niedziela, 20 marca 2011

Dlaczego Brus Willis przyjechał do Czarnegolasu

Zimno jeszcze, a już wszyscy chcą robić porządki, co widać po wioskach. Podobnie jest w Czarnymlesie. W tej "niepozbieranej" architektoniczne wsi widać duże zmiany, jakie zaszły przez ostatnie lata. Sołtys Brunon Kordowski mieszka w centrum. W wyborach wygrał jednym głosem.




Ciężko było, ale wgrałem

- Ależ jest pan wysoki! Ile ma pan wzrostu, ile pan waży i ile ma pan lat?

- Wzrostu metr osiemdziesiąt siedem. To jest wojskowa miara. Mniejszy się jeszcze, pomimo 68 lat, nie robię. Ważę 130 kilogramów.

- No i jak taki człowiek mógłby przegrać w wyborach na sołtysa? A ilu mieszkańców liczy Czarnylas i ilu w styczniu przyszło głosować?

- Liczy 487 mieszkańców. Na zebraniu było 60 osób. To bardzo dużo... Wcześniej dano mi do zrozumienia, że pożegnam się funkcją sołtysa, bo jestem już nie to pokolenie. Rządzić chciała młodzież. Zupełnie jakbym ja nie działał. A przecież nieraz przyjeżdżał wójt i mówił: "A co tu tu znowu farmazynujesz (wymyślasz)". Po podliczeniu głosów wyszło, że ja mam 26, a mój przeciwnik, Ryszard Kozłowski, 25.

- Zwycięstwo jednym głosem... Jak pan to tłumaczy?

- Miałem za sobą jedną kadencję i konkretne dokonania...

- Jakie?

- Gdyby pan przeszedł się po starszych ludziach, to by powiedzieli... Zrobiliśmy jeden parking przy cmentarzu, drugi przy kościele p.w. św. Mateusza, plac zabaw, ogródki jordanowskie dla dzieci młodszych i starszych w centrum wsi, dwa chodniki - od cmentarza w kierunku kościoła po jednej i drugiej stronie, zasypaliśmy głęboki rów w centrum, przy kościele. To ostatnie profesjonalnie - włożyliśmy rurę, zasypaliśmy. Teraz ta woda, która przychodzi z pól, z drenarek, płynie pod ziemią do Jeziora Czarnoleskiego. Postawiliśmy piękne dwa skalniaki i przy nich zabytkową studnie oraz pompę. Studnię na korbę - kupiłem kręgi, zadaszenie, wałek i można nabierać. Ręczna pompa była wiejska, czyli cała wieś nabierała kiedyś z niej wodę. Drugi skalniak zrobiliśmy przy świetlicy wiejskiej, przy przystanku autobusowym.



Plany

- A jakie ma pan plany na tę kadencję?

- Na zebraniu żadnych dużych planów nie zdradzałem. Chciałbym, żeby za tej mojej drugiej kadencji został wykończony parking przy kościele. W planie mamy też oświetlenie ulicy wiodącej do centrum. Walczę też od 2-3 lat o to, żeby przy szosie powiatowej od tak zwanego osiedla za lasem zrobić ścieżkę rowerową. Gdy powstanie, to ludzie tam mieszkający będą mogli bezpiecznie jechać rowerem lub iść poboczem szosy, a nie szosą.


Byłem na Willisie

- Był u was Brus Willis. Podobno nikt nie wiedział o jego przyjeździe, a potem mało kto wierzył, że tu, do Czarnegolasu, przyjechał.

- Nieprawda. Byłem na Brusie Willisie, stałem blisko niego, z 15 metrów. Ludzie wiedzieli. Przyjechało nawet z 70 osób z sąsiednich wiosek - z Bukowca, Pączewa i Wolentala. Fakt, to miało być po cichu, ale jak zawsze w takich sytuacjach doszło do przecieku informacji. Dowiedzieliśmy się wcześniej, że przyjedzie do nas prosto z Gdańska, a dopiero od nas pojedzie do Starogardu, do "spirytusów".

- Jak to wyglądało?

- Zajechało z dziesięć samochodów "na kogutach" do tej naszej gorzelni, należącej do RSP "Zwycięstwo". W tej gorzelni produkują ze zboża wysoko procentową surówkę. Przywitał się z nami bardzo elegancko. Pod koniec widzieliśmy, że mieli tam w środku stół, kanapki. Był u nas z godzinę. Wyszedł też na balkon, to znaczy na rampę, podziękował, że przyszliśmy.

- Dlaczego przyjechał akurat do was?

- On pewnie w życiu nie widział, nie miał zielonego pojęcia, jak to leci i z czego to leci. Przyjechał do nas, bo wszędzie mają porozbierane gorzelnie - między innymi w Jabłowie, Kopytkowie. On chciał zobaczyć ten początek. Prawdopodobnie - mnie już przy tym nie było - był także na polu, gdzie pokazali mu zboże i mówili, że z tego to właśnie jest ten produkt.

- No proszę, taka stara gorzelnia, a dzięki odwiedził was jeden z najsłynniejszych aktorów na świecie. To się nadaje na film.

- Tylko trochę szkoda, że ta gorzelnia jest elektryczna. Pamiętam czasy, gdy działała jak parowóz, bo była to gorzelnia parowa. Teraz jest wszystko rozebrane. Mogły zostać te pasy przenoszące napęd z głównego, dużego koła na urządzenia. Gorzelnia służyłaby również jako zabytek, gdzie wycieczki oglądałyby, jak to chodziło kiedyś na parę.


Bruk imieniem...

- Macie tu sporo dróg... Jakby pan nakreślił plan Czarnegolasu w słowach?

- Jest centrum, droga do Pączewa, droga do Wielkiego Bukowca (to powiatowa), droga asfaltowa gminna - połączenie Czarnegolasu z Wolentalem, w wiosce droga asfaltowa od budynku byłej szkoły w kierunku gorzelni - a był jeszcze kilka lat temu bruk, droga na Lubichowo, która się rozgałęzia na Zelgoszcz i droga na Bobowo. Z ciekawszych obiektów oprócz kościoła jest gorzelnia i pałac, a przy nim 2-hektarowy park z idąca do jeziora piękną aleją buków. Dziś ten pałac to niestety ruina. Kupili go jacyś lekarze z Gdyni i chcieli chyba sprowadzić dzieci, ale jak to w życiu, pewnie coś im nie wyszło. Mamy też bloki.

- Sporo dróg i ciekawych, choć zaniedbanych miejsc. Będą nazwy ulic?

- Na razie się nie przymierzamy.

- Jakby co, to wiadomo już, że jedna z dróg powinna nosić imię Brusa Willisa. To takie niesamowite, że do was przyjechał.

- Może ta droga do gorzelni? Tam jeszcze został bruk, ogromne kocie łby.

Rozmawiał Tadeusz Majewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz