niedziela, 8 września 2013

KRZYSZTOF KOWALKOWSKI. Obozin. Nie wyjaśnione tajemnice i szczęśliwe przypadki

Pracując nad książką "Z dziejów Obozina" natrafiałem na wiele intrygujących informacji, których wyjaśnianie zajęło mi wiele czasu i, jak się okazało, nie zawsze było możliwe do wykonania. Im więcej znajdowałem informacji w danej sprawie, tym więcej pojawiało się znaków zapytania. Jedną z takich zagadkowych spraw, która nie została jednoznacznie wyjaśniona, są dzieje kościoła w Obozinie, a właściwie to pytanie ile razy i w jakich latach kościół w Obozinie był stawiany, a więc która to już jest budowla...



Informacje, do jakich udało mi się dotrzeć w źródłach i literaturze, nie zawsze były precyzyjne, a czasami wprost jedne drugim zaprzeczające. Raz kościół w Obozinie był cały murowany, innym razem murowany z drewnianą dzwonnicą, a był też kościół z muru pruskiego i znowu murowany. Jak więc wyglądał? Czy te zapisy sugerują, że były kolejno cztery kościoły, a ten czwarty to stojący do dziś? Także wejście na murowaną wieżę prowadzące z chóru zostało zasłonięte częściowo konstrukcją dachu, co może potwierdzać, że dzisiejsza bryła kościoła jest późniejsza niż murowana wieża. Kolejną tajemnicą jest wielkość kościoła. Jak pisał Edwin F. Kozłowski, jeszcze w latach 80. XX w. można było dostrzec zarysy fundamentów poprzedniego kościoła, większe niż dzisiejszy kościół. Szczegóły poszukiwań i zdobytych informacji opisałem w książce.

Kościół w Obozinie.

Dwór w Obozinie, widok od północy

Były też podczas pisania szczęśliwe przypadki. W trakcie pisania natrafiałem na swej drodze na ludzi, którzy kierowali mnie w nieznane mi strony. Tak było w przypadku informacji o Alkiewiczach, którzy zarządzali majątkiem Obozin do 1930 r. Miałem o nich ogólnikowe informacje, aż nagle zmieniła wszystko rozmowa telefoniczna z moim dobrym znajomym Benedyktem Reszką. Po kilku zdaniach rozmowy Benedykt zapytał, nad czym teraz pracuję. Gdy usłyszał słowo Obozin, zapytał czy mówi mi coś nazwisko Alkiewicz? Zamarłem z wrażenia. Czyżby wyjaśnienie sprawy zarządcy? Tak. Żona Benedykta - Małgosia jest spokrewniona z córką Kazimierza Alkiewicza mieszkającą w Niemczech. Po kilku telefonach otrzymałem dane o obu panach Alkiewiczach, co pozwoliło uzupełnić lukę w informacjach o majątku.

Chór w kościele - wejście na wieżę.

Jedna z zachowanych w Obozinie poniatówek.

Kolejny szczęśliwy traf to spotkanie z panem Władysławem Zychem w Skarszewach. To on dał mi kontakt do Jacka Karwata - wnuka ostatniego właściciela Obozina. Pan Jacek udzielił wielu cennych informacji, a także udostępnił przedwojenne zdjęcia z Obozina. Lecz na tym nie koniec. Pan Karwat poinformował mnie o wydanej w Warszawie książce "Moje wspomnienia żoliborzanina". Nigdy nie przyszłoby mi do głowy szukać w książce o takim tytule informacji o Obozinie. A jednak. Gdy wziąłem książkę do ręki, zdębiałem. Znalazłem w niej przedwojenne zdjęcia z Obozina i kilka bardzo interesujących informacji. Znowu traf, bo pan Jacek Karwat miał numer telefonu do autora książki Zbigniewa Szydelskiego. Po kilku telefonach i mailowej korespondencji otrzymałem zdjęcia, z których kilka mogłem wykorzystać w książce.

Jak z powyższego widać, nawet podczas pisania książki historycznej ważna jest choć odrobina szczęścia.

Krzysztof Kowalkowski

KOŚCIOŁY KOCIEWIA - WĘDRÓWKA - PRZEJDŹ DO PUNKTU WYJŚCIA

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz