czwartek, 31 marca 2011

Jabłówko - mała wieś, wielkie sołectwo

W marcu tego roku w Jabłówku odbyły się wybory sołtysa. Do walki stanęli: Irena Kieruzel i Mirosław Lis. Poprzednio sołtysem był Bogdan Łaski. Zrezygnował z powodów zdrowotnych. Pani Irena wygrała stosunkiem głosów 18 do 5. Wszystkich mieszkańców w Jabłówku jest około 278. Na wybory przyszły 24 osoby.

Z Ireną Kieruzel rozmawia Tadeusz Majewski.













- Dlaczego wybrano właśnie panią?

- Ja już jestem radną, więc wybrali mnie na sołtysa. Po raz pierwszy radną i po raz pierwszy sołtysem...

- Jabłówko to maleńka wieś. Proszę ją scharakteryzować.

- To wieś przeważnie rolnicza. Można powiedzieć, prawdziwa wioska. Ale są i firmy. Jedna sprzedaje węgiel i inne towary, dwie produkują meble, jedna okna z PCV, jest dwóch mechaników samochodowych. Mamy też w sołectwie duży, 12-hektarowy sad z jabłkami.

- Kilka lat temu próbowali tu hodować strusie. Było już ich całkiem sporo. W tym miejscu budują ładne domy. Dlaczego nic nie wyszło ze strusiej fermy?

- Podobno zimą padły na zawały. Zagoniły je psy... Większość mieszkańców Jabłówka to gospodarze. Wszędzie dookoła rozciągają się pola. Ziemia tu jest dobra - przeważnie czwartej klasy, ale jest i trzeciej. W każdym razie rzepak na tych polach rośnie... To prawda, wieś jest malutka, ale obszar sołectwa bardzo duży. Z jednej strony rozciąga się aż pod Grabówiec, z drugiej pod Dąbrówkę. Patrząc wzdłuż szosy sięga pod Jabłowo, a z drugiej po Bobowo. I to wszystko pola.

- O tej porze, wczesną wiosną, rolnicy narzekają na stan dróg. Czy w sołectwie jest ich dużo?

- Główną naszą drogą jest ta wojewódzka. Reszta dróg, tych pobocznych, jest gminna. Powiatowych u nas nie ma. Najważniejszą z gminnych jest droga z Jabłówka na Grbówiec. W miarę naszych możliwości staramy się ją utrzymywać w stanie nadającym się do przejazdu. Sypie się tam tłuczeń, jeździ równiarka. Druga droga, która wiedzie ze wsi, prawdopodobnie jest prywatna.

- Jako sołtys i zarazem radna jakie wobec wsi ma pani plany?

- Przede wszystkim chcielibyśmy we wsi mieć chodniki, przy tej drodze wojewódzkiej. Plany już są wykonane. Niestety, musimy czekać, bo zabrakło pieniędzy w wojewódzkiej kasie na ich realizację. Te chodniki miały być robione już w tym roku, ale ponieważ zbliża się Euro 2012, to zadanie zostało przełożone. Teraz mamy w planie zmienić dach na świetlicy wiejskiej. Z pięć lat temu był tam sklepik razem z klubem wiejskim. Pani, która go prowadziła, zrezygnowała i obecnie jest tam prowadzona świetlica wiejska. Prowadzi ją Beata Sielska. Ma umowę z Powiatowego Urzędu Pracy na 10 miesięcy. W marcu kończy się ta jej umowa. Jeżeli znajdą się pieniążki z Urzędu Pracy, to gmina zatrudni kogoś innego, prawdopodobnie na ćwierć etatu.

- Byliśmy kiedyś w tej świetlicy. Nie ma tam najlepszych warunków.

- Trzeba też dodać, że nie ma tam ani jednego komputera. Gry planszowe są, ale to nie czasy, żeby takie gry interesowały młodych. Latem przychodzą, bo został tam urządzony ładny plac zabaw. Zimą z frekwencją jest też kiepsko dlatego, że kiedy młodzi przyjadą ze szkoły, jest już 15.00, odrobią lekcje, jest już 17.00, a po tej godzinie to nie ma już sensu iść.

Pani sołtys wskazuje na ruchliwą szosę przecinająca wieś. Są już plany chodników, ale trzeba poczekać.

- Są jeszcze jakieś plany?

- Myślę, że zaczną się pojawiać na bieżąco. Co ważne, jest już robiona kanalizacja. Od Dąbrówki do Jabłowa została wkopana rura. Przechodzi przez Jabłówko. W tym roku Jabłówko ma być podłączone.

- Tylko Jabłówko?

- To zadanie - kanalizacja - podzielono na 4 etapy. W pierwszym etapie ma być podłączone Jabłówko, w dalszych latach Bobowo. Grabowo, Wysoka się nie "łapie". Kanalizacja idzie tak: Starogard - Dabrówka - Jabłówko - Jabłowo i tam jest oczyszczalnia. Z Jabłówka pójdzie też kolektor wzdłuż szosy. Bobowo będzie się prawdopodobnie przyłączać do Jabłówka. W Jabłówku, jak wspomniałam, rury są już położone i zrobione studzienki. Jak będzie z przyłączami, nie wiadomo. Prawdopodobnie zostaną doprowadzone do granicy posesji, a dalej to już każdy pociągnie na swój koszt.

- Jest pani z wykształcenia ekspedientką. Natknąłem się na panią w sklepie. W Borzechowie panią sołtys została była ekspedientka. Powiedziała mi, że sklepie dyskutuje się na różne tematy. Co mówią w tutejszym sklepie o swojej sytuacji materialnej?

- Ludzie nie narzekają, chociaż bieda rośnie lawinowo. Od razu wszystko poszło w górę. Zrobią opłaty i po pieniądzach. Nie narzekają, bo po co? Wyszliby na ulice i co im by to dało?

- Pani mąż pracuje jako...?

- Mąż, Andrzej, jest rolnikiem. Mamy około 12 hektarów. Uprawiamy zboże.

- Małe gospodarstwa podobno nie mają szans.

- A jednak powoli się żyje.

- A może trzeba się przeprowadzać z takich wsi jak Jabłówko do miast?

- Nie wyobrażam sobie życia w mieście między innymi z przyczyn ekonomicznych. Tam za wszystko trzeba płacić. A taka sprzedawczyni zarabia najniższą krajową, około 1400 złotych brutto i się cieszą, że mają pracę.

- A na wsi?

- Jest się na swoim i nie trzeba się obawiać utraty pracy. Poza tym ma się sporo ze swojego gospodarstwa. Dla przykładu powiem, że mam ze 30 - 40 kur, z tego jajka, zawsze miałam gęsi, swoje warzywa z gródka. Przy dzisiejszych cenach to bardzo dużo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz