczciwie. Ważniejsze bobry od ludzi. Najmniej ważny człowiek. Czy ludzie są dla urzędu, czy urząd dla ludzi?
- Sąsiad lubi psy. Ma 12 psów. Bóbr przyszedł, ma 8 ton ścisku w zębach. Psy się bały.

- Ogląda pan w niedzielę w TV program "Tydzień"?
- Na wsiach to niedobra godzina. Ludzie idą do kościoła. Z rolnika nic się nie robi.
- Jest tez druga koncepcja wiejskiej Polski... Są dotacje do wsi, aby uratować tradycję wsi.
- Tak powinno być. Tutaj musi być mały ciągniczek, bo lasy, a na Żuławach duży ciągnik. Gmina nie informuje jak pozyskać pieniądze z UE.

- Pomówmy o tej tradycyjnej wsi. Ile krów?
- W całej wsi jest sześć. Ja teraz nie mam.
- A konia ktoś ma?
- jeden rekreacyjny.
- A kombajn?
- Kogo stać. Ja jadę do Huty.
-A świetlicę macie?
- Jest od czasu do czasu świetlica wiejska.

Na zdjęciach Wiesław Wróblewski pokazuje miejsca, gdzie widać pełno śladów po działalności bobrów.











2007-03-29

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz