piątek, 9 lipca 2004

Skarbnik w Bobowie

Dobry skarbnik to prawdziwy skarb. Porozmawialiśmy na ten temat z wójtem gminy Bobowo Mieczysławem Płaczkiem.

Na sesji Rady Gminy Bobowo, która miała miejsce 16 kwietnia, uroczyście pożegnano skarbnik gminy Teresę Śliwińską. Pani Teresa przeszła na emeryturę po 40 latach pracy.

- U mnie pracowała 12 lat - mówi wójt Mieczysław Płaczek. - Była sumiennym pracownikiem i bardzo dobrym organizatorem. Gospodarnie zarządzała budżetem gminy. Dzięki oszczędnemu wydawaniu środków mogliśmy z własnych pieniędzy realizować zadania inwestycyjne nie zaciągając do ubiegłego roku kredytu.

Według wójta, skarbnik jest najważniejszą osobą w gminie (no, może po samym wójcie - red.), bo czuwa nad prawidłowym wydawaniem finansów i pozyskiwaniem dochodów.

- Rozumieliśmy się bardzo dobrze . Jest to ważne, bo bez tego trudno osiągnąć jakiś cel. Skarbnik musi być cierpliwy. To podstawowa cecha. Oczywiście musi znać rachunkowość, księgowość i wszystkie przepisy dotyczące finansów. A w gminie wiejskiej musi czuć środowisko. Żeby odpowiednio układać budżet, musi wyczuwać, jaką wagę dla społeczeństwa mają poszczególne zadania finansowe. To pozwala układać je w odpowiedniej kolejności. Pani Teresa oczywiście zawsze współuczestniczyła w planowaniu budżetu.

Mieczysław Płaczek znalazł też odpowiedź na nurtujące nas od dłuższego czasu pytanie, dlaczego to kobiety są przeważnie skarbnikami gmin (w powiecie starogardzkim same kobiety). - Mężczyźni są mniej dokładni, mniej cierpliwi, bardziej chaotyczni. Kobiety są w takiej pracy bardziej odporne na stresy. No i bardziej kochają cyferki. Tak, w tej pracy są stresy. Przychodzą pracownicy, sołtysi na sesjach, radni, również na sesjach, i mówią: na to pieniądze, na to potrzeba, na to itd. Atakują, a ona musi powiedzieć że nie, bo jest takie to a takie wydatkowanie środków, tyloma środkami dysponuje, na tyle może wydać. W księgowości trzeba na bieżąco podliczać cyferki, nie można tego odkładać.

Do tego trzeba widzieć ścisłe powiązanie między zaplanowanym dochodem i wydatkiem. I trzeba trzymać dyscyplinę budżetową. Działać według zasady: mogę wydać pieniądze, jeżeli je mam. Skarbnik ma też doskonałą orientację w budżecie. Wie, że budżet to takie poszufladkowane działy, gdzie każdy dział ma swoje pieniądze. Mówi: Mogę mieć duże pieniądze na koncie, ale one muszą leżeć w konkretnych szufladach. Takie prace, precyzyjne liczenie, dokładne szufladkowanie i nieraz cierpliwe tłumaczenie bardziej lubią kobiety. Można powiedzieć, że są genetycznie predysponowane do tej pracy.

Wszystko to prawda. Dodajmy od siebie, że tacy ludzie, jak pani Teresa Śliwińska, nie dostają medali. Są od mrówczej, cichej pracy. Życzymy pani Teresie jak najlepszych bilansów w budżecie domowym.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz