niedziela, 20 marca 2011

Została sołtysem przez ten uśmiech ekspedientki

Sołtysem można zostać z różnych powodów. Jeden za działalność społeczną, inny za popularność polityczną, jeszcze inny za widoczne geny przywódcze, jeszcze inny dzięki bardzo rozbudowanej "sieci" krewnych i przyjaciół. Pani Joanna podaje powód bardzo zaskakujący...





Robimy pamiątkowe zdjęcie rodzinne: Joanna Wierzba - nowa pani sołtys Borzechowa, jej mąż Tomasz - przedsiębiorca, dzieci: Dawid (14 l.) i Sandra (9 l.). I rozmawiamy.



- To dość niezwykłe. Po tylu latach rządów sołtysa Edwarda Jędernalika wygrała pani i to bez walki. Kim pani jest?

- Od dziecka mieszkam w Borzechowie. Od jakiegoś czasu zajmuję się domem. Przedtem pracowałam jako ekspedientka w sklepie. Mam zawód - sprzedawca magazynier.

- Hmm... Była ekspedientka w sklepie, obecnie niepracująca, to znaczy pracująca w domu... I tak sobie pani poszła na wybory na sołtysa? A może jeszcze pani powie, że nie myśląc o kandydowaniu?

- Nie, szłam kandydować. Dużo wcześniej wśród naszych znajomych na serio padło zdanie: "Może by Asia wystartowała na sołtysa. Jest rzutka, przedsiębiorcza, ma prawo jazdy."

- Ale kandydat na sołtysa musi znać wieś od podszewki. Zna pani?

- Znam. Poznawałam ją codziennie jako ekspedientka. W sklepie starałam się być osobą bardzo uprzejmą. Gdy ludzie widzą taką osobę, to dyskutują o różnych sprawach. Bo wie pan, w sklepie mówi się o wszystkim.

- Na przykład o czym?

- Pierwszym tematem zawsze była plaża. No i chodniki, wiadomo. Te na drugim miejscu.

- A co pani osobiście sądzi o Borzechowie?

- Myślę, że wieś jest trochę zapóźniona z inwestycjami. Nie wykorzystała dotąd swoich szans, jakie widzę w turystyce. Zapóźniona, bo środowisko jest podzielone.

- Bo, proszę panią, wszystko się bierze od polityki. W gminie - oczywiście tej polityki lokalnej. Interesuje się pani polityką? Należy pani do jakiejś partii?

- Nie interesuję się polityką. Do partii też nie należę.

- Od tamtego czasu, gdy ktoś powiedział, że może akurat pani, była już pani przekonana?

- Byłam zdecydowana kandydować, ale przyszedł moment, gdy chciałam się wycofać. Bałam się. Jeszcze nigdy nie pełniłam żadnej funkcji społecznej. Ale już w szkole, gdzie odbyły się wybory, nie było wahania. Owszem, miałam straszną tremę, ale to zrozumiałe - przyszło mnóstwo ludzi. Zgłosił mnie Janusz Czubek. Mówił wcześniej, że to zrobi. Tylko...

- Tylko?

- Nie spodziewałam się, że nie będzie kontrkandydata. Zaskoczyło mnie, jak pan Mieczysław Kośnik trzy razy pytał, czy ktoś kogoś jeszcze zgłasza, że nikt nikogo nie zaproponował.

- Chyba wszyscy uznali, że pani Joanna to dobra kandydatura. Dlaczego?

- Myślę, że ludzie doszli do wniosku, że się do tego nadaję. Może sądzili po tej pracy w sklepie. Nie mam wrogów, do wszystkich się uśmiecham. Podziękowałam za 156 głosów. Mogło być więcej, ale nie wszyscy zdążyli (śmiech)...

- To znaczy?

- W sklepie, już po spotkaniu, ktoś podszedł do męża i rzekł: "Tu masz tę kartkę, bo nie wiedziałem, co mam z nią zrobić. Żona mnie skrzyczała, że nie wrzuciłem. Ale i tak jestem za Asia."

- Czyli ma pani o jeden głos więcej, ale nieoficjalny. Czy przedstawiła pani jakiś program?

- Nie. Plan działań chciałabym opracować wspólnie z mieszkańcami. Ogólnie chodzi mi i nam wszystkim o polepszenie warunków życia mieszkańców. Myślę, że na spotkaniu Rady Sołeckiej padną jakieś konkretne pomysły. Może też ktoś przyjdzie do domu i również podpowie. Oczywiście główne bolączki sołectwa znam. Podczas tego wyborczego spotkania ludzie krzyczeli: lampy, chodniki, nieutwardzone drogi. By te i inne problemy rozwiązywać, przydałaby się salka. Będzie potrzebna współpraca między dyrekcją i pracownikami szkoły, księdzem proboszczem Adamem Kapeluszem, radnymi i oczywiście mieszkańcami wsi.

- A gdzie pani chodzi latem się kąpać z rodziną?

- Na Kośnikowo... Wiem, wiejska plaża to temat, jakiego się nie uniknie. Na razie jednak uczę się w internecie, jakie są obowiązki sołtysa.

- Wyczytała już pani, że sołtys zbiera podatki, choć nie każdy?

- Będę zbierać jak mój poprzednik. To oczywiste. Nie może przecież być tak, że starsza osoba ma wejść do autobusu i jechać do Urzędu Gminy w Zblewie tam płacić, tracąc dodatkowo czas i pieniądze...

- Ma pani może jakieś oryginalne pomysły na turystyczny rozwój Borzechowa?

- Na razie czytam w internecie, co sołtys może, a czego nie.

Rozmawiał Tadeusz Majewski


Numer telefonu do pani sołtys Borzechowa: 58 588 48 11.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz