Spotkanie nad Wdą
Tadeuszowi Kubiszewskiemu
Na jednym brzegu stałem
On na drugim
Dzieliła nas rzeka
Przy moim i wzdłuż jego brzegu
Rześki wiatr marszczył czarną toń pod olchami
W cieniu może tam ukryły się pstrągi
Nie ma tu ryby krzyknął
Pusta jest rzeka
Są lecz może nie dla nas
Odkrzyknąłem przekornie
Kreśląc ręką ponad lustrem rzeki krąg
W którym płynęły nasze cienie i
Wczorajsze martwe jętki
Słońce rozsunęło zasłony mgły
Plusnął na płyciźnie zimorodek
Są - nie ma
Powtórzyło echo pomieszane słowa
On rękę podniósł bez pośpiechu
I ruszył swoim brzegiem
W górę nurtowi na przekór
Ilu przed nami na tych brzegach stało
Przeglądających się w czarnym lustrze wody
W laurach z wiosennych liści olszy
Po kostki uwięzionych w butwie zeszłorocznej
Nie wiem nieznajomy łowco
To spotkanie kilka słów i gestów
W naszej pamięci zgaśnie
Czy jak skra w popiele czasu
Choćby do jutra pozostanie
kwiecień 2009
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz