sobota, 28 grudnia 2013

JOACHIM CHOINA. Cud Irlandzki [MŁODZI-STG]

(spostrzeżenia z roku 2011 - mogło się pozmieniać)

W porównaniu z Polską w bardzo odmiennej co do zwyczajów Irlandii człowiek może się tylko za głowę złapać. Bo myśli, że wszystko widział w telewizji a może przeżyć ogromny szok kulturowy. Jako Polak jest z góry oceniany, że przyjeżdża i zabiera miejsca pracy miejscowym.

I








Istnieją też oceny, że Polacy są głośni, niekulturalni i że kradną. Budzi to niechęć. Mimo wszystko nie jest niczym dziwnym, jeśli nagle do obcego młodego człowieka podejdzie stary dziadek i zapyta "Jak się masz?", tak jakby znał tę osobę bardzo długo. A na drugi dzień opowiada wkoło, że rozmawiał z tym nowym z Polski. W ogóle niespotykane w Polsce, że sędziwy człowiek pierwszy odzywa się do młokosa. Tam jednak każdy rozmawia i zawsze trzeba być gotowym na to, że ktoś zapyta nas, co sądzimy o pogodzie albo jak się czujemy.




Mieszkając w małej miejscowości zaczynamy czuć, że jesteśmy bardzo mocno obserwowani i mimo otwartości nikt nikomu spoza nie ufa. Wszyscy się obserwują. Zdarzają się sytuacje, że sąsiad dzwoni na policję, ponieważ widział, jak ktoś rzucił papierek na ziemię albo że krzyczał na dziecko Potrzeba sporo czasu, by zasłużyć sobie na zaufanie.


Niesamowitą dla Polaka rzeczą jest to, co Irlandczycy wyrzucają na śmietnik. Na "wystawce" można znaleźć niemal nowe telewizory, komputery, meble albo sprzęt sportowy. Irlandczycy szybko nudzą się przedmiotami i nie żałują pieniędzy na ciągłe wymiany. Wśród cudzoziemców modne jest polowanie na śmieci, która następnie są sprzedawane przez internet do ich kraju lub brane na własny użytek. Zdarza się, że nawet Irlandczycy zabierają wyrzucone rzeczy i sprzedają potem na targach. Mamy z nimi jako naród wspólną cechę. Wszędzie szukamy sposobów, by zarobić pieniądze.




Irlandzkie śniadanie jest bardzo tłuste i syte. Najczęściej fasola, jajko sadzone, kawał bekonu, tost z masłem i herbata zielona z mlekiem. Irlandczycy nie gotują też ziemniaków, tylko pieką je w skórach w piekarniku. Uważają, że jesteśmy dziwni, bo jemy zgniłe ogórki. Gdy mówi im się, że kiszone ogórki to u nas potrawa narodowa, odpowiadają, że Polacy to naprawdę biedny naród i że są crazy.




Jedzenie w Irlandii jest w przeliczeniu walutowym około 2 razy droższe. Zaprzecza to doniesieniom z różnych źródeł, że w Polsce jest najdrożej. Z kolei sprzęt elektroniczny na "zielonej wyspie" jest tańszy o około 25%. Za 15 euro można sobie kupić ubranie na cały dzień (skarpety, majtki, spodnie, koszulka i bluza) z naturalnych materiałów. Często jest tak, że Polacy przychodzą do sklepów i kupują całe kartony ubrań po to, by wysłać do Polski i sprzedać z zyskiem.

Można by godzinami opowiadać o tych dziwactwach, jednak lepiej tam pojechać i przekonać się samemu jak jest. Zwiedzić i poznać Irlandię to wspaniała przygoda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz