piątek, 9 lipca 2004

Konie w Osowie

Nie ma kiedy i komu
Osowo Leśne leży idealnie, w Borach, przy Wdzie. Docenili to nasi sąsiedzi z Tczewa i pobudowali tutaj całe osiedle daczy. Niestety, osiedle żyje swoim rytmem, a wieś swoim. We wsi, tak na oko, większym przedsięwzięciem jest hodowla koni Leszek Cichonia.

Po co te konie? - pytamy Sławomira Łobockiego, który się nimi opiekuje.

- To dość spora hodowla. 25 koni ze źrebakami rasy zimnokrwistej. Hoduje się je na sprzedaż (dotyczy to źrebaków) i część na mięso. Ale też z zamiłowania.

A jakaś turystyka, nauka jazdy, przejażdżki?

- Przejażdżki? Nie ma kiedy i komu. Ale bryczka owszem, tu stoi.

W Osowie jest VI klasa ziemi. Do hodowli koni nie trzeba lepszej?

- Konie jedzą owies i siano. I jedno, i drugie jest. Do tego potrzebna jest jeszcze słoma na ściółkę - wyjaśnia pan Łobocki. - Latem konie chodzą po pastwisku i mają więcej witamin. Łąki rozciągają się przy rzece Wdzie i tam zbiera się siano. Na tych łąkach nie jest mokro, bo leżą trochę dalej od rzeki. Tak że siano jest swoje.


Wychodzi z tego, że konie w Osowie Leśnym nic nie kosztują. No, prawie nic, bo przecież jest jeszcze robocizna. Hodujmy więc konie. Tu UE nie dała Polsce limitów.

Na zdjęciu Sławomir Łobocki z córeczką.

Oprac. na podstawie artykułu w Tygodniku "Kociewiak" - środowe wydanie "Dziennika Bałtyckiego"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz