środa, 1 czerwca 2011
Recenzja książki Andrzeja Grzyba "Baśniowe Kociewie"
"Baśniowe Kociewie"
Gilbert Keith Chesterton powiedział kiedyś, że: "Baśnie są bardziej niż prawdziwie nie dlatego, iż mówią nam, że istnieją smoki, ale że uświadamiają nam, iż można je pokonać". Baśnie posiadają także tę cudowną właściwość, że pozwalają nam przenieść się do fascynującego świata fantazji zawsze kiedy chcemy uczynić to, co zwykłe czymś niezwykłym i magicznym. Pełnią one także wreszcie funkcję edukacyjną pokazując nam, że dobro i miłość zawsze zwyciężają, przypominając jednak, że zwycięstwa te zazwyczaj okupione są stratą.
Znamy wiele zbiorów baśni, wraz z którymi uczyliśmy się rozumieć świat i ludzi, z którymi dorastaliśmy. Wydaje się jednak, że najcenniejsze dla nas były zawsze baśnie opowiadane nam przez naszych rodziców i dziadków, których miejsca akcji osadzone były w pobliżu nas. To dlatego bardzo często księżniczki czekały na swoich wybranków w wieżach znajdujących się w Starogardzie albo też w Zblewie, a smoki niekoniecznie pochodziły z Krakowa, ale ukrywały się w kociewskich lasach. Dlatego tym bardziej cieszy fakt, że na rynku wydawniczym ukazał się nowy zbiór baśni "Baśniowe Kociewie" autorstwa Andrzeja Grzyba. Zbiór ten zawiera zarówno baśnie dobrze nam Kociewiakom znane, jak i zupełnie nowe.
Można by pokusić się o stwierdzenie, że baśnie te tworzą portret mieszkańców Kociewia i samego regionu ─ pięknej i łagodnej krainy z "galilejską urodą", o której pisali m.in Roman Landowski i ks. Janusz Pasierb.
Kociewiacy w "Baśniowym Kociewiu" to ludzie pełni pokory i szacunku do świata, za każdy jego skrawek są Stwórcy wdzięczni. Nie odmawia im jednak autor także wielu wad, zawsze jednak ukazuje je z życzliwością i zrozumieniem ─ bo przecież dzięki temu, że nie wszystko w nas jest takie, jakie chcielibyśmy żeby było, nasze życie jest ciekawsze i o wiele bogatsze.
W baśni "Kociewie", opowiadającej o stworzeniu Kociewia przez Pana Boga, Kociewiak zapytany, czy jest z dzieła Pana Boga zadowolony odpowiada:
" ─ Jestem. Bo i dlaczego miałbym nie być. Dał Pan Bóg nam ziemie, jeziora i bory, dał pagórki, równiny i rzeki bystre, dał ludków dziarskich i zgrabne zwierzaki. No jo, dycht rychtych wszystko je po bożemu i niech tak zostanie. Niech słońce świeci, kiedy ma świecić, niech wiatr wieje, kiedy ma wiać, niech deszcz pada, kiedy ma padać, a zresztą to my sobie dóma rada".
Z Kociewiakami nie najlepiej radzi sobie nawet diabeł, który mimo nakazów i przestróg ze strony szatana, nie potrafi skłonić do złego postępowania pastuszka, w rezultacie sam spełnia dobry uczynek, za co zostaje surowo ukarany w piekle, gdzie podczas dodatkowych szkoleń, w wyniku których niegroźny nicpoń miał stać się bardziej diabelski, bezradny czarci magister stwierdza, że to zdolny diabeł, ale "jakby zbyt ludzki".
Baśnie te w ciekawy, nienarzucający się sposób nawiązują także do historii i tradycji Kociewia. Możemy zatem przeczytać o starogardzkim joannicie, który pomaga wrócić do zdrowia schorowanemu starogardzianinowi, czy też o cystersach, którzy ocalili od powodzi mieszkańców Starej Kiszewy.
W Baśniach Andrzeja Grzyba przeważa dobro. Nie ma w nich jednak bohaterów jednoznacznie złych. Diabeł jest mało diabelski, a przemądrzały i skąpy sąsiad w baśni "Gotuj, garnku, gotuj, bo dzieci moje głodne"z czasem zmienia swoje postępowanie. Do ciekawszych baśni należy także "Dobry duch ogrodu", gdzie pewien gospodarz, który na świat narzekał "zagniewany na wszystkich i wszystko" zrozumiał, że "jesteśmy nieodrodną częścią świata i ten świat, uszanowany darzy, czym tylko może", czasami wystarczy się tylko do niego uśmiechnąć, chociażby z przymrużeniem oka.
Czytając baśnie Andrzeja Grzyba nie sposób się też nudzić. Wartki i ciekawy sposób prowadzenia narracji skłania do lektury, a i sposób rozpoczynania opowiadania baśni jest interesujący, nietypowy:
"Było to dawno, dawno temu. Wcale nie za siedmioma górami, nie za siedmioma rzekami. O wiele bliżej. Bardzo blisko. I może nawet nie było wtedy diabłów, tak jak ich dzisiaj nie ma. Byli i są ludzie. Dobrzy i źli. I tacy trochę dobrzy i trochę źli. Może.. morze jest głębokie i szerokie, jak mówi ociupinkę niegrzecznie Magda. Może... o przepraszam, nie znosi tego "dawno, dawno" i tych na wstępie gór, rzek i lasów. Do rzeczy (...).".
Jest to niezwykle cenna i ważna książka, ponieważ pokazuje, że to co piękne i interesujące, znajduje się tak naprawdę blisko nas. Jak na baśnie przystało, w każdej z nich znajduje się jakiś morał, pouczenie, co zbliża je do bajek, ale morałów tych nie postrzega się jako przestróg, odgórnych nakazów określonego zachowania się (jak to ma miejsce czasami w wielu baśniach), ale przyjmuje się je z uśmiechem i spokojem, bo jest w nich dużo pokory, mądrosci i ludzkiej życzliwości.
Patrycja Hamerska
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz