Horstman miał córkę. Miała na imię Elza. Lubiła częste wycieczki bryczką. Była bardzo elegancka i nosiła złote buty. Dzieci zawsze podbiegały do niej i całowały ją po rękach, a ona rozdawała im cukierki. Do Elzy czasami przybiegał jej syn (jego imię jest nieznane).
W późniejszych latach Horstmann został dotknięty paraliżem i zmarł. Pochowano go z dala od majątku. Elza w tym samym czasie wyjechała - prawdopodobnie do syna - i nigdy już nie powróciła. Cały majątek pozostał bez właściciela, a było na czym zatrzymać wzrok: park z fontanną, ogromny staw ze złotymi rybkami, sztuczne krasnale i łabędzie oraz ogród.
Później pomieszkiwali tam ludzie organizując różne zabawy. Na jednej z takich potańcówek ktoś to podpalił. Po pożarze nie zostało prawie nic. Po 15 latach majątek kupiło państwo i stworzyło tam Państwowe Gospodarstwo Rolne (PGR) w Wolentalu. Ziemie podzielono na działki i sprzedano rolnikom. Nikt nie zadbał o ruiny pałacu i wszystko zniszczało…
Justyna Trepkowska i Małgorzata Wiklent
Kl. II a, Wolental, PG w Pączewie
Młode reporterki z Gimnazjum w Pączewie dodały ciekawą historię do innej wypowiedzi o Horstmannie, jaką przytoczyliśmy wcześniej. Tę wcześniejszą historię i link do tekstu ze zdjęciami reporterek znajdziesz wchodząc tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz