niedziela, 28 czerwca 2009

Gwara kociewska. Kipki opałki Bernarda Janowicza

Ile w tych starych numerach gazet tekstów, które trzeba uratować od zapomnienia. Na przykład spisane gwarą "Kipki opałki" Bernarda Janowicza. Oto kilka z "Tygodnika Kociewskiego" z 2001 r. Trafię na płytkach na następne - wrzucę (pan Bernard przynosił ich do redkacji tysiące). Powstanie wirtualna książka pełna kipek.
Tadeusz Majewski


Kipki opałki
Bernard Janowicz

Na łulicy leży zemdlały chłop. Zlatujó się ludzie, żeby pomóc.
- Dać mu szkiełko sznapsu - mówji psiyrsza kobjyta.
- Róbta jymu sztuczne łoddychanie - radzi druga.
Wezwijta lykarza z karytkó pogotowja - wrzeszczy trzeci.
Zemdlały łotwśyra łoczy i mówji:
- Przestańta gadać jedyn bez drugygo. Zróbta, co wóm redziła ta pśyrsza mniła pani!



- Ma pani bilet wykupsióny do Chojnic, a pocióng jedzie do Tczewa - mówji konduktor do Kociewianki.
- To powjycta maszyńście, że jedzie wew lichym rychtunku! (kierunku).




- Panie doktorze, mój chłop gada wew śnie przez cała noc! Co ja móm zrobjić?
- Musi go pani za dnia czeńściej dopuścić do słowa.




- Jak ta moja mama zgadła - zastanawia się Julek - że ja się dzisiaj rano nie myłóm? Ale już wjym! Zabaczyłóm namoczyć mydło.




Żóna do menża:
- Czyś ty łoszalał? Chcesz jechać do Egiptu tera w lipcu? Przecie tam je tera 40 stopni w ciyniu!
- A chto mówji, że ja banda siedział w ciyniu?



Dwa braty przynieśli liche śwadectwa zes szkoły.
- Zara obaczyta, co bańdzie, jano zdejmnia pasa - mówji tata.
- Toć wjymy - wołajó oba gzuby - zlejtó tobje buksy, tato!




- Słuchajno - dziewczynka nie bjije się z małym chłopcem!
- To nie je mały chłopsiec, to je mój pubrat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz