poniedziałek, 12 lipca 2004

Dziewczyna renesansu

Czasy nie są liryczne, ale poeci jak pisali wiersze, tak piszą.

Agnieszka Ryś ma niespełna 18 lat. Jest wzorową uczennicą Liceum im. Kopernika w Nowem. Jej średnia wynosi 5,0, co dało jej drugie miejsce w szkole. Pełno w jej teczce dyplomów i certyfikatów. Kiedyś chciała być prawnikiem, dziś marzy o politologii lub dziennikarstwie. Dziewczyna jest wszechstronnie uzdolniona, ot, prawdziwy człowiek renesansu - pisze wiersze, maluje, gra na akordeonie i pięknie tańczy. Ma duszę artystki. Układa wierszyki "od zawsze". "Gazeta Pomorska" opublikowała jej wiersz, kiedy chodziła do III klasy podstawówki. Oto on:

W wakacje

moją szkołą będzie las!

Mile zawsze tam upływa czas.

Ptaki śpiewają i drzewa mi grają

A ja leżę sobie i nic nie robię.

To jest mądra szkoła,

Słychać tam pukanie dzięcioła.

Lecz przychodzi ta godzina,

Gdy żegnamy się z lasem

I witamy w szkole

Naszą starą klasę.


Wierszy Agnieszka napisała dużo. - Talent odziedziczyła po prababce, która ma dziś 84 lata. Każdy list do nas pisze wierszem - mówi ojciec Agnieszki.
- Zawsze piszę pod wpływem chwili. Bywa, że długo nie tworzę, ale kiedy zacznę, to kilka wierszy naraz.
Ostatnio Aga tworzy mało, bo nauka pochłania jej mnóstwo czasu. W wakacje obiecała napisać kilka nowych wierszy i to specjalnie dla nas. Ma teraz komputer.
Nie ma się czym chwalić. To wstyd, że dopiero teraz - mówi jej mama. - Nie byłoby go jeszcze długo, gdyby nie podrożał żywiec.
- Kiedy dostałem za świnie po 5 zł za kilogram, to zaraz kupiłem dzieciom komputer - dodaje ojciec Agnieszki.

A oto inny wiersz małej Agnieszki.

Życie - to droga bardzo daleka,

wędrujesz i nie wiesz,

co cię na niej czeka.

Idziesz jak kret

w głębokiej ciemności.

Nie ustajesz,

chociaż spotykasz losu

przeciwności.

Wszystko takie obce

i tobie nieznane,

czasem bardzo smutne

albo roześmiane.

Droga ta

nie jest usłana różami

przeciwnie,

usłana jest cierniami.

Czasem tego wszystkiego

nie wytrzymujesz,

upadasz i się załamujesz.

Lecz wstajesz,

bo coś cię do drogi popycha,

a źródło tych utrapień

nagle wysycha.

Aż w końcu

do swojego celu docierasz,

łzy smutku

w końcu chusteczką ocierasz.

Bo miłość teraz

w twym sercu nastała

i ciepłem radości

cię obdarowała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz