niedziela, 24 stycznia 2010

Kronika pelplińska. Dzięki staraniom senatora A. Grzyba zawiązała się grupa badawcza

Kiedy senator Andrzej Grzyb poprosił mnie o napisanie artykułu jak ważna jest dla historyka kronika pelplińska, przyznam się nie byłem pewien jak ów artykuł powinien wyglądać. Nie używałem bowiem w dotychczasowych swoich badaniach owego źródła historycznego. Aby zaś napisać stricte naukowy artykuł o możliwościach badawczych tej kroniki, potrzebowałbym kilku (co najmniej) lat poświęconych jej analizie i studiom krytycznym.
Postanowiłem, że najlepszym sposobem, który ukaże historykom, i nie tylko, wagę powyższego źródła jest pokazanie kroniki przez pryzmat jednego z jej pierwszych badaczy. Mam na myśli oczywiście postać księdza Stanisława Kujota. Zacznę od przedstawienia krótko jego biografii.

Urodził się on w 1845 roku w Kiełpinie niedaleko Tucholi, a więc jako Borowiak. W czasie, kiedy przygotowywał się do kapłaństwa, studiował w Berlinie, gdzie jednym z jego wykładowców był wybitny historyk Leopold Ranke. W 1872 został nauczycielem historii w Colegium Marianum w Pelplinie. Tam też zaczęła się jego "przygoda" z kroniką pelplińską. Zwieńczeniem pracy nad nią było dzieło pt. "Opactwo pelplińskie" napisane na 600-lecie przeniesienia Cystersów z Pogódek do Pelplina. We wstępie swojej pracy wspomina, iż kronika pelplińska była jednym z podstawowych źródeł. Trzeba także powiedzieć, że przez wielu późniejszych historyków, i nie tylko, ks. Stanisław Kujot uważany jest za tego, który przyczynił się znacznie do popularyzacji wiedzy o Pomorzu. Dodatkowo widziany jest z perspektywy czasu jako człowiek, który stworzył środowisko naukowe na owych terenach. Kiedy przecierał szlaki, na jednym z nich znalazł kronikę pelplińską. Docenił jej wartość i podjął się nad nią badań. Jako naukowiec. Jako zaś popularyzator z pewnością chciałby, aby trafić mogła ona do szerszego odbiorcy.

Jak jednak wygląda owa kronika oraz o czym traktuje? Otóż składa się ona z dwóch tomów. Poprowadzona jest do roku 1688. Zawiera także w sobie zapisy z okresu średniowiecza. Te są jednak przepisane z innych dokumentów i kronik. Większe posługi odda więc owa kronika nowożytnikowi, niż mediewiście.

Wiadomości, które przekazuje to źródło historyczne, są zróżnicowane. Przekazuje nam zarówno informacje o wydarzeniach ogólnopolskich (a nawet ogólnoświatowych), jak i o lokalnych, związanych z życiem braci cystersów oraz otaczających ich mieszkańców. Pozwolę sobie w celu zobrazowania powyższych opinii zacytować kilka zdań z kroniki pelplińskiej:

Dnia 13 września najjaśniejszy król Władysław, poślubił najjaśniejszą Cecylię Renatę Austriacką, córkę zmarłego cesarza, a siostrę panującego.

Po kilku innych zdaniach od powyższego, kronika informuje nas:

Dnia 18 listopada klasztor odwiedził J.O. Książę Radziwił (…).

Przy następnym roku zaś, czyli 1638, jest takowy zapis:

Dnia 6 marca umarł koło godziny 2 po południu brat nasz Leonard Reiner, diakon 60-letni po długiej chorobie, w której przez cały rok prawie 2 miesiące przeleżał, wrzodami żołądkowymi wyczerpany, (…).

Na podstawie owych trzech fragmentów chciałem zwrócić uwagę czytelnika, iż nie tylko temat informacji jest inny, ale i sposób, w jaki zostaje zapisany. Szczególne nacechowany emocjami jest ten ostatni. Dwa wcześniejsze mają charakter oficjalny. Tak zatem w telegraficznym skrócie prezentuje się kronika pelplińska.

Dzięki staraniom senatora Andrzeja Grzyba zawiązała się grupa badawcza. Jej przewodniczącym został Prof. Klemens Bruski. Jak istotna i ważna to praca z pewnością wiedziałby ks. Stanisław Kujot. Jednakże każdy, komu bliska jest historia Pomorza, powinien także zdawać sobie z tego sprawę.

Wydana drukiem, opatrzona komentarzem, naukowymi przypisami, a przede wszystkim dobrze przetłumaczona na język polski kronika pelplińska służyć będzie młodym studentom - historykom, którzy dziś mają do niej dość ograniczony dostęp. Pozwoli to także Kociewiakom, Borowiakom, Pomorzanom poznać bezpośrednio historię ich najbliższego regionu. O tym bowiem kronika ta traktuje.

Karol Wróblewski,
student V roku historii na Uniwersytecie Gdańskim

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz