Z Ritą Gollus - kierownikiem Referatu Polityki Gospodarczej, Programów Europejskich i Budownictwa rozmawia Tadeusz Majewski
Jakie problemy były najczęściej poruszane na zebraniach wiejskich?
- Generalnie pytania dotyczyły inwestycji, tych planowanych oraz tych realizowanych na terenie naszej gminy, a w większości inwestycji dotyczących dróg. Trudno się temu dziwić. Mamy około 160 km dróg nieutwardzonych, a utwardzonych niewiele. Są to tylko drogi wewnętrzne, osiedlowe, w miejscowościach Zblewo i Pinczyn, oraz łączące niektóre miejscowości - Zblewo - Białachowo, do Jezierc, do Małego Bukowca, z Pinczyna do Pałubinka.
Sporo tych nieutwardzonych dróg. Cóż, taka specyfika gminy - rozległej, z wieloma miejscowościami. Co w związku z tym?
- Postanowiliśmy te gruntowe drogi modernizować nie tak, jak do tej pory, a mianowicie równiarką i tłuczniem. Remontujemy je układając płyty jumbo. Jest to inwestycja droższa w chwili wykonawstwa, ale na dłuższą metę tańsza, ponieważ do tych dróg nie będziemy wracać z naprawami przez kilka lat. Poza tym jest to też korzystne z punktu widzenia przyszłościowych inwestycji, na przykład wodociągowych czy kanalizacyjnych, bo taką płytę jumbo można zdjąć, coś zrobić np. z wodociągiem i ułożyć płyty z powrotem, a z asfaltem byłoby gorzej.
Ile tych dróg z płyt jumbo powstało?
- Zrobiliśmy drogi Jezierce - Kleszczewo, Suche Bagno w Zblewie, część ulicy Leśnej w Zblewie i ulicę Semlin - Semlinek , Miradowo- w kierunku na Biały Bukowiec. W sumie ponad 3 kilometry.
O których drogach najwięcej mówiło się na spotkaniach?
- Nie tylko podczas tych spotkań. Spędza nam sen z oczu droga z Bytoni do Cisa (3 km), którą chcielibyśmy wykonać. Cis to znacząca wieś, z wieloma działkami letniskowymi.
W gminie Osieczna jest letniskowa wieś Długie. Jej mieszkańcy absolutnie nie chcą dróg utwardzonych, gdyż zburzyłoby to ich święty spokój.
- W Cisie niektórzy też tak sądzą. Ale nie stali mieszkańcy, dojeżdżający codziennie do pracy swoimi samochodami. Jak rozwiązać ten problem? Może nie należy utwardzać asfaltem, a płytami jumbo?
Byliśmy, i Pani i ja, na ciekawym spotkaniu w Pinczynie. Też sporo mówiono o drogach.
- W Pinczynie są dwa problemy. Po pierwsze - musimy zadbać o przejezdność dróg nieutwardzonych, stan dróg osiedlowych; po drugie - musimy rozwiązać problem dróg utwardzonych, które w związku z wykorzystywaniem ich przez ciężki transport, stwarzają znaczne niebezpieczeństwo dla pieszych i pojazdów. Gmina musi poczynić inwestycje, zmodernizować ulicę i zbudować chodnik, aby poprawić ten stan rzeczy. Chodzi tu głównie o Gajową, gdzie na końcu tej ulicy w latach 90. powstało przedsiębiorstwo Dekpol, jest też firma obróbki metalu. Tu żadne płyty jumbo nie wchodzą w grę, gdyż ta ulica jest wyasfaltowana. Tu jest potrzebne dodatkowe wzmocnienie, bo jeżdżą po niej samochody 30-tonowe.
Ulica Gajowa jest długa. Jak to się stało, że przez dużą część wsi jeżdżą samochody o takim tonażu? Dlaczego już w latach 90. nie przewidziano, że pojawi się taki problem?
- Na początku była to niewielka firma. Z czasem zaczęła się rozrastać. Przypuszczam, że sam właściciel tej firmy się nie spodziewał, że to się tak rozkręci. Zawsze w takich przypadkach jest margines nieprzewidywalności. Oczywiście i gmina, i jej mieszkańcy są zadowoleni. Powstały przecież miejsca pracy (było około 300), są podatki. Ale przypuszczam, gdyby ten właściciel na początku wiedział, że mu się ten zakład tak rozrośnie, to zapewne chciałby innej lokalizacji. Mieszkańcy też tego nie przewidzieli. Przez 10 lat ta lokalizacja nikomu nie przeszkadzała, wręcz przeciwnie - istniejące na tej ulicy plomby każdy chętnie zabudowywał i to się wszystko zgodnie uzupełniało.
Żeby tak można wziąć tę firmę na dłoń i przenieść w sekundę w inne miejsce jak w filmach science fiction. Byłoby po problemie.
- Niekoniecznie to science fiction. Padły kiedyś propozycje ze strony Wójta, że mamy tereny przeznaczone pod inwestycje np. przy ul. Mostowej, ale to nie wchodzi w grę. Ta firma tak prędko się rozrastała, że to już jest nierealne. Właściciel ma tam przecież biura, hale itp. I ja go rozumiem.
Czyli pozostaje przebudować ulicę Gajową. Pytano, dlaczego tego się nie robi. Dlaczego?
- Robi się. Mamy przygotowaną dokumentację projektową na modernizację tej drogi, no i będziemy sukcesywnie to zadanie realizować. Sukcesywnie, gdyż nie jesteśmy w stanie zrealizować tej drogi w jednym roku. Ja rozumiem, że każdy chciałby mieć wszystko zrobione od razu, ale budżet nie jest z gumy.
I tu potoczyła się bardzo interesująca dyskusja. W Pinczynie zrealizowano wiele inwestycji, m.in. Orlika, termomodernizację szkoły, a nie zmodernizowano ulicy Gajowej. Były pretensje.
- Nasz wójt prowadzi taką politykę, że realizuje w pierwszej kolejności projekty i inwestycje, na które można uzyskać dofinansowanie, oraz inwestycje, które wynikają z naszych planów i naszej strategii. Inaczej mówiąc, łatwiej nam realizować inwestycje, gdzie wykłada się 1 zł, a pozyskując dodatkowe 2 zł.
Wójt mówił, że teraz gmina, która nie ma Orlika, już go raczej nie będzie miała, bo koniec z dofinansowaniem (2/3 kosztów). Czy tak jest rzeczywiście?
- Tak, skończyły się dofinansowania do Orlików. Kto tego nie zrobił, będzie musiał budować w całości za własne pieniądze. Co więcej, częściowo skończyło się dofinansowanie do budowy kanalizacji.
Znam gminy w powiecie bez Orlika. Może nie docenili tego, co wnosi Orlik w sferze społecznej, w sposobie spędzania wolnego czasu.
- U nas, jeżeli chodzi o Orliki, wykorzystaliśmy możliwości w 150%, natomiast jeżeli chodzi o kanalizację, na tyle, na ile nas było stać - wykonaliśmy w 100% w stosunku do założeń budżetowych. A teraz przygotowujemy kolejny etap dotyczący skanalizowania Bytoni i rozbudowę oczyszczalni ścieków.
Wynika z tego, że ci, którzy nie wybudowali Orlików, mogą o nim zapomnieć, a ci, co zaczynają a nie kończą kanalizacji, będą mieli problemy. A nie można było, w ramach takiej filozofii (1 zł przynosi 2 zł), przebudować ulicy Gajowej?
- Nie, gdyż na gminne ulice nie ma dofinansowania. Co nie oznacza, że ulica Gajowa nie będzie modernizowana, o czym mówiłam wcześniej.
A jaki wniosek podczas tych spotkań najbardziej panią zaskoczył?
- Wniosek jednego z mieszkańców Białachowa, który poprosił wójta o to, żeby w "Kurierze Zblewskim" dać możliwość mieszkańcom korzystania z porad prawnych, gdyż nie wszystkich stać na korzystanie z usług prywatnych kancelarii. Ten pan prosił, by w "Kurierze" wyjaśniano co miesiąc ze 2 - 3 zagadnienia. Pytania miałyby trafiać do UG. Widać, że ludzie mają potrzeby w tym zakresie. Oczywiście te porady nie byłyby wiążące, ale dawałyby pogląd na jakieś tematy.
Podziwiałem bardzo odważne wystąpienie starszej pani w Pinczynie, która miała ogólnie mówiąc sporo żalu. Co pani na to?
- Mamy problem w kraju z biurokracją i w gminie też. Przepisy prawa wymuszają na urzędnikach powiadamianie stron, wysyłanie pism dotyczących projektów, decyzji, postanowień na każdym etapie prowadzenia sprawy. I mieszkańcy otrzymujący takie powiadomienia mają prawo być zirytowani. Ta pani otrzymała powiadomienia dotyczące wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach. Dla przeciętnego mieszkańca gminy pisma, które wysyłamy listem poleconym, niczym się nie różnią, Ta pani otrzymała te pisma i denerwowała się, jak zresztą wielu starszych ludzi. Na poziomie jednostki samorządu terytorialnego nie możemy tego zmienić i nie powinniśmy, ponieważ przeprowadzanie postępowania administracyjnego wymaga od nas powiadomienia i inwestora, i stron postępowania, bo jeżeli takiej procedury nie przeprowadzimy, to decyzja z mocy prawa mogłaby być uchylona.
Niewątpliwie takie spotkania są interesujące, ale czy coś dają? Nie jest tak, że Urząd Gminy realizuje zadania nie oglądając się na głos ludu?
- Ależ my się oglądamy! Weźmy na przykład budowę chodnika Pinczyn - Zblewo. W związku ze złożonym wnioskiem Rady Sołeckiej Pinczyn odnośnie planowanej wycinki drzew, co ma z kolei związek z planowaną budową tego chodnika, zmuszeni jesteśmy przeprowadzić dodatkową weryfikację zasadności planowanego usunięcia tych drzew. Przez to budowa tej inwestycji może być przesunięta w czasie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz