środa, 9 lutego 2005

U Grothów

Większość ziemi idzie w dzierżawę, a na reszcie gospodarstwa ludzie, którzy przybyli z miasta (często dzieci mieszkających tu rolników) urządzają ogród. Taka będzie przyszłość. I paradoks. Jedni młodzi uciekają ze wsi, inni - do niej przyjeżdżają.

Młodzi Piotr i Alicja Grothowie odziedziczyli w 1997 r. po wujku Kazimierzu zaniedbaną zagrodę. Dziś jest ona dumą wsi. Zaprowadziła nas do niej sołtys Irena Muszyńska.

Nowy właściciel zabrał się od razu do porządkowania obejścia. Powycinał stare drzewa, krzaki, uprzątnął chaszcze. Potem zlikwidował walącą się stodołę i powyrzucał śmieci - stare szmaty i butelki. Wraz z żoną zajęli się ogrodem. Posiali trawę i posadzili kwiaty. Później zrobili oczko wodne. Początkowo było pustawo, na efekt trzeba było trochę poczekać, ale było warto. Dziś widać rekreacyjny ogród z wymurowanym na stałe grillem, estetyczną huśtawką dla dzieci i kącikiem wypoczynkowym. Jest gdzie posiedzieć latem, pobawić się i pokazać gościom.
- Tu wszystko tak zarosło, że widoczny był tylko dach. Dziś jest ślicznie. Ale prawdziwy urok widać latem. Nawet nie wszyscy miejscowi wiedzą, że tu tak ładnie poprzerabiane - mówi sołtys.
Aby przenieść się z Gdańska i zamieszkać z całą rodziną w budynku, który też pozostawiał wiele do życzenia, trzeba go było zmodernizować. W końcu Grothowie mieszkali w miejskim bloku, gdzie było ciepło i czysto. Poprzestawiał ściany działowe, żeby było wygodniej. Następnie zajął się centralnym ogrzewaniem i łazienką. Chciał mieć na wsi luksus jak w Gdańsku, gdzie mieszkał od urodzenia. I ma.
Grothów mają pół hektara ziemi, resztę oddali w dzierżawę. Właściciele liczą na unijne pieniądze. Jak tylko je otrzymają, podniosą górę domu. Teraz mieszkanie ma 83 metrów kwadratowych. O tyle chcą powiększyć. Dzieci, troje, rosną i będą potrzebowały coraz więcej przestrzeni.
Dlaczego właśnie tu?
- Od dziecka przyjeżdżałem do wujka na wakacje. Zawsze dobrze się tu czułem, więc z chęcią przyjąłem darowiznę. Cieszę się, że całej mojej rodzinie się tu podoba. W ogrodzie wyżywa się już tylko żona. Ona pilnuje jego uroku. Czasem radzi się mnie w sprawie kwiatów czy krzewów, ale coraz rzadziej. Dba tez o mieszkanie. Do mnie należy reszta. Obyśmy tylko byli zdrowi. Ochoty do pracy na pewno nam nie zabraknie.
Tekst i foto Teresa Wódkowska

1. Alicja Grotha z pięcioletnimi bliźniaczkami - Dominiką i Klaudią
2. Piotr Grotha z synem Michałem

Za tygodnikiem Kociewiak - piątkowy dodatek do Dziennika Baltyckiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz