OSIEK. Zbliża się największa impreza kulturalna w naszym powiecie - Międzynarodowy Festiwal Muzyki Gospel. Twórca tej imprezy ks. dr Zdzisław Ossowski jak przy każdej edycji zafundował nam niespodziankę. Tym razem nie piszemy tu o nowych wykonawcach, których będzie gościć ok. 700, a o ogromnych zmianach w samym miejscu festiwalu. Otóż przy Amfiteatrze Łąkowym wycięto dziko rosnące krzewy i drzewa, a w ich miejsce pojawiły się wielkie stawy, połączone kanałem z największym jeziorem na Kociewiu Kałebie
Ksiądz Zdzisław Ossowski przybył do Osieka w 1996 z Gorzędzieja (koło Tczewa), gdzie pierwotnie przy skarpie wiślanej planowano zorganizować spotkanie prawicy polskiej o nazwie Ciemnogród. W sumie zorganizowano je w Osieku z uwagi na przejście Z. Oosowskiego właśnie tutaj.
Pierwszy Ciemnogród odbył się w 1996 roku. W 1997 - na użytek zlotów ciemnogrodzkich - powstał wykonany w czynie społecznym skromny amfiteatrzyk, z racji położenia na łące nazwany Łąkowym.
Po czterech latach Ciemnogród, jako festiwal muzyki country i zlot prawicy, się wypalił. Jednym z elementów ciemnogrodzkich festiwali był festiwal muzyki Czarnych - gospel. Po raz pierwszy odbył się w 1997 roku. Autorem pomysłu był ksiądz. Z tej właśnie części początkowo nieśmiało, potem z roku na rok coraz odważniej, tworzył się Międzynarodowy Festiwal Muzyki Gospel.
Dzisiaj festiwal to potężna impreza. Wojciech Cejrowski chciał, żeby Osiek (i szerzej - Kociewie) był krainą muzyki country, a stał się krainą gospelu.
Ksiądz proboszcz szacuje, że na tę już ósmą edycję zjedzie około 700 wykonawców i, jak to było rok temu, ze 30 tysięcy widzów. Tradycyjnie już przyjedzie Telewizja Polska - Program II, ale będą też telewizje Trwam i Puls. Swoje przybycie awizują największe pisma w Polsce. Chęć uczestnictwa w festiwalu wyraził nawet najlepiej obecnie sprzedający się dziennik, uważany przez niektórych za bulwarówkę.
O tym wszystkim oczywiście jeszcze będziemy pisać, a teraz o zmianach, jakie zachodzą na terenie Amfiteatru Łąkowego.
Otóż za samym obiektem wycięto drzewa i krzewy, które rosły wzdłuż rowu, który teoretycznie miał odprowadzać wodę z łąk do jeziora Kałębie. Te samosiejki stanowiły dotąd tło imprezy. Po wycięciu samotnie stojący budynek amfiteatru stał się jeszcze mniejszy i - co tu gadać - już bardzo siermiężny. No cóż, budowano go z myślą o zlocie ciemnogrodzkim, muzyce bardziej pod gołym niebem niż w autentycznym amfiteatrze.
W miejscu, gdzie biegł rów, w obniżeniu terenu, trwają ogromne prace. W olimpijskim tempie dwie koparki przerzucają ziemię. Powstają wielkie stawy i kanał. Wszystko jest wykonywane profesjonalnie. Oni jeszcze kopią, a na obrzeżach stawów, fachowo wyłożonych plecionką, widać już ułożoną trawę.
- Okazuje się, że Amfiteatr Łąkowy, który służył nam 7 lat, jest już zbyt mały, przestarzały, źle komponuje się w obiektywie telewizora - mówi ksiądz Zdzisław Ossowski. - Poza tym nie ma wystarczającej infrastruktury, zaplecza energetycznego, zaplecza socjalnego, artyści nie mają gdzie się przebierać. Dlatego potrzebne są zmiany. Te stawy i kanał to pierwszy etap zmian. Drugim powód, które zachęcił do realizacji tego przedsięwzięcia, o wiele istotniejszy, niż podany wyżej, wynikał z konieczności przeprowadzenia w tym miejscu melioracji terenów, rokrocznie zalewanych wodą od pamiętnych czasów PRL-u z uwagi na nieprzepustowość rowów. To przede wszystkim zdecydowało o wystąpieniu do SAPARD-u z wnioskiem o budowę dwóch stawów i wykopie 980-metrowego kanału łączącego stawy z jeziorem Kałębie.
Koszty inwestycji idą w setki tysięcy złotych. Prace są zaawansowane. Ukończone zostaną 1 sierpnia. Efekt, oprócz pożytku publicznego, będzie taki, że pomiędzy stawami stworzy się doskonała powierzchnia na wybudowanie nowoczesnego amfiteatru wraz z całą infrastrukturą i parkingami.
No i mamy całego księdza Ossowskiego. Już w zeszłym roku wiadomo było, że miejsce, ów wspomniany brak infrastruktury, nie bardzo pasowało niektórym artystom, a już całkiem telewizji. Mowa była nawet o przenosinach imprezy do jakiejś bardziej cywilizowanej miejscowości. A co zrobił ksiądz? Po prostu postanowił gruntownie przebudować całe to siermiężne miejsce, żeby nikt nie narzekał. I nic przed tym nie opowiadał.
Tak więc w tym roku w telewizyjnych relacjach z gospelowych występów w tle nie będzie widać samosiejek, a wodę i zapewne jakieś bujające się na niej żaglówki. A za rok, dwa? Znając niesłychaną łatwość księdza w wymyślaniu i realizacji bardzo ciekawych przedsięwzięć, można założyć, że w tym miejscu, z tym że już za wodą, będzie stał nowy, znacznie większy amfiteatr.
- Nie bój się marzeń - mówi ksiądz proboszcz. - Najpierw bądź fantastą, wymyśl coś ciekawego, a potem okaże się, że są realne możliwości, by je wcielić w życie.
Foto i tekst Tadeusz Majewski
Stawy na terenie, gdzie odbędzie się festiwal ksiądz proboszcz niczym inżynier - planista zwiedza teren budowy. Na podstawie tekstu z Tygodnika Kociewiak (środowe wydanie Dziennika Bałtyckiego)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz