poniedziałek, 6 października 2014

ROZMOWY NIEDOKOŃCZONE. Burmistrz Arkadiusz Gliniecki: Stąd wyjechało nas prawie trzystu - cz. 2



- Znałem ciebie jako korespondenta gazety, jaką prowadziłem, potem korespondenta mojego portalu z Irlandii, potem jako ,,ambasadora" Polski, uściślając Kociewia w Irlandii i odwrotnie.

Z burmistrzem Czarnej Wody rozmawia Tadeusz Majewski

Ciągle ciebie widzę jako młodego [Arek ma 40 lat], poszukującego czegoś w życiu faceta, tymczasem... hm... pan burmistrz... To ja się starzeję, a wszyscy wydają mi się młodzi. Jak to się stało, że 2010 roku wygrałeś wybory? Czy po to wróciłeś z Irlandii?

- Postanowiłem wrócić, bo jestem związany z Czarną Wodą, Kociewiem. Tu się urodziłem, tu się wychowałem.

- W wywiadzie z 2008 r. mówiłeś: Stąd, z Czarnej Wody, wjechało trzysta osób... A wróciło?

- Kilkudziesięciu wróciło, ale z tej grupy część zdecydowała się na reemigrację.... Co do zasadniczego pytania... Nie byłem nowicjuszem w sprawach samorządu. Był czas, kiedy pracowałem dla Wydziału Polityki Gospodarczej w Starostwie Powiatowym w Starogardzie a wcześniej studiowałem administrację publiczną.

- Nie byłeś nowicjuszem w sprawach samorządu, a w sprawach polityki? Bo wybory samorządowe są jednak polityką.






- To także nie była nic nowego. Nie przyszło mi do głowy starować w wyborach ad hoc. Po raz pierwszy przygotowywałem kampanię wyborczą do Rady Miejskiej w Czarnej Wodzie w 1998 roku. Sam byłem wówczas jednym z kandydatów, burmistrz wybierany był wtedy przez radnych. W 2002 i 2006 roku zajmowałem się od strony organizacyjnej przygotowaniem list i materiałów promujących kandydatów. Bardzo dobrze się stało, że dwanaście lat temu do Rady wybrano Sebastiana Schmidta, to bardzo kompetentny i doświadczony samorządowiec, sekretarz powiatu. Od 2010 jest przewodniczącym Rady Miejskiej i jednym z moich najbliższych współpracowników. Poza tym studiowanie nauk politycznych i zarządzania pozwala na dość swobadne poruszanie się w tej rzeczywistości.

- Przypomnij w jakich latach byłeś na emigracji?

- W latach 2004 - 2008. Ale to nie znaczy, że zapomniałem o Czarnej Wodzie. Przyjeżdżałem tu co najmniej raz na kwartał. Pochodzący spod Starogardu artysta malarz nieżyjący już niestety Stefanem Górskim pomógł mi w znalezieniu pracy. Zainicjował partnerstwo powiatu z hrabstwem Limerick. Włączyłem się w te działania. Były to dla mnie niezwykle ciekawe doświadczenie. Początkowo wyjeżdżali z wizytą do Irlandii rolnicy z naszego powiatu i i oglądali, jak się gospodarzy w zupełnie innych warunkach. Dla Irlandczyków też było to pierwsze zetknięcie się z krajem, który nie pozyskiwał środków unijnych na rolnictwo. Później współpraca przeszła na grunt gospodarki i kultury.

- Jeszcze o tej emigracji.. Ty przysyłałeś korespondencję do gazety, a inni poznikali. Jak ci się wydaje, dlaczego oni nie chcą stamtąd pisać jak ty? Chcą zapomnieć o tutaj?

- Trudno mi mówić o tym, co mają w duszy inni. Ja to robiłem, bo taką mam naturę. Ducha polskości zaszczepili we mnie dziadkowie, rodzice, nauczyciele... Można ją pokazywać na różne sposoby... Fakt, że to co dzieje się dzisiaj z emigracją młodych, to czy wrócą, czy nie, będzie miało wielkie konsekwencje dla naszego kraju i gminy. Dzisiaj, już z perspektywy czasu i doświadczeń, mogę powiedzieć, że ludzie w tak zwanym wieku produkcyjnym, którzy pracują w Norwegii, Holandii, Anglii, byliby potrzebni tutaj. Mam nadzieję, że wrócą. Póki co, organizujemy z zapalonym piłkarzem Tomkiem Werrą między Świętami Bożego Narodzenia a Sylwestrem turniej ,,dzikich drużyn" z myślą o tym, żeby ci ludzie, którzy wyjechali, mogli zebrać się w jednym miejscu i wymienić myśli i doświadczenia, żeby nie zapomnieli o korzeniach. To jedyny taki czas, kiedy większość z nich przyjeżdża tu na święta, do rodziny.



- Czy wiedza zdobyta na studiach przydała ci się w wyborach?

- Na pewno tak, ale ważne jest i to, że jestem obecny w różnych miejscach. I staram się słuchać mieszkańców. Mam tu wielu młodszych i starszych znajomych, z którymi sporo rozmawialiśmy o sprawach publicznych.

- Czyli kontaktujesz się z ludźmi bezpośrednio. A nowe media? Taki na przykład Skórcz jest cały skomunikowany przez Fb. Masz profil na Fb czy NK?

- Fb - nie, NK - nie, gry komputerowe - nie.



- Czyli teoretycznie ciebie nie ma, bo nie ma ciebie na Fb:) A co oglądasz w telewizji?

- Głównie wiadomości... Szkoda tracić czas na więcej, wolę bieganie po lesie, jazdę rowerem wokół Czarnej Wody czy piłkę nożną, zwłaszcza od momentu, kiedy w marcu 2011 r. założyliśmy stowarzyszenie KS Czarna Woda. Przez 5 - 6 lat nie funkcjonowała tu żadna drużyna, a tradycje są, bo mieliśmy tu zespoły przez lata w ramach TKKF, a do tego, co istotne, mamy dobrą płytę boiska. Bywam na siłowni, no i latem obowiązkowo pływam na basenie. Tak się składa, że Czarna Woda w swoim czasie była miasteczkiem ratowników. Nie ma chyba w naszej gminie dziecka, które nie potrafiłoby pływać. Latem prowadzone są zajęcia nauki pływania.

- Co obiecywałeś w kampanii wyborczej?

- Niczego nie obiecywałem, bo zdawałem sobie sprawę z tego, że sytuacja, jaką zastanę, może nie pozwolić mi na realizację obietnic.

- Hmm, nie obiecywałeś, a odniosłeś zwycięstwo. Czy główne dlatego, że rozmawiałeś z ludźmi?

- Też, Irlandia dała mi niezłą lekcję. Tak się złożyło, że kilka partii irlandzkich prosiło mnie, żebym wystartował z ich ramienia do rady miasta Limerick. Liczyli na głosy Polaków, a było ich sporo. Tam też się wiele się nauczyłem, jeżeli chodzi o bezpośredni kontakt. Pracowałem też z Patrickiem O"Sullivanem, biznesmenem i działaczem społecznym, który pomagał organizować się masowo napływającym do Irlandii emigrantom. Podczas wyborów do rady miasta byłem dyrektorem jego kampanii. Krach na giełdzie w 2009 roku spowodował wzrost bezrobocia i co za tym idzie, nastrojów antyemigranckich. Wykorzystali to nacjonalistycznie zorientowani kandydaci i Patowi zabrakło kilku głosów. Dzisiaj jest jednak honorowym konsulem RP w Irlandii. Praca z nim to było nie lada wyzwanie. Spotkania i problemy emigrantów z Kenii, Kamerunu, Nigerii, Wenezueli, Łotwy, Litwy, Estonii i innych państw pozwalają poszerzyć widzenie otaczającego nas świata. Dość dobrze też poznałem Irlandczyków. Są niezwykle otwarci. Pomyślałem sobie, że ten sposób funkcjonowania - bezpośredni kontakt z mieszkańcami jest lepszy niż inny. Oczywiście jestem Polakiem, wytworem tej ziemi, tej kultury, i Irlandczykiem nie będę, ale uważam, że Polacy mogliby pójść trochę w tę ich stronę - w stronę większej otwartości.

- Jakoś tak ci się to ładnie układa, jak mówisz. Te studia, potem działalność przed wyborami tutaj, praca w Irlandii, powrót i... burmistrz.

- To logiczny ciąg zdarzeń - po moich próbach związanych z wejściem do samorządu, ale nie po to by tam jedynie być, a po to, by współdecydować, mieć wpływ na to, co się dzieje; po moich peregrynacjach po świecie, po nawiązaniu kontaktów z różnymi ludźmi i pracy w różnych firmach, w tym swojej.

- Nic nie obiecywałeś, ale brałeś chyba udział w wyborach, żeby coś zmienić. Co zmienić?

- Stosunkowo często chodziłem na sesje Rady Miejskiej. Widziałem ten nasz tutaj świat w zupełnie innych kolorach. W XXI wieku życie nabrało niezwykłego przyspieszenia, co widać i w gospodarce, i w przestrzeni społecznej. Wszystko się dynamicznie zmienia i wraz z przyjaciółmi też chcieliśmy takich zmian tutaj. Dlatego uważam, że trzeba z ludźmi rozmawiać, wiedzieć czego chcą albo, jeśli ich pomysły są nie do zrealizowania, to trzeba po prostu powiedzieć, co można zrobić i przekonać ich do tego.

- Zostałeś burmistrzem i...?

- Zostałem burmistrzem i okazało się, że mam 2,57 milionów złotych do spłacenia. Spodziewałem się, że jest coś na rzeczy, ale nie wiedziałem, że to może być aż tak duża kwota wobec niespełna 9-milionowego budżetu. I to był punkt startu.

- To było na dzień dobry. O tym, co zrobiłeś, jeszcze porozmawiamy. Zamknijmy te część odpowiedzią na pytanie - jak jest po czterech latach?

- U progu tej 4-letniej kadencji udało się zrealizować 200 procent tego, co po analizie na wejściu było możliwe według dostępnych i przewidywanych środków.

Cdn.


STĄD WYJECHAŁO NAS PRAWIE TRZYSTU - CZ. 1 (2008) - PRZEJDŹ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz