- Niestety ani w szkole podstawowej - mówi dziewczyna - ani w gimnazjum nie miałam możliwości regularnie malować i uczyć się rysunku i malarstwa, gdyż na lekcjach plastyki jest przede wszystkim teoria, to znaczy zdobywanie wiedzy na temat okresów sztuki oraz wybitnych postaci. Zdarzało się malować jedynie z jakiejś okazji, na przykład kartki z okazji Świąt Bożego Narodzenia czy rocznicy związanej z papieżem Janem Pawłem II. Jedynie wtedy mogłam realizować swoje marzenia o własnej twórczości plastycznej.
Pomimo niezbyt sprzyjających okoliczności dla młodych plastyków w małym miasteczku, Sandra zaczęła malować rok temu na płótnie, tak mocno ciągnęło ją malarstwo.
- Kiedy chodziłam do podstawówki i gimnazjum, nie spotkałam nikogo w Skórczu - zauważa młoda artystka - kto by fachowo by ocenił moje prace i określił skalę mojego talentu z powodu niemalowania na lekcjach. W ZSE mam wreszcie zajęcia z plastyki z malarzem Józefem Olszynką.
Tu doszło do zaskakującej sytuacji. W "ekonomiku" w Starogardzie Sandra dowiedziała się, że pan Józek ma zajęcia plastyki w... Skórczu, uściślając w Miejskim Ośrodku Kultury. Od tego roku dziewczyna chodzi co tydzień do MOK-u i maluje.
Cała ta historia Sandry, jak historie wielu innych młodych utalentowanych plastycznie osób, wskazuje, że wyraźnie brakuje w naszym powiecie czy regionie szkoły o profilu plastycznym (w przeciwieństwie do muzycznych - są już nawet prywatne). No i że tak zwane lekcje plastyki to w gruncie rzeczy kolejne pakowanie wiedzy do i tak napakowanych głów uczniów, a nie rozwijanie ich talentów.
(s)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz