O siłowni, która powstała w budynku byłej kotłowni ogrzewającej kiedyś wielkie popegeerowskie osiedle, słyszeliśmy już dawno. W sobotę jedziemy w właśnie w tej sprawie.
Chodnik idzie jak kaczka
Ale najpierw idziemy do jak zwykle gościnnego sołtysa Mariana Reszki. I trafiamy w dziesiątkę - sołtys dowiaduje się przez telefon, że akurat zmierza do niego Łukasz Menczykowski. Młody człowiek ma dzisiaj przewozić sprzęt kulturystyczny ze szkoły do byłej kotłowni. Przez chwilę rozmawiamy z sołtysem na temat problemów Kleszczewa. Jeden, wielki, kto wie, czy nie największy w historii wsi, ma być rozwiązany do października. Idzie oczywiście o kanalizację. Wieś czekała na nią tak długo, że niektórzy już zwątpili. Ale koniec z niedowiarstwem. Rury leżą już w ziemi. Co jeszcze? W ramach Programu odnowy wsi w 2005 roku kleszczewiacy chcieliby połączyć porządnym chodnikiem szkołę z boiskiem.
Ale przecież chodnik jest? - rzucamy.
- No tak, jest - taaaki - sołtys obrazowo pokazuje jak chodzi kaczka. Mniej
więcej w taki sposób leżą stare płyty z betonu. Koślawo. - Nowy chodnik ma być z polbruku.
Rozmawiamy też o ogólnej sytuacji rolników we wsi. Pan Marian źle widzi przyszłość tych małych. W Kleszczewie jest ich najwięcej. Za co taki drobny gospodarz wybuduje płytę gnojową?! Sołtys wie, co mówi, bo sam ma 5 hektarów.
Mieliśmy siłownię w chlewiku
Wchodzi Łukasz Menczykowski. Jest krępy, silnie zbudowany. Wyjaśniamy, ci nas tu sprowadza. I rozmawiamy.
Długo ćwiczysz na siłowni?
- Od pewnego czasu nie ćwiczę. Kiedyś ćwiczyłem, ale przez uraz kolana musiałem przestać.
Podobno w Kleszczewie jest kilka siłowni - na osiedlu, w domach prywatnych. - Zgadza się. Takie siłownie powstają w różnych miejscach. My na przykład mieliśmy siłownię w chlewiku. Zgadaliśmy się z kumplami i ją zrobiliśmy. Zainteresowanie było dość spore. Inną siłownię miał też wtedy Mirosław Hapke. Przeważnie przychodzili koledzy z klasy. Do niedawna działała siłownia w szkole. Kilka jest też w piwnicach. No i ta w ciepłowni.
Dlaczego tak wielu młodych ćwiczy kulturystykę?
- Kilka osób, które teraz mają po 40 lat, chodzili ćwiczyć do Pinczyna do Mirosława Ćwiklińskiego, który był tutaj pierwszy z siłownią. Oni byli dla nas autorytetami. U niego też zaczęliśmy trochę ćwiczyć. Potem brat Radosław miał siłownię na osiedlu.
Ile osób średnio ćwiczyło w waszej siłowni?
- U mnie około dziesięciu osób stałych. U Mirka jakieś cztery osoby. W chlewiku z pięć osób. Można powiedzieć, że w Kleszczewie ćwiczyło i dzisiaj trenuje około 30 osób.
Sprzęt robili spawacze
Teraz - o czym już nam powiedział sołtys - chcesz się zająć siłownią w budynku po byłej kotłowni?
- Faktycznie, siłownia mieście się w budynku po kotłowni, najpierw olejowej, potem węglowej. Została nam udostępniona na umowę od gminy. Otrzymali ją ci starsi, Darek Hajduk, Darek Jaskólski, Adam Wika i urządzili. W to miejsce przenieśliśmy sprzęt z tych innych siłowni. Doszło - można powiedzieć - do fuzji siłowni. Ten sprzęt jest ciekawy. Dużo było samorobnego. Koledzy byli spawaczami, ślusarzami. Ja miałem też samorobny. Pomagał mi przy nim mój ojciec Leon, który też jest ślusarzem i spawaczem. I tak to się w tej kotłowni zaczęło. Kto chciał, mógł przyjść i ćwiczyć.
Ta kotłownia jest duża. Mógłby powstać klubik rekreacyjno-sportowy...
- Tak, gdyby to całe było wolne, to spokojnie zmieściłyby się jeszcze trzy stoły do tenisa. Miejsca dużo. Jest tylko jeden poważny mankament - nie ma ciepła, bo teraz brakuje tam ogrzewania.
Co za paradoks - w byłej kotłowni nie ma ogrzewania.
Medalista z Atlanty podarował sprzęt
- Ładne parę lat już nie ćwiczę i teraz przyda się rozruszać - ciągnie Łukasz. - Dzisiaj chcemy przewieźć sprzęt, jaki temu gmina otrzymała od Leszka Halmana, wicemistrza na paraolimpiadzie w Atlancie w wyciskaniu na ławce. Pan Leszek mieszka w Cisie. Poznaliśmy się dość dobrze i dał nam do użytku. To bardzo dobry sprzęt. Dwa lata stał w piwnicy. Potem znalazł się w szkole w Kleszczewie, w małej salce przy sali gimnastycznej. Na początku ludzie przychodzili, ale później jakoś mniej i się skończyło. Poza tym w szkole wiadomo - prąd kosztuje, opiekun też, dłużej musi być sprzątaczka. Dlatego przewozimy ten sprzęt. Ja chcę wziąć odpowiedzialność za ten sprzęt, podpisać też umowę z gminą w sprawie dalszej dzierżawy byłej ciepłowni, bo akurat stara wygasa.
Ja - menedżer? Czemu nie?
Czyli masz zamiar być menedżerem tej siłowni. A może to ma być coś więcej? Jakiś klubik, rekreacja? Tego na wsi brakuje.
- Chciałbym, ale najpierw trzeba by zorganizować jakieś ogrzewanie. Może dałoby się to zrobić w ramach Programu odnowy wsi... Oczywiście, byłby to klub rekreacyjny. My ćwiczylibyśmy kulturystykę, dziewczyny mogłyby by uprawiały fitness. Mógłby być tenis stołowy. To tutaj po piłce sport numer jeden. Można by robić też ferie dla dzieci. Dobrze byłoby mieć ten budynek na własność. Myślę tu o klubie, stowarzyszeniu. Na swoim się inaczej robi.
W szkole - tak wynika z tego, o czym tu mówimy - siłownia upadła, bo nie było też lidera. Zawsze musi być lider, menedżer, by coś się utrzymało. Inaczej będzie słomiany ogień. Czy ty widzisz w takim klubie miejsce pracy dla siebie?
- Czemu nie? Mam doświadczenie. Pracowałem trochę w Urzędzie Gminy. Uczę się w Starogardzie w szkole medycznej i umiem zajmować się niepełnosprawnymi. Znam różne rehabilitacje. To jest tutaj potrzebne. Niepełnosprawni też chcą ćwiczyć. Znam 16-letniego chłopaka na osiedlu, który ma problemy z nogami, a potrafi zrobić 100 pompek.
Takie mogą być plany... Ale teraz jest tam niestety za zimno...
- W siłowni to jeszcze idzie się rozgrzać. Z ogrzewaniem rzeczywiście może być problem. Z prądem nie. Zrzutka i jest.
Gdyby ktoś się uwiarygodnił
No to załóżcie stowarzyszenie, klub, napiszcie dobry wniosek i ruszajcie.
- Mogę się tym zająć. Bynajmniej coś by się działo.
I jeszcze etat. Z Urzędu Gminy?
- Gdy ludzie zobaczyli, że ich dzieci chodzą i nie ma tam wandalizmu czy czegoś innego, to by się chyba przyjęło. Gdyby ktoś taki się uwiarygodnił, to pewnie ludzie by się złożyli i gmina też by coś dała. Sponsorów niestety u nas nie ma... Spróbuję. Mam różne kursy skończone.
Macie w Kleszczewie ranking najsilniejszych?
- Nie mamy. Niektórzy od Ćwiklińskiego mają puchary.
Mięśnie pomagają znaleźć pracę
Co daje wam ta to dyscyplina, że tak chętnie ćwiczycie?
- Poprawia sylwetkę, rzeźbę, umięśnienie. Jak ktoś zacznie, to bardzo to wchodzi w krew. Ćwiczy się różnie, do 2,5 godziny.
A daje to coś później konkretnego? Na przykład pozwala znaleźć pracę?
- Darek Jaskulski pracuje w policji, brat pracuje jako ochroniarz. Po tym można łatwiej zdobyć pracę jako policjant, ochroniarz, wojskowy zawodowy. Można też robić karierę w sporcie. Przemek Koltunowski trenował na siłowni, potem uprawiał boks i kickboxing. Zdobył nawet tytuł wicemistrz Polski.
Tekst i foto Marek Grania
1. Jesteśmy w salce w szkole, gdzie stoi sprzęt podarowany gminie przez Leszka Halmana. Sporo tego. - Jest wart z 12 tysięcy złotych - szacuje Łukasz. Na zdjęciu od lewej: sołtys Marian Reszka, Łukasz Menczykowski, Karolina Grzeszkiewicz i Tomasz Chyła przy jednym z urządzeń. Za chwilę rozpocznie się przeprowadzka.
2. To nas zaskoczyło - wicemistrz paraolimpiady z Atlanty mieszka w Cisie? Oczywiście pojechaliśmy. Faktycznie, mieszka tam, ale go nie zastaliśmy. Zafrapowała nas za to bardzo interesująca bryła domu, jaki pan Leszek (z Sopotu) stawia w tej uroczej miejscowości.
3. Pierwsza w Kleszczewie jest piłka. W lidze grają też młodzi. Na zdjęciu drużyna juniorów Gromu Kleszczewo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz