niedziela, 3 lutego 2013

KLAUDIA ROGACZEWSKA. Gimnazjaliści ze Smętowa Granicznego o sporcie i szkolnych obiadach

Mówią uczniowie Gimnazjum im. ks. Pawła Szynwelskiego w Smętowie Granicznym, dla których uprawianie sportu to nie przymus i które jedzą obiady w szkolnej stołówce.
[Konferencja prasowa zorganizowana w ramach warsztatów dziennikarskich Ogniska Pracy Pozaszkolnej w Starogardzie Gd. O SZTUCE ZADAWANIA PYTAŃ]





ROZMOWA Z PANEM DOMINIKIEM SMUKAŁĄ NA TEMAT SPORTU.

Czy jest Pan wysportowany?

- Wydaje mi się, że tak. Najbardziej lubię grać w piłkę nożną oraz uwielbiam biegać.

Czy wiąże Pan swoją karierę ze sportem?

- Raczej nie, ponieważ trzeba dużo trenować, a nie zawsze udaje się zajść bardzo wysoko. Czasem po prostu brakuje czasu: tu - trzeba odrobić lekcje, tutaj - posprzątać itd. Niekiedy nawet może zdarzyć się jakiś wypadek. Z tym wiąże się kontuzja, różnie to bywa. Jednak lenistwo nie przeszkadza mi w mojej karierze sportowej.

Ile godzin w tygodniu poświęca Pan na uprawianie sportu?

- Na lekkoatletykę poświęcam trzy godziny tygodniowo, nie licząc wychowania fizycznego, a na piłkę nożną - mniej, ponieważ poza szkołą nie gram, więc będą to jakieś dwie godziny.

Czy pije Pan napoje alkoholowe lub pali papierosy?

- Nie! To rujnuje nasze organizmy. Jeśli ktoś chce wiązać swoją karierę ze sportem, nie powinien tego robić i raczej daleko nie zajdzie.

Jak Pan myśli, czy Pana pokolenie to pokolenie ""łamagi""?

- Tak, połowa klasy nie dobiega nawet do mety, gdy pokonujemy kilometrowy dystans. Po przebiegnięciu paru metrów koledzy i koleżanki zatrzymują się, ponieważ z jednej strony nie chcą się podjąć takiego wyzwania, a z drugiej strony nie mogą, bo dostają zadyszki. To pewnie skutek ciągłego siedzenia przed komputerem.

Czy są w tej klasie osoby niewysportowane?

- Muszę przyznać, że tak, bo, jak już wspomniałem, dla wielu młodych ludzi ważne jest ciągłe siedzenie przed komputerem niż spędzanie czasu na świeżym powietrzu.

Czy miejsce, w którym mieszkamy, utrudnia uprawianie sportu?

- Myślę, że to zależy od tego, jaką dziedzinę sportu chcemy uprawiać. Moim zdaniem na wsi najlepiej uprawiać bieganie, ponieważ jest więcej miejsca, dużo przestrzeni, na przykład w parkach czy lasach, a w mieście jest więcej miejsc do gry w siatkówkę, koszykówkę czy fitness clubów.


Czy ogląda Pan w telewizji dyscypliny sportowe, które chciałby Pan uprawiać?

- Tak, jest to siatkówka.

Czy można pogodzić sport z innymi zainteresowaniami?

- Oczywiście, że tak. Trzeba wyrobić w sobie po prostu dyscyplinę, rozplanować czas, a najprościej to ułożyć sobie jakiś grafik i się go trzymać.

Czy uważa Pan, że niechęć młodzieży do uprawiania sportu wynika z tego, że wychowanie fizyczne jest mało atrakcyjne?

- Owszem, trochę tak, ale oczywiście każdemu nie można dogodzić. Niektórzy uczniowie są chętni, by ćwiczyć, ale cztery godziny wychowania fizycznego w tygodniu to stanowczo za mało.

Wie Pan coś na temat tego, jak wygląda wychowanie fizyczne dziewcząt?

- Z tego, co wiem, udział w lekcjach zależy od tego, w jakim dziewczyna jest humorze. Niektóre ćwiczą, natomiast niektóre zwalniają się z ćwiczeń pod pretekstem bólu brzucha, głowy. Sądzę, że wynika to z lenistwa. Niećwiczące siadają i przez całe zajęcia nic nie robią. Natomiast niektóre dziewczęta, nie chcąc ćwiczyć, wypisują sobie tak zwane ""lewe zwolnienia"".

Czy zdarzył się Panu jakiś wypadek podczas zajęć?

- Niestety tak. Kolega niechcący podłożył mi nogę i uderzyłem głową w ścianę. Mam teraz bliznę, ale na szczęście nic poważnego się nie stało.



ROZMOWA Z PANIĄ DOROTĄ SNUZIK NA TEMAT NIEDOŻYWIENIA UCZNIÓW

Czy jedzenie w stołówce jest dobre?

- Tak, jest bardzo dobre. Wszystko mi smakuje.

Czy dużo osób jada obiady w szkole?

- Tak, dużo osób, przeszło sto. Czasami, stojąc w kolejce, nie zdąży się zjeść obiadu, tak dużo osób chodzi na stołówkę.

Czy dużo Pani jada?

- Tak, nawet bardzo dużo.

Czy są w tej klasie osoby niedożywione?

- Myślę, że nie ma u nas w szkole, tym bardziej w klasie, osób niedożywionych. Może są osoby z rodzin biedniejszych, ale na pewno nie są niedożywione. Ogólnie wszyscy dobrze wyglądają.

Jakie dania serwują w stołówce?

- W stołówce serwują dużo dobrych dań, na przykład bigos, zupy, ryż lub makaron z sosem.

Co myśli Pani o tym, że niektórzy wyrzucają jedzenie?

- Sądzę, że jest to niedobre, ponieważ uczniowie dostają całą porcję obiadu, a ją wyrzucają. Jeżeli go nie chcą, to mogliby brać mniejsze porcje lub w ogóle. Robiąc to, to znaczy nie szanując jedzenia, mogliby pomyśleć o dzieciach, które głodują.


Czy dania w stołówce szkolnej są urozmaicone?

- Tak, owszem. W jednym miesiącu jest nawet tak dużo dań, że raczej nam się nie nudzą. Czasami nawet podawany jest deser, czekolada lub jakieś ciasto.

Czy obiady w stołówce są tanie? Co Pani myśli na ten temat?

- Za obiady w stołówce miesięcznie płaci się około 30 zł. Moim zdaniem, nie są one drogie.

Czy w stołówce są jedno-, czy dwudaniowe potrawy?

- Obiady są jednodaniowe, ale zawsze jest też jakiś dodatek - owoc, ciasto lub coś słodkiego.

Mogłaby pani wymienić pięć dań, które serwuje kuchnia oraz za którymi Pani - przepada?

- Jest to spaghetti, zupa pomidorowa, pierogi, bigos oraz schabowy.

Czy personel jest miły?

- Moim zdaniem personel jest bardzo miły. Gdy podchodzę po obiad i mówię paniom w kuchni "Dzień dobry", to zawsze odpowiedzą, a jeśli ktoś poprosi o mniejszą lub większą porcję obiadu, to nałożą albo mniej, albo więcej jedzenia. Niekiedy też można dostać dokładkę.

Czy podoba się Pani forma wydawania obiadów?

- Nie podoba mi się ta forma wydawania obiadów, jaka obowiązuje obecnie, ponieważ czasem uczniowie się wpychają w kolejkę i jest to bardzo niekulturalne. Dlatego uczniom, którzy dojeżdżają do szkoły, często nie wystarcza czasu na zjedzenie obiadu na pierwszej przerwie, która jest na to przeznaczona.

Czy przedłużenie przerwy rozwiązałoby ten problem?

- Myślę, że jak najbardziej.


Paulina Badzińska, Kacper Kolassa,

Znakomicie jako reporterka wypadła pani Sławomira Drahim.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz