Partycja Hamerska poddając krytyce mój artykuł, porusza, choć niestety bardzo pobieżnie, tyle wątków, że naszej polemice grozi przekształcenie się w bardzo obszerny ciąg specjalistycznych artykułów, które chyba raczej będą zniechęcać, niż zachęcać czytelników do problematyki regionalnej. Dlatego pozwolę sobie w tym miejscu po raz ostatni ustosunkować się do spraw związanych z tekstem mojego autorstwa o regionalizmie na Kociewiu, który został zamieszczony w ostatnim numerze "Rydwana". Chyba o wiele czytelniej i rzetelniej będzie, gdy moja Polemistka, w sytuacji gdy nie zgadza się z analizą którą przedstawiłem, zaprezentuje nam swój punkt widzenia w osobnym artykule naukowym, który jak sądzę z miłą chęcią przyjmą regionalne periodyki lub portale internetowe.
Pozwolę sobie spuentować tutaj po raz ostatni jej zarzuty w tej materii, mające nie za bardzo związek z tytułowym IV Kongresem Kociewskim, o którym jak najbardziej możemy dalej dyskutować. I choć Patrycja Hamerska zdaje się uważać, że wystarczy, że każdy tekst, który kongres ma w tytule, z definicji o nim mówi, to jednak według mnie obie te spraw są dość luźno ze sobą powiązane. I dlatego wyraźnie je chcę tu oddzielić.
Najpierw chciałbym przypomnieć, że dobrym zwyczajem akademickim polemizowałem z treścią konkretnego tekstu, a nie z wszelkimi znanymi mi artykułami i poglądami działaczki z Osieka. A w tym konkretnym tekście w ani jednym słowie Autorka nie nawiązała do moich wypowiedzi dotyczących IV Kongresu Kociewskiego. Dlatego trudno dalej mi zrozumieć, dlaczego właśnie te konkretne stwierdzenia z mojego artykułu o regionalizmie znalazły się w jej głosie poświęconym krytykom spraw kongresowych. Wyciągnięte zostały tam kwestie, niestety w sposób bardzo wybiórczy i przeinaczony, dość mocno specjalistyczne, o których trudno dyskutować bez znajomości literatury fachowej z zakresu etnologii i socjologii. Takie są reguły naukowego dyskursu i na nic tutaj nie pomogą lekceważące stwierdzenia o żonglerce poglądami naukowców. Nie wystarczy głośno zakrzyknąć, że ma się racje, lecz jak się powiedziało A, to należy powiedzieć też B i albo przytoczyć konkretne naukowe argumenty na poparcie swoich tez, albo przyznać się do nadinterpretacji lub zbyt pobieżnej lektury.
Niestety Patrycja Hamerska potwierdza moje wcześniejsze obawy dotyczące nieuważnego zapoznania się z moim artykułem w "Rydwanie". Głównym motywem, jaki mnie w nim, był tytułowy regionalizm na Kociewiu. I tenże regionalizm próbowałem zdefiniować oraz powiązać z specyfiką naszego regionu. I właśnie z perspektywy tegoż regionalizmu, a nie geografii, historii, czy gospodarki spróbowałem zdefiniować pojęcie "region". Moja wypowiedź w "Rydwanie" była dość precyzyjna:
Przechodząc do Kociewia, wydaje się, że pierwszym problem w kontekście regionalizmu na tym obszarze jest próba zdefiniowania tego, czym Kociewie jest. Podstawowym kryterium wszelkiego mówienia o regionach jest przestrzeń, a dokładniej wykreślanie w niej granic regionalnych. Jak pisze Jerzy Damrosz, w przypadku regionalizmu nie chodzi jednak o >>czystą>przestrzenny układ zaspokajania potrzeb ludzkich
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz