środa, 20 maja 2009

Wędruj z nami. Elektrownia wody w Czarnocińskich Piecach

Tu polecamy do obejrzenia elektrownię w Czarnocińskich Piecach. Różnica poziomów wody - 3,8 metra - jest niewielka, ale za to jakie otoczenie! Wspaniały, wysoki las, mnóstwo zieleni, ptactwo nad rozlewiskiem.







Według właściciela młyna i elektrowni wodnej w "Dolinie" Władysława Nagórskiego, w Polsce jest około 600 elektrowni wodnych. Powiat starogardzki ze swoimi elektrowniami wodnymi zdecydowanie bije powiatową średnią krajową. Elektrownie mamy na Wierzycy - w Czarnocińskich Piecach (gm. Skarszewy), w Starogardzie koło młyna Wiecherta, w Owidzu i Kolinczu (gm. Starogard). Dodajmy tu, że na Wierzycy są jeszcze trzy elektrownie w powiecie tczewskim - w Pelplinie, w Steckim Młynie koło Kulic i pod Gniewem. Mamy też w naszym powiecie elektrownie na Piesienicy - koło "Drajmostu" (gm. Starogard), we Wdeckim Młynie (gm. Lubichowo) i pod Skarszewami - na Wietcisie (wspomniana wyżej "Dolina"). Choć małe, dają prąd. I mogą być turystyczną atrakcją.


Elektrownia w Czarnocińskich Piecach zaprasza


Powiat starogardzki ze swoimi elektrowniami wodnymi zdecydowanie bije średnią krajową (w Polsce ok. 600). Elektrownie znajdują się tu na Wierzycy: w Czarnocińskich Piecach (gm. Skarszewy), w Starogardzie - tzw. młyn Wiecherta, w Owidzu i Kolinczu; na Piesienicy pod Starogardem; na Wdzie - we Wdeckim Młynie (gm. Lubichowo) i pod Skarszewami - na Wietcisie.
Tu polecamy do obejrzenia elektrownię w Czarnocińskich Piecach. Różnica poziomów wody - 3,8 metra - jest niewielka, ale za to jakie otoczenie! Wspaniały, wysoki las, mnóstwo zieleni, ptactwo nad rozlewiskiem. Obok elektrowni jest też miejsce na dużego grilla - nawet dla zorganizowanych wycieczek, oraz miejsce wypoczynkowe dla coraz liczniejszych kajakarzy, którzy nie boją się tej dzikiej rzeki.


Elektrownia wodna w Czarnocińskich Piecach. Woda leje się na razie ciurkiem.



A teraz robi się mała Niagara. Aż nam zalało buty.

Jeżeli ładnie poprosicie, to gościnny gospodarz obiektu oprowadzi was po tym pracującym zabytku, który - na marginesie - za rok będzie obchodził 100-lecie (powstał w 1907 roku), a nawet zademonstruje, jaka w tym małym spiętrzeniu kryje się potęga wody.
Na zdjęciu - elektrownia w Czarnocińskich Piecach. Po otwarciu śluz pod elektrownią momentalnie podnosi się poziom wody.



Niemcy, co mieli wybudować na Wierzycy, już wybudowali - mówi Zdzisław Pałkowski, zarządzający elektrowniami w Czarnocińskich Piecach i Owidzu


Pasuje do krajobrazu

Odwiedzamy elektrownię wodną w Czarnocińskich Piecach. Kierownik Zdzisław Pałkowski tu się urodził i przejął pracę po ojcu Zygmuncie, który pracował od 1951 roku. Pan Zdzisław dodatkowo dozoruje pracę elektrowni w Owidzu. Obie należą do firmy w Straszynie.
Elektrownia w Czarnocińskich Piecach jest położona w pięknym miejscu. Dookoła wysoki las, mnóstwo zieleni. Zapora i budynek nie szpecą pejzażu, wręcz odwrotnie - dodają mu malowniczości.
Idziemy wąskim pomostem po zaporze. Po prawej niewielkie, zarośnięte rozlewisko, po lewej - szeroka i spokojna przy zaporze Wierzyca w betonowym korycie. Z góry to wszystko ciekawie wygląda - między innymi ze względu na różnicę poziomów wynoszącą 3,8 metra. Niby nic wielkiego...

Zalało buty

- Proszę zejść na dół, nad rzekę. Spuszczę trochę wody - mówi Pałkowski.
Z dołu, z betonowego brzegu, widać drewniane elementy zapory i leniwie spływający warkoczyk wody. Robimy zdjęcie. Po chwili sytuacja gwałtownie się zmienia. Jeden z segmentów zapory został bardzo szybko podniesiony. Nie przy pomocy kół na korby, jakie są przy zaporze, a przy pomocy automatycznego urządzenia, o czym dowiadujemy się nieco później.
Woda teraz wali na całego i burzy się w miejscu styku z wodą rzeki pod zaporą. Robi się mała Niagara. Robimy w takim zacietrzewieniu zdjęcie za zdjęciem, że ani żeśmy się spostrzegli, jak nam zalało buty. Tak prędko podniósł się poziom wody pod zaporą.
Niby niecałe 4 metry, a widać potęgę wody. A co dopiero mówić o wielkich powodziach czy innych katastrofach wodnych.

Będzie stulecie

Gościnny gospodarz oprowadza nas po obszernym pomieszczeni, gdzie ta potęga wody jest przetwarzana na ruch, a ruch w prąd, który też przecież jest swojego rodzaju ruchem. Urządzenia są stosunkowo nowe. A sama elektrownia?
- Najstarsza czynna na Pomorzu - z satysfakcją mówi pan Zdzisław. - Zaczęto ją budować w 1906 roku, ukończono w 1907 roku. Inwestorami byli właściciele pobliskich majątków ziemskich - Niemiec z Bączka i Belg z majątku za Wierzycą (stał tam pałacyk, po którym już nic nie zostało). Chcieli produkować prąd dla siebie i dla Skarszew... Tak więc za rok będziemy obchodzić 100-lecie.

Moc naszych elektrowni

Moc elektrowni w Czarnocińskich Piecach wynosi średnio 135 KW. Prąd idzie stąd do sieci ogólnopolskiej. Nieco większą moc ma elektrownia w Owidzu, bo 160 KW. Tam różnica poziomów jest oczywiście nieco większa. Owidzka elektrownia, podobnie jak w Kolinczu, wybudowana przez Wiecherta, jest trochę młodsza - ruszyła w 1910 roku. Największy spad ma elektrownia w Kolinczu - 6,4 metra, moc - 460 KW. Podobny w Starogardzie - przy śluzie koło młyna. W sumie wartości niewielkie w porównaniu z elektrownią w Bielkowie pod Straszynem, na Raduni, gdzie spad wynosi 14 metrów, a moc 2,5 MG.

Wszystko wykorzystane

To godne podziwu, że mniej więcej w jednym okresie na Wierzycy powstało kilka elektrowni wodnych.
- Było to możliwe - mówi Zdzisław Pałkowski - gdyż Niemcy mieli bardzo dobrych inżynierów. Poza tym szło im szybciej, ponieważ na świecie nikt nie słyszał o ekologach. Po prostu mieli zlecenie, by to zrobić i robili.
Zdaniem pana Zdzisława prawie wszystkie miejsca, gdzie można było postawić takie elektrownie, a więc gdzie był odpowiedni spad lub gdzie można było spiętrzyć wodę, zostały przez nich już wykorzystane. Potwierdza to nieudana przymiarka do budowy elektrowni pod Klonówką. Nieraz za takie inwestycje biorą się też amatorzy, nie patrzący, że spiętrzona woda może naruszyć stabilność na przykład stopy filara mostu. Dodajmy też, że budowa elektrowni wodnej to olbrzymie koszty.
- To, co widać na powierzchni takiej elektrowni, jest jakby wierzchołkiem góry lodowej - tłumaczy Pałkowski. - Żeby mieć spad, trzeba zalać zbrojonym betonem cały fragment koryta rzeki. Szacuje się, że zwrot kosztów takiej elektrowni następuje po 50 latach.

Ciekawe miejsca

Elektrownie, zwłaszcza te starego typu, są ciekawe do zwiedzania. Dwadzieścia razy większa w Bielkowie przyciąga turystów. Nasze, owszem, są pokazywane w przewodnikach, ale zainteresowanie nimi jest niewielkie
- Kilka razy w roku pojawiają się tu szkolne wycieczki, jednak uczniów nie bardzo interesuje, jak energia wody zostaje przetworzona w energię prądu - mówi pan Zdzisław. - Najbardziej są zainteresowani ogniskiem i kiełbaskami z grilla. Dużo zależy od nauczycieli. Cieszy natomiast to, że na Wierzycy pojawia się coraz więcej kajaków. Codziennie przepływa ze dwóch samotników, dwa, trzy razy w miesiącu ktoś organizuje spływy grupowe. Dla tych ludzi stare elektrownie i tereny przy nich są sporą atrakcją.
Tadeusz Majewski

Potęga wody (reportaż z magazynu Kociewiak - dodatek do piątkowego wydania Dziennika Bałtyckiego)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz