niedziela, 22 września 2013

Babcia Powalska – Pamiętnik niepospolitej Kociewanki

Z Katarzyną Sturmowską rozmawia Tadeusz Majewski


- Od dziecka mieszka Pani w Pinczynie. Uczyła się Pani w tutejszej szkole. Potem szkoła średnia i ciekawe studia... Gdzie?

- Na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu i częściowo na Uniwersytecie Europejskim Viadrina we Frankfurcie nad Odrą, gdzie studiowałam filologię germańską i lingwistykę stosowaną. Studia ukończyłam w 2008 roku.

- Skąd takie zainteresowania?


















- Gdy w szkole pojawiły się języki obce, nie było wątpliwości, że będzie jakaś filologia, a ponieważ miałam przygotowanie z zakresu języka niemieckiego, wybrałam filologię germańską. Potem była lingwistyka stosowana, nauka zajmująca się badaniem zagadnień związanych z językiem.

- Magisterka?

- Najpierw była praca licencjacka z zakresu germanizmów w gwarze kociewskiej. To był moment, od którego tak naprawdę zaczęłam zajmować się gwarą kociewską i regionalistyką. Kontynuowałam dalej studia filologiczne. Pracę magisterską pisałam z frazeologii.

- Doktorat?

- Pomysł na doktorat z zakresu dialektu kociewskiego narodził się w ostatnich latach studiów, kiedy już współpracowałam z panią prof. Marią Pająkowską-Kensik. Pani profesor zleciła mi głębsze badania dotyczące zapożyczeń niemieckich w gwarze kociewskiej. Obecnie prowadzę badania w zakresie wpływu języka niemieckiego i dolnoniemieckiego (Plattdeutsch) na leksykę oraz struktury gramatyczne dialektu kociewskiego. Te badania cały czas trwają. Moim aktualnym zadaniem jest zbadanie żywotności gwary kociewskiej wśród mieszkańców wsi Kociewia środkowego (tereny nad Wierzycą).

- Skąd pomysł na opracowanie książki na temat twórczości Franciszki Powalskiej?

- W dużej mierze zainspirował mnie pan senator Andrzej Grzyb, który poprosił mnie o napisanie artykułu o tej naszej poetce ludowej do "Kociewskiego Magazynu Regionalnego". Podczas zbierania materiałów do artykułu okazało się, że jest ich tyle, że mogłaby powstać książka. Tak rozpoczęła się moja przygoda z Babcią Powalską. Przeprowadziłam wiele rozmów. Spotykałam się z rodziną pani Franciszki, z p. Bogdanem Popiołkiem, p. Ryszardem Kustuszem i p. Tadeuszem Powalskim. Każdy opowiadał coś innego.

- A skąd zebrała Pani tyle utworów Babci Powalskiej?

- Cała twórczość zawarta w książce pochodzi ze zbiorów Władysława Kirsteina pt. "Kociewie. Gawędy i wiersze" oraz "Pieśni z Kociewia". Natomiast "Pamiętnik", tzn. jego maszynopis, przekazała mi p. Teresa Krzyżyńska oraz p. Ryszard Kustusz - wnuk pani Franciszki. "Pamiętnik" doczekał się pierwszego wydania po ponad 40 latach milczenia. Jest bezcennym źródłem informacji o historii wsi Pinczyn. Przedstawia kulturę wsi i najważniejsze fakty historyczne, ściśle powiązane z dziejami rodu Powalskich... Praca nad książką trwała trzy lata. Pan senator przez cały czas monitorował proces jej powstawania.

- Kto tę książkę wydał?

- Ognisko Pracy Pozaszkolnej w Starogardzie Gdańskim. Na spotkaniu był przedstawiciel wydawcy dyrektor OPP p. Grzegorz Oller.

- Mamy osobno relację z tego spotkania, która prowadziła p. Justyna Machnikowska - kierownik filii Biblioteki Gminnej w Zblewie. Ładnie mówił wnuk pani Franciszki, Tadeusz Powalski.

- Tak, apelował do młodych, aby gromadzili pamiątki o swojej rodzinie, bo są to świadectwa nie tylko prywatnych historii... Mogliśmy posłuchać też utworów ważnych nie tylko dla Franciszki Powalskiej, ale dla Pinczyna - "Skarby przyrody leśnej" oraz "Do Pinczyna" w wykonaniu członków Kociewskiej Familiji - nowego zespołu folklorystycznego w Pinczynie, który prowadzi p. Zyta Mikołajewska.

- No i można było usłyszeć jej głos. Dzięki radiu.

- Franciszka Powalska pod koniec lat 50. nagrała dla Gdańskiej Rozgłośni Polskiego Radia trzy audycje o swoim życiu i o wybranych tradycjach i zwyczajach na Kociewiu. Na szczęście nagrania zachowały się i po tylu latach dzięki uprzejmości Radia Gdańsk mogliśmy je dołączyć do książki jako płytę z nagraniem Franciszki Powalskiej. Nagrania te udało mi się zdobyć bardzo wcześnie, bo już na początku powstawania książki, kiedy wiedziałam, że pani Franciszka takie audycje nagrywała. Franciszka Powalska opowiada (czyta) o swoim życiu, śpiewa, przytacza wiersze. W ostatniej części trzeciego nagrania pt. "Kociewskie wesele" bardzo swobodnie rozmawia ze spikerką. Wydaje mi się, że w trakcie nagrywania nie była świadoma, że jej słowa są rejestrowane i dlatego wypowiadała się z pełną swobodą.

- To musiało być dla Pani wzruszające - usłyszeć jej głos...

- Było. Ponieważ wcześniej przeczytałam pamiętnik, zdążyłam się z nią niejako zapoznać i nagle usłyszałam jej głos, która w nagraniu przytacza słowa z "Pamiętnika". Byłam wzruszona tym bardziej, że Franciszka Powalska opowiada o czasach trudnych, czasach zaboru, germanizacji, okupacji hitlerowskiej.

- Ile to Pinczyn ma już poetek?

- Dwie: Franciszkę Powalską i Wandę Dembek, Pinczyn ma też pisarkę ludową Annę Juraszewską. Małgorzata Hillar pochodzi z Piesienicy i oprócz tego niewiele wiąże ją z naszym regionem.

- A Kuba z Psinczina?

- To był pseudonim Konstantego Bączkowskiego, który podpisywał się tak w "Pomeranii". Pochodził z okolic Chojnic. Skąd taki pseudonim, nie wiadomo.

- Dla wielu nazwa Pinczyn jest zabawna, może stąd. Pin-czyn budzi nawet skojarzenia z językiem chińskim.... Kilka słów o pani bohaterce.

- Franciszka Powalska żyła w latach 1884 - 1970. Urodziła się w Konarzynach koło Starej Kiszewy. W wieku 5 lat przeprowadziła się do Pałubinka koło Pinczyna, a w Pinczynie osiedliła się w 1908 roku, wychodząc za mąż za Franciszka Powalskiego. Już jako dziewczyna lubiła recytować i wykonywać kociewskie przyśpiewki. Twórczością własną zajęła się w wieku 66 lat pisząc wiersze i piosenki z życia kociewskiej wsi. Jej twórczość, powstała wskutek społecznego zapotrzebowania, jest przepojona miłością do rodzinnej ziemi, tradycji. Większa część tej twórczości poświęcona jest miejscowości Pinczyn. Liczne wzmianki o tejże wsi dowodzą o przywiązaniu i miłości poetki do Pinczyna. Babcia Powalska była osobą, która prowadziła kronikę wsi od końca XIX wieku do lat 60. XX wieku. Była zwykłą, prostą kobietą, która chodziła do powszechnej szkoły niemieckiej i bez dobrej znajomości języka polskiego spisała dzieje Pinczyna wierszem. Jako pinczynianka jestem dumna i pełna podziwu, że tak ważne dzieło zostało napisane rękoma tej zwykłej, a jednocześnie niepospolitej Kociewanki.

- Gdyby miała Pani możliwość wędrówki w czasie, wybrałaby się Pani do czasów swojej bohaterki?

- Wydaje mi się, że pod względem kulturalnym były to czasy ciekawsze niż dziś. Wówczas dużo się we wsi działo. Były zespoły, których występy chętnie i z dużą frekwencją oglądano. Pani Franciszka współpracowała z zespołem ludowym, który prowadził Władysław Smukała. Część jej twórczości wchodziła w skład repertuaru tego zespołu, który dla pinczyńskiej publiczności przygotowywał kociewskie inscenizacje... Hm.. Na chwilę to chyba każdy chciałby się przenieść do przeszłości. Ja do tamtego czasu, tym bardziej, że nie żyłam w latach rozkwitu twórczości Franciszki Powalskiej. Chciałbym zobaczyć, jak powstawał ten cały zeszyt.

- Ruszamy wehikułem w przyszłość. Co będzie za 5 lat? Zrobi Pani doktorat i nadal będzie pani mieszkanką Pinczyna? O pozostanie Pani w Pinczynie prosił bodajże sołtys Tomasz Boszka.

- Na razie trudno mi cokolwiek powiedzieć, co będzie za 5 lat. Dziś cieszę się tą książką.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz