Nieraz sobie wyobrażam, jak by ten nasz piękny kraj wyglądał, gdyby jedynie słuszny medialny organ prasowy kraju III RP nie dał ordynarnie prostym tekstem w jednym z pierwszych numerów przyzwolenia do kradzieży pierwszego miliona - a drugi będzie już zdobyty w sposób uczciwy (cynizm, bo przecież nie infantylizm), co rzekomo jest charakterystyczną cechą amerykańskiego kapitalizmu. Było to właściwie rzucenie hasła róbta co chceta w sferze działania nie tylko w gospodarce, bo rozprzestrzeniło się jak dżuma właściwie w każdym obszarze życia państwa. Trzy lata temu napisałem reportaż interwencyjny, po którym do jego bohaterki przyjechały duże media jakby pochichrać sobie nad ścierwem przegranych ideałów "S". A mi chodziło przecież o zwykłą pomoc dla bohaterki - też bojowniczki z Elektronu jak ś.p. Noga. Pomoc, którą dawno by jej przyznano, gdyby było wiadomo, kto w 1989 roku wygrał, a kto przegrał. Ględzenie, że wygraliśmy wszyscy, bo cała ta nasza zmiana odbyła się bez przelewu krwi, to zasłona dymna, która skutecznie zakryła prawdę, że w tym bezkrwawym zwycięstwie rewolucji przegrała wartość bodajże najważniejsza - społeczna i historyczna uczciwość. Żałuję, że napisałem ten reportaż, rozbudzając nadzieję jego bohaterki i sprowadzając na zabliźnioną ścieżkę jej przegranego losu ścierwojady. Tekst jest mocny. Komu odpowiada ciepełko sumienia w fikcji patetycznych słów o zwycięstwie ideałów, rozmyta i zrelatywizowana historia o tamtych czasach, niech go nie czyta. Tytuł: "Marzy mi się piec". Oto wstęp.
"Mieszkająca w Wielkim Bukowcu Elżbieta Wieczorek (71 l.), działaczka Solidarności ze starogardzkiego Elektronu w latach 1981 - 1983 była, po ciężkich przeżyciach w więzieniu na Fordonie, na "internie" w Gołdapi. Z powodu choroby zwolniono ją wcześniej - musiała się leczyć w szpitalu. Schorowana mieszka w koszmarnych warunkach i nie wystarcza jej na chleb.
W zeszłym roku otrzymała 100 zł w kopercie na wyjazd do Warszawy na zjazd internowanych. Liczyła na pomoc materialną, która obiecała jej pani minister Radziszewska. Na imprezie w Zamku Królewskim otrzymała... książki - wspomnienia internowanych z Gołdapi i inne ambitne solidarnościowe pozycje.
- Wszystko, co kiedyś kochałam, polskiego orła, polską flagę, zostało we mnie zniszczone, zabrane przez no... TO - mówi. - TO już nie ma nawet nazwy... Nawet się nie wie, jak zrezygnować z obywatelstwa..."
Cały reportaż: http://kociewiacy.pl/gminy/skorcz_gmina/index.php?option=com_content&task=view&id=347&Itemid=33
niedziela, 12 października 2014
Nie o takem Polskem żem walczył! [blog - Tadeusz Majewski]
Sporo jeżdżę po Polsce i jestem dumny ze zmian, jakie widzę. Co nie znaczy, że akurat tę naszą Polskę tak właśnie sobie wymarzyłem. Przeczytałem niedawno słowa wygłoszone podczas uroczystości pogrzebowych działacza pierwszej, tej prawdziwej "S" - ś.p. Zygmunta Nogi. Mowa była o niby wygranych ideałach "S", które do dzisiejszej rzeczywistości pasują jak do świni siodło.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz