sobota, 2 stycznia 2010

HEJ KOLĘDA. KOLĘDA…

Pączewo. 19 grudnia na kociewskim dworze panował imć Siarczysty Mróz. Rześkie powietrze uwalniało się po podróży przez człowieka tworząc fantazyjne tumany pary. Srebrzyły, szroniły one czapki i szaliki. Śnieg skrzył się, skrzypiał pod butami. Jedna dziewczynka odziana w świecące szaty z koroną na głowie, druga - istny aniołek - taki z puchowymi skrzydełkami, w białej sukmance, opatulona białym szalem, w za dużych "bałcach", trzecia - w burce, niby taki pastuszek. Stanęły w drzwiach.

Ding dong. Drzwi się otworzyły. Z ust dziewczynek popłynęła kolęda. Ładnie śpiewały. Aż chciało się słuchać. A niech śpiewają do końca! Po kolędzie były życzenia bożonarodzeniowo-noworoczne dla gospodarzy. O! Dziewczynki przygotowały się! To może zaśpiewacie jeszcze jedną kolędę? Taka weryfikacja, bo może potrafią tylko jedną? Bez dyskusji usłyszeliśmy kolejną śpiewaną historyjkę o narodzinach Zbawiciela. O! Brawo! W mróz, przebrane, przygotowane, zgodne i znają kolędy! Skąd jesteście? Ze Skórcza. Zasłużyły i na słodycze i na drobniaki. No i koniecznie fotka, bo przecież taki zgrany amatorski team kolędujący to tu u nas na prowincji rzadkość.



23 grudnia - to wtedy już młodzież miała wolne. Za pracę zarobkową wzięli się chłopcy. Mróz zelżał. Ding dong. Wchodzi trzech. Wybrali kolędę taką z długą zwrotką, ale dość dziarsko śpiewają. Takie tam małolaty, z kapturami dresowymi na głowach, ale za to najmniejszy dzierżył porządną szopkę. Po przebierańcach ze Skórcza czujemy jakiś niedosyt widząc takich luzaków. Skąd jesteście? Z Grabowa. Śpiewajcie drugą kolędę. O! I tu powstał problem, bo najstarszy spytał: "A jaką?" i z zakłopotaniem zaczął kręcić głową. Mówię: "Uzgodnijcie między sobą. Jaką jeszcze znacie?". Nastała cisza. Żadne tytuły nie padły. Drugiej kolędy nie udało się zaśpiewać. Były drobniaki, nie było słodyczy i fotografii… Minęła jakaś godzina. Było dobrze po 20ej. Znowu dzwonek do drzwi oderwał nas od pieczenia pasztecików. Aż wierzyć mi się nie chciało, że jacyś rodzice pozwalają swoim nieletnim pociechom biegać o tak późnej porze po sąsiednich miejscowościach i odprawiać jakieś szopki, bo tak trzeba nazwać to, co mieliśmy za chwilkę zobaczyć. Mąż woła: "Basia! Kolędnik!". W drzwiach stał już typowy dres, a raczej dresik, z kapturem na łepetynce, z szalikiem w barwach jednego ze znanych polskich klubów piłkarskich. W łapkach trzymał chatynkę wyskrobaną z drewna, taki masowy wyrób pamiątkarski z gór polskich. Przybył ze Skórcza. Ani to przebieraniec, próżno też było szukać śladów Świętej Rodzinki w tej chatce. Kolęda odśpiewana w tempie dwa razy szybszym, ale daliśmy dokończyć. Niechby zaczął drugą zwrotkę. Ale nie. Mówię - co z Ciebie chłopie za kolędnik? Ani przebrania, a rekwizyt do scenki z Narodzenia Pana nawet nie zawiązuje. Byli tu przed tobą tacy przygotowani, a tu taka pełna improwizacja… "Ja wiem, ja wiem..." - bezbronnie przyjmował krytykę. Chyba nie pierwszy raz ją usłyszał. Niech mu będzie, zaśpiewał, pokolędował, a kolędnika trzeba do domu wpuścić, bo taki podobno szczęście przynosi… Pytanie tylko na co wyda otrzymane grosze?...



Za to na osłodę 28 grudnia Pączewo opanowały dwie grupy (z podstawówki i gimnazjum) swojskich kolędników. Swojskich, bo naszych własnych. Takich poprzebieranych, nauczonych, z rekwizytami, pod opieką dorosłych (nauczycielek: Angeliki Bielińskiej i Ireny Trochowskiej). Takich, co to wiadomo co zrobią z datkami. Zebrane pieniążki przeznaczą na pomoc misjom świętym. Już drugi rok z rzędu odwiedzają nas kolędnicy misyjni. Dwóch kolejnych proboszczów parafii Pączewo było misjonarzami - ks. Henryk Martin wiele lat służył w Niemczech, obecny proboszcz ks. Ireneusz Nowak - w Kazachstanie. Obaj często wracali w homiliach do posługi za granicą. Dobry rok temu, już za czasów ks. Nowaka, powstał pomysł utworzenia w pączewskiej szkole Koła Misyjnego. I tak już drugi rok kolędowanie misyjne jest jedną z akcji, które to koło ku naszej radości inicjuje.

Barbara Dembek-Bochniak


Fotki:
1. Kolędujące w mrozie dziewczynki ze Skórcza.
2. Kolędnicy misyjni z Pączewa.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz