piątek, 9 lipca 2004

Ocypel. Halina Chróścicka o wsi

Co przyciąga ludzi do Ocypla? Oczywiście jezioro. Ale i stara architektura borowiackiej wsi, będąca niestety w defensywie.

Obejście Haliny Chróścickiej jest przykładem prostej logiki dawnych budowniczych. Od strony ulicy szykowny front z ładnymi drzwiami, z boku wysoki drewniany parkan z furtą "zapinaną" od środka na hak. Po wejściu przez tę furtkę na podwórze jesteś odcięty od świata zewnętrznego - otaczają cię: właśnie ów parkan, poukładane w mur drewno, chlewik, stajenka i dom z prywatnym wejściem. Oto mądrość ludu - co prywatne, niech się nie rzuca w oczy, co paradne, niech się pokaże.

Chróścicka czy Cruścicka?

- Właśnie, miałam problem z dowodem. Wszędzie komputery wybijały "u" otwarte. A ja mówiłam, że nie, bo ja wiem, jak się nazywam - śmieje się pani Halina.

Urodziła się tu, w Ocyplu, w 1939 r. W tym domu, bo "kiedyś tylko w domu się rodziło". Jej dziadek, Leopold Chróścicki, interesował się historią. Zainteresował nią jej ojca i ją. Potem te zainteresowania w jej ojcu pogłębił jeszcze Józef Milewski, który mieszkał naprzeciw. Pan Jóżef często tutaj przychodził i sobie gawędzili.

- Ojciec opowiadał nam też o historii rodziny, a jeszcze więcej siostra ojca, Anna, która więcej pamiętała. Oboje opowiadali, jak to mój prapradziadek, mieszkający w Księstwie Warszawskim, uciekł z powstania i tu się osiedlił w 1923 roku. To wiemy z przekazów, ale już dalej nie możemy się dokopać. Nasze nazwisko jest rzadko spotykane. Prapradziadek pobudował dom w miejscu, gdzie smolarze topili smołę. W ogródku są jeszcze po nich ślady, popiół drzewny. Dom ma ponad 170 lat.

Też się oszczędzało światło

Co się zmieniło? Był wielki komin, a obecnie mieści się w nim mała kuchenka, sień, dwa wejścia. W ścianie oddzielającej sień od pokoju jest małe okienko. Zawsze mnie ono w tutejszych starych domach zaskakuje. Po co w środku domu okienko?

- Ano lampę się stawiało z drugiej strony (rozmawiamy w pokoju), bo tam, od strony sieni, jest wnęka. I ta lampa oświetlała i sień, i pokój. Wtedy też się oszczędzało.

Rozmawiamy o tej kameralności podwórza. Chlew to już budowała babcia pani Haliny. Kto stodołę, nie pamięta. - Faktycznie, dom i zabudowania stoją na trójkącie, a wszystko jest odgrodzone wysokim parkanem. Nikt nie podgląda, nikomu nic do spraw rodzinnych.

O kurhanach nad Świętem
Halina Chróścicka zna dobrze historię Ocypla - tę odkrytą i nieodkrytą, tajemniczą, niepisaną. Na przykład o kurhanach nad jeziorem Święte. Odkrył je Wincenty Guz. Przed śmiercią opowiedział bratu Stanisławowi, który mieszka w Starogardzie na Działkach Kocborowskich. - Wincenty zachorował, zmarł i zdążył przekazać bratu. Ale i mi też opowiedział. Guz także interesował się historią. Oni mają to także dziedziczne. Albo jezioro Ocypel... Ma ciekawe ukształtowane do. Tak jak wieś, ma góry i doły. Skąd wiem? Bo moja rodzina z Belgii nurkowała. Byli tym dnem zachwyceni.

Niech by sobie poszli

Pani Halina ubolewa, że Kociewie jest tak mało znane. - Chyba niewiele się promuje. Taka na przykład Wda, cicha, spokojna. Idealne miejsce dla ludzi starszych. A kto ja zna? W Ocyplu to już jest ponad miarę turystów, niech by sobie gdzieś indziej poszukali.
Ale to się już może skończyć, bo teraz trzeba nie lada pomysłów, by turystów przytrzymać. Są tanie wczasy za granicą, atrakcje w innych regionach Polski. Samo jezioro i tradycja nie wystarczą. Widzieliśmy nawet przy ulicy Kociewskiej napisy "wolne pokoje", może znak nadchodzącego kryzysu.
- W tej chwili są wolne, ale jak jest upał, to nie ma miejsca - jest pewna swego pani Chróścicka.

Nawet kot nie chciał

A co mieszkańcy mogliby dodatkowo zaproponować?
- Przy Kociewskiej jest zmodernizowana, stara w wieku chałupa. Są tam kwatery, obok stajnia i konie. Z tymi końmi to może jest dobrze. No i żywność. Ja na przykład nie piję mleka ze sklepu, bo mnie to smakuje papierem albo folią. Kupuję "od krowy". Wielu kupuje, gdzie ja biorę. Jest zdrowe i dużo tańsze, 1,20 zł za litr. Tego ze sklepu nawet mój kot nie chciał. Szkoda, że rolnicy posprzedawali pola pod działki, bo można by produkować ekologiczną żywność.

Jak szłam z procesją
Jednak po chwili pani Halina się zgadza, że trzeba jeszcze nad Ocyplem popracować, by nie stracić tytułu letniej stolicy Kociewia, no, może powiatu. - Pewnych spraw na co dzień się nie dostrzega. Na przykład ta główna droga. Ładna, ale dopiero jak szłam z procesją, zobaczyłam, jakie ma wyboje. Nie mamy też kanalizacji. A młodzież ma tutaj za mało atrakcji. Zagrożenia są, ale na pewno Ocypel ma najlepszy mikroklimat. I o tym wiedzą wszyscy.

Oprac. na podstawie artykułu w Tygodniku "Kociewiak" - środowe wydanie "Dziennika Bałtyckiego"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz