niedziela, 13 marca 2011

OSP Pinczyn. Nie chcemy wrócić do zabytkowej sikawki

Książki w remizie OSP przeszkadzają w wejściu jednostki do Krajowego Systemu Ratownictwa Gaśniczego. Można by je "przeprowadzić" do Wiejskiego Domu Kultury. Zwiększyłaby się ranga obu placówek. Jednak nie wszyscy w Pinczynie tego chcą.





Siedzimy w remizie Ochotniczej Straży Pożarnej w Pinczynie. Prezes OSP Marian Bollin naświetla sytuację. Rysujemy na kartce rozkład pomieszczeń w budynku strażaków. Boks 1, boks 2, zaplecze, pomieszczenie ze wielkim stołem i tablicą, w którym rozmawiamy i... biblioteka. W planach OSP w tym ostatnim pomieszczeniu ma być dyżurka z punktem Selektywnego Wywoływania oraz kuchnia. Dzięki takim zmianom pinczyńskie OSP weszłoby do KSRG. Gdzie jednak mają się podziać książki? Rozwiązane wydaje się bardzo proste. Kilkaset kroków dalej jest przecież spory budynek Wiejskiego Domu Kultury.


Temat ma już z pięć lat

- Temat jest poruszany już od pięciu lat, a zdecydowanie od dwóch. Byłem członkiem Rady Sołeckiej i mówiłem przy okazji remontu Wiejskiego Domu Kultury, żeby wygospodarować tam miejsce na bibliotekę - mówi prezes Marian Bollin. - Ostatnio w sprawie przeniesienia biblioteki z budynku OSP do Wiejskiego Domu Kultury prowadziliśmy rozmowy z Radą Sołecką. Powiedziano nam - członkowie z Rady Sołeckiej, że oni są po zebraniu wiejskim i że odbyło się w tej sprawie głosowanie. Wynik był dla nas negatywny.

Powinny się spotkać dwie strony

- Dnia 8 lutego odbyło się spotkanie przedstawicieli Rady Sołeckiej, Wójta gminy, Wicewójta, przedstawicieli i Zarządu OSP Pinczyn. Sołtys Tomasz Boszka stwierdził, że większość społeczeństwa jest za tym, żeby ta biblioteka tu została. Powoływał się na to wcześniejsze wiejskie zebranie, podczas którego jakoby mieszkańcy byli przeciw przeniesieniu. Może zebranie i było. Poprosiłem go o protokół, o fragment dotyczący głosowania na temat biblioteki. Twierdził, że nie ma go przy sobie. Doszło do nerwowej wymiany zdań. Miał zaprosić na to spotkanie całą Radę Sołecką, a przyszedł sam. Moim zdaniem, skoro społeczeństwo nas wybrało - jego, Radę Sołecką i Zarząd OSP, to powinny się spotkać te dwie strony i to konkretnie załatwić.


Chcemy wejść do Krajowego Systemu

- Nam, strażakom, chodzi o to, żeby przenieść, gdyż pomieszczenie jest nam potrzebne, by wejść do Krajowego Systemu Ratownictwa Gaśniczego (od roku jest zapewnienie, że wejdziemy). Podniosłoby to rangę tutejszej jednostki. Również dzięki temu OSP mogłaby dostawać dotację na działalność z budżetu państwa, byłoby lepiej dozbrojone. Jednak żeby do tego doszło, musimy mieć pomieszczenie, gdzie zrobilibyśmy Selektywne Wywoływanie i sprawowany byłby dyżur. Pomieszczenie, które byłoby normalną dyżurką, mieszczącą wszystko - od pieczątki, przez całą dokumentację, po to urządzenie alarmujące. Do tego gdybyśmy byli w Krajowym Systemie, byłaby szansa zatrudnienia kogoś na etacie. Ten ktoś by o wszystko dbał: zajmował się konserwacją, czyścił, opalał.

Informują nas na końcu

- Jeżeli to się nie stanie, jeżeli nie będzie u nas Selektywnego Wywoływania, to wrócimy do zabytkowej sikawki, która mamy na dachu. Już teraz czasami czujemy, że dyżurny w Starogardzie nas traktuje jako ostatnich. Trudno się dziwić. Wciska guzik i na miejsce zdarzenia od razu wywołuje Zblewo i inne jednostki, a nas ewentualnie na końcu, bo musi dzwonić. Wstydzimy się, bo zawsze stawialiśmy sobie za punkt honoru, że OSP Pinczyn będzie pierwsze na miejscu zdarzenia. Obecnie jest tak, że jeżeli gdzieś coś się pali, to przyjeżdżamy ostatni. To kwestia tempa informowania o zdarzeniu. Jeżeli, przykładowo, jestem na gościnie, dzwonią do mnie ze Starogardu. Nie mogę wszcząć alarmu, więc dzwonią kolejno po strażakach. Jeżeli jestem blisko, to pół biedy - przybiegnę do remizy i włączę alarm. Po zamontowaniu odpowiednich urządzeń do Selektywnego Wywoływania, włączają tę syrenę bezpośrednio ze Straży Pożarnej ze Starogardu.

Nie mogą kręcić się dzieci

Selektywne Wywoływanie jest podstawowym warunkiem, by wejść do Krajowego Systemu. Kiedy już wejdziemy, to oczywiście wyjazdów będzie więcej. I wtedy na placu manewrowym nie mogą się kręcić dzieci idące do biblioteki lub z niej wychodzące. Z dużego bojowego samochodu nie wszystko się widzi. W lusterkach są martwe punkty. Żaden z kierowców nie chce mieć dziecka na sumieniu. Musi więc być ta wyprowadzka biblioteki. Pod te zmiany poszły też określone środki i działania. Zostały przestawione słupy energetyczne. Strażacy zostali przeszkoleni. Na 32 mamy siedmiu ratowników medycznych, pięciu dowódców i operatorów sprzętu. Po kursie podstawowym są już wszyscy.

To leży też w interesie Wiejskiego Domu Kultury

Oczywiście jako użytkownicy budynku moglibyśmy spowodować przeniesienie tej placówki na przykład do Bytoni czy Kleszczewa Kościerskiego. Ale my chcemy, żeby ona została w Pinczynie. Dzięki niej wzrosłaby ranga Wiejskiego Domu Kultury. Tam, w WDK, jest pusto, prawie nic się nie dzieje. Gdyby ta pani się przeniosła z biblioteką, mogłaby rozszerzyć działalność i objąć Dom Kultury opieką. Z tego co wiem, jest bardzo chętna. WDK z biblioteką mógłby na tym skorzystać jeszcze w inny sposób - mógłby zdobywać środki na rozbudowę, budowę kotłowni. Oponenci wprowadzenia tam biblioteki mówią, że pomieszczenia są zawilgocone (mają tam ogrzewanie elektryczne), a przecież kotłowania rozwiązałaby problem. Nie rozumiem stanowiska osób, które się temu sprzeciwiają. Działają na zasadzie "nie, bo nie", robią nam na złość. Nie przemawiają do nich żadne, najbardziej logiczne argumenty. Poza tym to bezprawne. Przecież Rada Sołecka w swoim Statucie ma zapisane, że ma obowiązek pomagać stowarzyszeniom, między innymi również i nam, strażakom.

Rozstrzygnie się 17 marca

Podczas tego spotkania sołtys stwierdził, że Rada Sołecka się nie zgadza, a Wójt powiedział, że on jako przedstawiciel gminy jest właścicielem tych dwóch budynków i na zebraniu sołeckim 17 marca powiadomi społeczeństwo, że przenosi.

Tadeusz Majewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz