sobota, 13 czerwca 2009

O OCHOTNICZEJ STRAŻY POŻARNEJ W WIELKIM BUKOWCU

Każda szanująca się wieś posiada remizę strażacką. Taka remiza strażacka bywała centrum rozrywkowym i kulturalnym wsi. Jak wiejska zabawa, czasami taka ze sztachetkami, czy też spotkanie wiejskie - to tylko w remizie! Strażackiej… Nie byłoby remiz, gdyby nie było strażaków.








Nie byłoby strażaków, gdyby nie potrzeba niesienia ludziom pomocy w dramatycznych sytuacjach. I takim łańcuszkiem dochodzimy do prostego wniosku: strażacy są potrzebni do ratunku, gdy się pali, gdy się wali, gdy podtapia, a oprócz tego "do tańca i do różańca"… Wieś bez strażaków traci na uroku i folklorze.



Prezes Zarządu OSP w Wielkim Bukowcu, Wiceprezes Miejsko-Gminnej
OSP w Skórczu Henryk Jaszczerski. (Fot. Sławomir Bochniak)

23 maja w Wielkim Bukowcu zgromadzili się druhowie z całej gminy Skórcz oraz delegacje z powiatu starogardzkiego, by razem świętować 90-lecie istnienia OSP Wielki Bukowiec połączone z nadaniem jednostce sztandaru i odznaczeniem go złotym medalem za zasługi dla pożarnictwa. Sporą grupę zebranych stanowiły Młodzieżowe Drużyny Pożarnicze. Wśród umundurowanych galowo i polowo druhów były i kilkuletnie maluchy w uniformach strażackich. Co takiego jest w straży pożarnej, że dzieci już od małego lgną do niej? Z tym pytaniem zwracam się do pana Henryka Jaszczerskiego - Prezesa Zarządu OSP Wielki Bukowiec, wiceprezesa Miejsko-Gminnej OSP w Skórczu. Ojciec pana Henryka był strażakiem, synowie pana Henryka są strażakami, a 10-letni wnuczek Dawid za odłożone kieszonkowe też kupił w zeszłym roku mundurek strażacki dla siebie i kiedy tylko dziadek, tata lub wujek idą na zbiórkę, chłopiec biegnie razem z nimi - poznaje smyk strażackie meandry błyskawicznie. Więc co takiego jest w byciu strażakiem? Pan Henryk uśmiecha się, szuka argumentów i mówi, że to jest właśnie to "coś", czego nie da się opisać. To jest jak powołanie. Jak widać powołanie rodzinne. A gdyby przyjrzeć się historii OSP w Wielkim Bukowcu, którą opracował pan Henryk, to widać, że strażacy w Wielkim Bukowcu są prawie jak rodzina… Taka rodzina z zasłużonym seniorem - Franciszkiem Krzyżanowskim, dzisiaj patronem remizy. Zacznijmy od początku. Poczytajmy gawędę pana Henryka…


EPOKA PIERWSZEJ REMIZY

Ten problem ma wiele wiejskich jednostek OSP. Nie istnieją dokumenty potwierdzające datę ich powstania. Przekaz ustny mówi, że w 1919 roku w Wielkim Bukowcu zebrało się kilku mężczyzn zapalonych do pomocy innym i założyli tutaj jednostkę Ochotniczej Straży Pożarnej. Byli to między innymi: Władysław Ponczek, Marian Kleina, Józef Stasiewski i Jan Krzyżanowski. Komendantem obrano Józefa Koseckiego. Był to okres międzywojenny, dzwon bił na trwogę często.




Wtedy dzielni druhowie ruszali do akcji! Mieszkańcy, widząc poświęcenie, z jakim strażacy nieśli pomoc, postanowili pomóc im i wraz z druhami wybudowali pierwszą remizę. Była to drewniana szopa usytuowana w centrum wsi, w pobliżu obecnego zbiornika przeciwpożarowego. A w owej remizie złożono najprawdziwsze wyposażenie strażackie: ręczna sikawka przystosowana do zaprzęgu konnego, wóz dostosowany do przewozu podręcznego sprzętu gaśniczego i oczywiście ów sprzęt: bosaki, tłumice, wiadra, drabiny, toporki… Natenczas była to straż z prawdziwego zdarzenia!

W Wielkim Bukowcu powstała nowoczesna na owe czasy strażnica, a 10 października 1923 w tutejszej chłopskiej rodzinie Krzyżanowskich urodził się Franek, dzisiejszy patron remizy strażackiej. Od dzieciństwa związany z rodzinną wsią: najpierw był uczniem tutejszej Szkoły Powszechnej, później do 1942 roku pracował w gospodarstwie rolnym swoich rodziców.
Lata okupacji hitlerowskiej. W tym okresie w remizie strażackiej systematycznie odbywały się zbiórki, ćwiczenia, wyjeżdżano na ratunek. Trudno ustalić nazwisko wojennego komendanta, ale raczej nie był to Polak. I nadszedł dzień 13 sierpnia 1942 roku. Franciszek podzielił los wielu Kociewiaków, którzy nie zrzekli się przynależności narodowościowej. Został wywieziony przez Niemców na przymusowe roboty na zajętą i okupowaną przez Niemców brytyjską wyspę Guernsey na Kanale La Manche. Młody Krzyżanowski budował tam fortyfikacje obronne. Rok później, w sierpniu 1943, przewieziono go do północnej Francji na kolejne przymusowe roboty. Nastał sierpień 1944 roku, kiedy to obóz pracy, w którym przebywał Franciszek, został wyzwolony przez oddziały I Dywizji Pancernej dowodzonej przez generała Maczka. Franciszek wykorzystał sytuację i bezzwłocznie wstąpił do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Przydzielonego do wojsk łączności, jako telegrafistę, los rzucił do Szkocji.

Skończyła się wojna. OSP w Wielkim Bukowcu wznowiło swą działalność. Komendantem został Józef Błażek, po nim Józef Miga. A Franciszek? Po zakończeniu działań wojennych jeszcze przez prawie dwa lata pozostał w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie. "Gdzie kto się urodzi, tam rad chodzi" - ciągnęło Franka do Wielkiego Bukowca, na Kociewie, do swoich. Z Wielkiej Brytanii powrócił 23 kwietnia 1947 roku. Zajął się ukochanym gospodarstwem rolnym. Właściwie pojęty patriotyzm nakazywał mu pomagać krajanom. Jak? W szeregach zreorganizowanego OSP!
Nadszedł rok 1951. Funkcję prezesa OSP w Wielkim Bukowcu pełnił Bronisław Komorowski, skarbnikiem był Alfons Kreja, sekretarzem Bronisław Jaszczerski, a gospodarzem Władysław Ponczek. A na komendanta wybrano młodego, 28-letniego Franciszka Krzyżanowskiego. Chyba nikt wtedy nie przypuszczał, że będzie on tak charyzmatyczny, że utrzyma funkcję aż przez 40 lat!

Nowy komendant nie poprzestał na rutynowych ćwiczeniach. Przy remizie strażackiej zorganizował życie kulturalne wsi. Na początku lat 50-tych wraz z Janem Kreją (który prowadził punkt biblioteczny), Maksymilianem Tubajskim, Zbigniewem Czubkiem i innymi druhami zawiązał teatr amatorski działający przy jednostce OSP. Repertuar był przeróżny. Była w nim i klasyka - choćby "Moralność Pani Dulskiej". Umiejętnościami aktorskimi wykazywali się nie tylko strażacy, ale i tutejsze gospodynie, młodzież. Wśród nich: Janina Krzyżanowska (siostra Franciszka), Ewelina Kamińska, Józef Wontka,… Co ciekawe, zespół posiadał świetnego suflera! Sztuki wystawiane były nie tylko dla mieszkańców rodzimej wsi. Z występami jeżdżono do okolicznych wioseczek i nikt nie narzekał na problemy z organizacją dojazdu, strojów, rekwizytów, scenografii. Wszystko załatwiane było własnym sumptem, po gospodarsku, a co najważniejsze i dla dzisiejszej młodzieży chyba trudne do pojęcia - wszystko odbywało się społecznie, bez najmniejszego dochodu, a dostarczało wiele radości. Teatrzyk działał do połowy lat 60-tych.


EPOKA DRUGIEJ REMIZY

W 1954 roku jednostka otrzymała jak na tamte czasy nowoczesny sprzęt - motopompę M-200, a później M-800. To zmobilizowało strażaków i ludzi w Wielkim Bukowcu do działania. I tak pod koniec lat 50-tych komendant Krzyżanowski podjął starania mające na celu budowę nowej remizy strażackiej. Wszyscy zakasali rękawy i w czynie społecznym ruszyli do pracy. Trzeba w tym miejscu podkreślić zaangażowanie w pracach druhów Sylwestra Urmańskiego i Władysława Ponczka. W 1957 roku, w sąsiedztwie ówczesnej szkoły podstawowej, stanęła nowa remiza. Można by rzec, parafrazując dokonania Kazimierza Wielkiego, że pan Franciszek - szef tutejszych strażaków - zastał remizę drewnianą, a zostawił murowaną. Nowa strażnica, kolejne wyzwanie do modernizacji - dzięki wysiłkom komendanta jednostka została wyposażona w kolejną motopompę oraz sprzęt towarzyszący. Jednostka OSP w Wielkim Bukowcu stała się jedną z najnowocześniejszych wiejskich jednostek w powiecie.



Gminne zawody pożarnicze. Lata 80-te XX wieku. Druh Franciszek
Krzyżanowski składa meldunek naczelnikowi miasta i gminy Skórcz Janowi
Duchowi. (Fot. ze zbiorów Andrzeja Krzyżanowskiego)



Franiszek Krzyżanowski z żoną. (Fot. ze zbiorów Andrzeja
Krzyżanowskiego)

W latach 1965 - 1979 Franciszek Krzyżanowski pracował jako dyspozytor w Kółku Rolniczym w Wielkim Bukowcu, później w Pączewie. Nie ustawał w pracy społecznej, silnie angażując się w sprawy rodzinnej wsi, a szczególnie w sprawy OSP. Kiedy kończyła się era amatorskiego teatrzyku, Krzyżanowski podjął kolejne dzieło - w 1962 roku założył Harcerską Drużynę Pożarniczą oraz Młodzieżową Drużynę Pożarniczą, która istnieje do dnia dzisiejszego. Drużyna harcerska, do której należał też pan Henryk Jaszczerski, otrzymała na cele szkoleniowe od jednostki OSP starą sikawkę. Młodzież przepadała za komendantem, darzyła go wielkim zaufaniem. Pan Franciszek odwzajemniał te uczucia - co roku urządzał pogadanki z dziatwą szkolną na tematy pożarnicze, szkolił nowoprzyjętych strażaków. Praca z młodymi ludźmi owocowała. Pod dowództwem pana Krzyżanowskiego jednostka OSP brała udział w corocznych zawodach pożarniczych na szczeblu gminnym i rejonowym i zawsze zajmowała czołowe miejsca. W 1959 roku jednostka zajęła II miejsce w zawodach na szczeblu wojewódzkim.
Kolejne dziesięciolecie i kolejna modernizacja. W 1972 w garażu remizy pojawił się samochód bojowy marki Żuk wraz z całym wyposażeniem. A komendant Krzyżanowski dzięki swej postawie zyskiwał wśród społeczności wsi, a szczególnie wśród strażaków, coraz większe uznanie…


EPOKA TRZECIEJ REMIZY

Pod koniec lat 80-tych komendant, strażacy i mieszkańcy Wielkiego Bukowca postanowili - we wsi musi pojawić się nowa remiza, taka z prawdziwego zdarzenia. Zawiązał się Społeczny Komitet budowy remizy. W jego skład weszli: Franciszek Krzyżanowski, Roman Woźniak, Ryszard Brzeziński, Andrzej Czubek i Wiesław Raszeja. Znowu wielka praca w czynie społecznym. Strażacy i mieszkańcy wsi. Niestety komendant zaczął podupadać na zdrowiu. Mimo to cały swój wolny czas poświęcał budowie nowej strażnicy. Nie było mu dane doczekać jej zakończenia. Zmarł 21 października 1991 roku. Nowa remiza została oddana do użytku w 1993 roku. Już w listopadzie tego roku Rada Gminy w Skórczu nadała nowej remizie OSP w Wielkim Bukowcu imię Franciszka Krzyżanowskiego jednocześnie fundując tablicę pamiątkową. Widać, że patron opiekuje się remizą. Żadna inna jednostka w gminie Skórcz nie rozwija się tak prężnie, jak ta w Wielkim Bukowcu.



Remiza strażacka OSP im. Franciszka Krzyżanowskiego w Wielkim
Bukowcu. (Fot. ze zbiorów Henryka Jaszczerskiego)



Tablica pamiątkowa usytuowana na budynku remizy. (Fot. ze zbiorów
Henryka Jaszczerskiego)




Wozy bojowe Żuk i Scania w remizie OSP Wielki Bukowiec.



Poświęcenie sztandaru.(Fot. Tadeusz Majewski)



Sztandar OSP w Wielkim Bukowcu.(Fot. Tadeusz Majewski)

Pod koniec 1993 roku w nowej remizie stanął drugi samochód bojowy. Tym razem był to dar ze Szwecji, aż spod koła podbiegunowego - okazała Scania, która służy jednostce do chwili obecnej. W uroczystym przekazaniu samochodu brał udział kierowca Szwed oraz pani mieszkająca w okolicach Zblewa, a przebywająca kilkanaście lat w Skandynawii, dzięki pomocy której możliwe było sprowadzenie auta. Jej pomoc w porozumieniu się z kierowcą była nieoceniona, ponieważ gość ze Szwecji nie mówił ani po niemiecku, ani po angielsku. Co prawda niektórzy druhowie próbowali porozumieć się po rosyjsku, ale z tego też nic nie wyszło.
Mając dwa wozy bojowe, system wywoływania selektywnego oraz odpowiednio przeszkoloną załogę, a więc spełniając wszystkie konieczne wymogi, jednostka OSP w Wielkim Bukowcu została w 1997 roku włączona do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego. Tym samym udowodniła, że jest zdolna do skutecznej walki z pożarami i innymi klęskami żywiołowymi, że jest zdolna do ratownictwa technicznego, drogowego, ekologicznego i medycznego. Stała się integralną częścią systemu bezpieczeństwa Polski. Mówiąc najprościej - w tej chwili, jeżeli na przykład Państwowa Straż Pożarna w Starogardzie Gdańskim otrzymuje sygnał, wołanie o pomoc, to jeżeli uzna, że jednostka w Wielkim Bukowcu jest jedną ze znajdujących się bliżej miejsca tragedii, zdalnie włącza syrenę strażacką w tutejszej, wiejskiej remizie i świetnie wyszkoleni strażacy bezzwłocznie ruszają na ratunek! Niestety syrena włącza się często…
To oraz aktywna praca dla społeczności lokalnej przez te wszystkie lata istnienia stały się koronnym argumentem, który zaważył na decyzji Rady Gminy Skórcz o przyznaniu OSP w Wielkim Bukowcu, jako pierwszej jednostce w gminie Skórcz, sztandaru, który jednocześnie został odznaczony przez Komendanta Głównego Związku OSP Waldemara Pawlaka złotym medalem za zasługi dla pożarnictwa. Uroczystość miała miejsce na gminnych obchodach Dnia Strażaka w maju tego roku.



Druhowie z OSP w Wielkim Bukowcu podczas święta 90-lecia swojej
jednostki. (Fot. ze zbiorów Henryka Jaszczerskiego)



Ćwiczenia w zakresie ratownictwa drogowego przed remizą w Wielkim
Bukowcu. (Fot. ze zbiorów Henryka Jaszczerskiego)





Ćwiczenia w zakresie ratownictwa drogowego przed remizą w
Wielkim Bukowcu. (Fot. ze zbiorów Henryka Jaszczerskiego)




Scania. (Fot. Barbara Dembek-Bochniak)



Ćwiczenia w zakresie ratownictwa drogowego przed remizą w
Wielkim Bukowcu. (Fot. ze zbiorów Henryka Jaszczerskiego)


W homilii, podczas mszy świętej, Powiatowy Kapelan Strażacki ks. Stefan Rogowski zauważył, że na uroczystościach takich jak te, na mszach świętych w intencji strażaków gromadzą się głównie oni sami oraz ich rodziny. Kapelan zadał serię pytań: "Gdzie są ci, którym oni niosą pomoc? Czy nie powinni się za nich modlić? Czy nie powinien to być hołd wdzięczności za tych, którzy w trudnych sytuacjach zostawiają wszystko i niosą pomoc? Czy nie powinno to być wyrzutem sumienia dla tych, którzy korzystają z pomocy, rzetelności i bezinteresowności strażaków, a nie potrafią wyrazić tej wdzięczności modląc się o Boże błogosławieństwo, bezpieczeństwo, by jak najdłużej mogli tę pomoc nieść?" Ks. Rogowski życzył wszystkim strażakom, aby jak najczęściej wyjeżdżali, ale na zawody, a do gaszenia pożarów - jak najrzadziej.
DZISIAJ
OSP Wielki Bukowiec to 45 druhów (w tym kilku seniorów) oraz 10 członków Młodzieżowej Drużyny Pożarniczej. Członkowie biorący udział w akcjach ratowniczo-gaśniczych posiadają odpowiednie przeszkolenie w zakresie podstawowym, jak również w zakresie ratownictwa medycznego. Ba! Szkolą się permanentnie!
Do najbardziej zasłużonych członków OSP w okresie powojennym należą: Franciszek Krzyżanowski, Zbigniew Czubek, Władysław Ponczek, Sylwester Urmański, Alfons Kreja, Paweł Czerwiński, Mieczysław Mistelski, Gerard Gracz, Andrzej Czubek.
W skład obecnego zarządu wchodzą: Henryk Jaszczerski - prezes Zarządu OSP (wiceprezes Miejsko-Gminnej OSP w Skórczu), Wiesław Raszeja - naczelnik OSP, Roman Szuta - z-ca maczelnika OSP, Jerzy Wontka - sekretarz, Andrzej Krzyżanowski - skarbnik, Bogusław Sójka - gospodarz, Zbigniew Jaszczerski - opiekun MDP.
Aktualne wyposażenie strażnicy to: samochody bojowe Scania i Żuk, motopompy PO-3, PO-5 wraz z wyposażeniem, pompa pływająca "Niagara", pompa elektryczna nurkowa, dwa agregaty prądotwórcze, najaśnice, dwie pilarki spalinowe, piła spalinowa do betonu i stali, cztery aparaty oddechowe, zestaw hydrauliczny "Lukas", zestaw ratowniczy R-1, radiostacja stacjonarna, dwie radiostacje samochodowe, dwie radiostacje nasobne. Jednostka posiada system wywoływania selektywnego.
Bolączki? Pan Henryk mówi, że główna to brak wozu bojowego na miarę XXI wieku. Przynależność do KSRG wiąże się z przyznawaniem funduszy, które trzeba wydać w danym roku kalendarzowym. Gdyby można było je kumulować, to OSP Wielki Bukowiec mogłoby sobie kupić taki wóz samo. Niestety nie można. Poza tym już czas wyremontować obecną remizę - szczególnie ogromną salę konferencyjno-taneczną.
O strażakach z OSP Wielki Bukowiec można pisać wiele… O doświadczonym kierowcy Scanii - Mieczysławie Mistelskim, który wyjeżdżając na nagłą akcję dostał za kierownica ataku serca i zmarł… O wielu akcjach ratunkowych, w których niejednokrotnie śmierć zaglądała strażakom w oczy… O tym, że wielu druhów z OSP w Wielkim Bukowcu służy w PSP, a po przejściu na emeryturę wraca do oddziału ochotniczego i swoim doświadczeniem dzieli się z pozostałymi… O tym, że syn Andrzeja Czubka, Andrzej Czubek (junior) pochodzący z Wielkiego Bukowca jest teraz naczelnikiem OSP w Pączewie (gdzie mieszka z żoną i dziećmi) i zasłynął już założeniem prężnie działającej tutaj MDP (również żeńską!)… Wielki Bukowiec to prawdziwe źródło dzielnych, aktywnie działających dla środowiska lokalnego strażaków!
Barbara Dembek-Bochniak











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz