niedziela, 22 grudnia 2013

CIĄGLE ZAGADKA. Do dzisiaj nie wiem, w jakich strojach są te panie!

Wiesława Kobierzyńska prowadzi punkt biblioteczny w Suminie (gm. Starogard). Społecznie jest sekretarzem Koła Gospodyń Wiejskich w tej wsi. W sobotę z Magdą Firgon prowadziła dużą imprezę z okazji 60-lecie KGW i 50-lecia Kółka Rolniczego. Podczas imprezy wykonałem kilka zdjęć, m. in. zdjęcie najstarszego... zdjęcia z kroniki KGW oraz zdjęcie Wiesławy referującej temat: historia i działalność KGW w Suminie...







Zaskoczył mnie widok pań ubranych w stroje ludowe wykorzystujących w wykładzie laptopa i rzutnik. Referat nt. Kółka Rolniczego wygłosił Marian Firgon - tu jako sołtys. Po zrobieniu fotek umówiłem się z sekretarz KGW na wywiad w poniedziałek. Ale wcale nie o historii KGW, jak planowałem... O ewentualnej przyszłości...

Klony ludu kociewskiego? (tytuł prasowy)
Do dyskusji

Z Wiesławą Kobierzyńską rozmawia Tadeusz Majewski

Wy to, w Suminie, ciągle znajdujecie sobie okazje do imprez...
- Tak, w ciągu roku zawsze coś jest. Ostatnio było na Jana, wypadło na 23 czerwca. Najważniejsze są dożynki.

Impreza, jaką widziałem w sobotę, była duża. Referaty, wystawa prac członkiń KGW, albumy z pamiątkowymi zdjęciami, folderki o KGW, potem zabawa. I mnóstwo gości. Oficjeli, przedstawicielek KGW z sąsiednich sołectw. To robi wrażenie. Ile was jest, w KGW?
- Około pięćdziesiąt osób, z czego połowa to seniorki.

Pięćdziesiąt! I widać, że panie lubią tworzyć. Sporo haftują. Na ogół krzyżykowo (na marginesie: w ten sam dzień rano plastyczna Urszula Rybińska, zajmująca się gobelinem, "zainstalowana" na plenerze w szkole w Mirotkach, z żalem mi mówiła, że robiony według szablonów haft krzyżykowy, zabija prawdziwą sztukę).
- Owszem, był haft krzyżykowy, ale też i haft płaski, kociewski, kolorowy. Były również wyroby szydełkowe i dziargane na drutach.

Mała galeria sztuki w głównej siedzibie Sumina... Wisi tam nawet wielki sum z drewna.
- Od ubiegłego roku. To symbol Sumina, którego nazwa pochodzi od wielkiej ilości tej ryby w naszym jeziorze.



Ile osób ma stroje kociewskie?
- Mamy osiem kobiecych plus dwa męskie (jeden ma sołtys, drugi znajduje się w szkole, jest pożyczany na imprezy).

W szkole? To nie wasz?
- Nasz. My tu działamy wspólnie ze szkołą.

60 lat KGW... To ci dopiero tradycja! Jest do czego nawiazywać...
- Przedwojenna trwała tylko 4 lata. Odbyło się kilka kursów kroju i szycia, konkurs na najlepszy ogródek, jakieś nauki dla młodych gospodyń w zakresie gotowania.

A więc zasadnicze dziedzictwo macie po czasach PRL-u. Nie wstydzicie się tego?
- Nie. Teściowa, Zofia Kobierzyńska, wstąpiła do KGW w latach 60. Wtedy KGW odgrywało już pożyteczną rolę na wsi.

No tak. Rozprowdzanie drzewek, kurczaków, kursy zawodowe...
- Teściowa mówiła, że wcześniej, przed latami 60., KGW to był jak gdyby wstęp do partii. Później już nie.

A dzisiaj co robicie? Jak by pani to ogólnie ujęła?
- Kontynuujemy tradycję. Organizujemy Dni Seniora, Spotkania Wigilijne itd.

Dajecie też występy. W strojach ludowych. To wiem. Jednak w sobotę coś mnie zaskoczyło: panie w strojach ludowych, a z drugiej strony laptop, rzutnik, aparaty cyfrowe. To połączenie ludowości (stroje, gadka kociewska) z nowoczesnością jakoś mi nie pasuje. Odczułem to jeszcze bardziej, gdy jedna pani w stroju ludowym w trakcie imprezy wyszła przed budynek i zrobiła aparatem cyfrowym zdjęcie rozkładu jazdy autobusu PKS, bo tam jest przystanek. Zapytałem, dlaczego robi to zdjęcie. Odparła, że zmienili rozkład jazdy. Nie ma zamairu przepisywać. Zgra zdjęcie do komputera i będzie sobie ten rozkład otwierać, kiedy zechce. Zabawne - w stroju ludowym, a taka gadka.
- Świat idzie do przodu i my, na wsi, też.

Ależ co to za wieś, pani Wiesławo! Sumin! To przedmieście Starogardu. Pani mąż jedzie do pracy w Polpharmie, wielu innych też, a wy udajecie wieś... Miałyście panie kursy komputerowe. Ile pań w nich uczestniczyło?
- Kilkanaście z KGW. W sumie na te kursy chodziło około 30 osób. Ja też chodziłam.

I czego się pani nauczyła?
- Oswoiłam się z komputerem. Dotąd bałam się myszki. Dużo kobiet zaczynało od zera. Po kursach nie boję się włączać i wyłączać komputera... Może się wydawać, że to bardzo mało, ale my nie miałyśmy w szkole komputerów, co od 10 lat jest normalne. To dla nas ważne, pokonanie bariery mentalnej. Potem będzie następny krok. Unia wymaga, żeby rolnicy umieli pracować na komputerze.





I włącza pani komputer?
- Młodzież nie chce dopuścić starszych do komputera.

No proszę... Ale i tak w wasze działanie wszędzie wchodzi nowoczesność. Komputery, aparaty cyfrowe, folderki o KGW. Wobec tego czy ten folklor jest autentyczny? Te stroje, te gadki kociewskie?
- Moim zdaniem tak. On się po iluś latach odradza.

Ale jak może być autentyczny, jeżeli te stroje nosicie panie tylko podczas imprez?
- Nie tylko podczas imprez. W ubiegłym roku włożyłyśmy stroje na procesję Bożego Ciała... To się zaczyna jak gdyby odradzać, i stroje, i gwara. Dzieci zaczynają się uczyć gwary, ludzie nie wstydzą się używać wyrazów gwarowych... Tu niektórzy mówią na garnek topek, a na filiżankę tacka. Sporo zwrotów kociewskich używa szwagier... To wszystko wraca, choć wolnymi krokami.

A mi się wydaje, że to nie jest autentyczne. Autentyczne jest to, co robi się na co dzień, a nie podczas imprez. Na imprezach mamy do czynienia z Cepelią. Autentyczny to może jest strój góralski. Noszą go na co dzień.
- Na co dzień nie. Noszą ci, którzy mają związek z turystyką, na przykład w pensjonatach. Byłam niedawno w górach, nie widziałam tego dużo.

Jesteście - obok KGW Koteże i KGW Grabowo - wiodącym kołem w powiecie. Czy wiodące koło zamiast powrotów do wystylizowanej tradycji nie powinno wymyślać folku dajacego się używać codziennie? Takiego folku, który byłby naturalny? Żeby ktoś ubrany w nowoczesny strój kociewski (na przykład połączenie tradycji z jeansem) ośmielił się pojechać tak odziany pociągiem do Warszawy bez narażania się na śmieszność... A o gwarze zapomnijmy... Chciałaby pani, żeby gwarą w Suminie ludzie mówili gwarą kociewską? Nawet jakby pani chciała, nie będą mówić, bo telewizja uniwersalizuje język. Może panie wymyślą nową tradycję? Może warto to wszystko przedyskutować, bo coraz bardziej widzę, że to zmierza w stronę Cepelii. Powstają coraz to nowe zespoły KGW w strojach ludowych, które różnią się tylko kolorem. To są klony fachowców od regionalistyki, wykonujące klony pieśni ludowych. A ja, kronikarz Kociewia, widzę, jak publika ziewa, nudząc się coraz bardziej. O młodzieży już nie wspomnę. Może to jest temat dla was - temat, jak połączyć stare z nowym?
- To bardzo trudne do zrealizowania.

Ale może warto o tym pogadać. Przecież już coś wam się udało połączyć, choćby nowoczesną formę prezentacji historii z podobno tradycyjnymi strojami... Na marginesie. Te trzy panie, które są na najstarszym zdjęciu w kronice KGW, mają kociewskie stroje ludowe?
- Nie.

No właśnie. Ale chyba ludowe. Coś tu nie pasuje z tymi naszymi strojami ludowymi. Może tamte panie stoją w autentycznych strojach ludowych, w jakich wtedy chodziło się codziennie?
- Na co dzień na pewno tak nie chodziły. To są stroje odświętne.

Ale każda jest inaczej ubrana. To nie są klony. Dziękuję za rozmowę i gratuluję tak wspaniałego jubileuszu.

Napisz o problemie: biuro@kociewiacy.pl



1. Najstarsze zdjęcie KGW Sumin w kronice. Z lewej założycielek KGW Stanisława Pawłowska... Czy stroje tych pań nie są czasami bardziej ludowe od tych dzisiejszych? Fot. Tadeusz Majewski
2. Wiesława Kobierzyńska (w stroju ludowym) opowiada o historii i działalności KGW Sumin. Obok pracuje rzutnik. Fot. Tadeusz Majewski
3. Jak zwykle na takich imprezach w Suminie pełna sala. Fot. Tadeusz Majewski
4. Wielki sum wiszący w wiejskim domu.

2007-07-15

Notatka w dn. 3.02.2013.
Do dzisiaj nie wiem, w jakich strojach są te panie na archiwalnym zdjęciu. Wysłałem je do regionalisty Edmunda Zielińskiego, autora tekstów w Kociewiacy.pl. Również nie wiedział.
Tadeusz Majewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz