- Wtedy, 19 stycznia 1920 roku, 85 lat temu, był podobny dzień jak dzisiaj, ale temperatura wynosiła minus 16 stopni - mówiła później Longina Tomaszewicz, reżyser tego zaskakującego i niespotykanego dotąd w historii naszego powiatu spektaklu ulicznego.
W sobotę, 29 stycznia A.D. 2005, temperatura wynosiła minus 5-6 stopni. Ale powietrze było jakieś takie liche i wszyscy stojący przed pomnikiem Matki Boskiej marzli. Na uroczystość przyjechali m.in. panowie Zielińscy - Jerzy - wójt gminy Smętowo i Tadeusz - burmistrz miasta Skórcz, burmistrz Czarnej Wody Jan Grzonka, wójt gminy Osieczna Barbara Tomczak i sekretarz gminy Kaliska Grażyna Żytkowiak. Później dołączył starosta Sławomir Neumann. Z Gdańska przyjechał także autor kilku monografii o wsiach kociewskich (Krąg, Brzeźno Wielkie, Barłożno, przymierza się do Nowej Wsi) Krzysztof Kowalkowski. Wszyscy zgromadzili się przed figurą Matki Boskiej. Longina Tomaszewicz, nauczycielka historii w zblewskiej szkole, stojąc w asyście wójta A. Gajewskiego i księży - ks. proboszcza parafii Zblewo Zenona Góreckiego, ks. wikariusza z Pinczyna Marka Węsierskiego, ks. Konrada Baumgardta z Borzechowa i ks. Mateusz Draszanowskiego ze Zblewa - przedstawiła powód zebrania. A był on niezwykle ważny... Cofnijmy się te 85 lat wstecz, dokładnie w ten sam dzień, w te minus 16 stopni.
85 lat temu
- Zblewo 29.01.1920 r. znalazło się na szlaku "błękitnej armii" generała Józefa Hallera - czytała Tomaszewicz, drobniutka, a jakże pełna energii kobieta. - Dzisiaj oddajemy hołd tym, którzy 85 lat temu przynieśli nam prawie po 150 latach niewoli wolność, ale i naszym mieszkańcom, którzy przez cały czas zniewolenia zachowali polskość.
Stawiamy sobie pytanie - dlaczego dzisiaj uroczystość?
Bo przecież I wojna światowa zakończyła się 11 listopada 1918 r. Przed nowym państwem stanął bardzo ważny problem - jaka ta Polska będzie, jakie będą jej granice?
Po zakończeniu działań wojennych Polacy próbowali wziąć sprawy w swoje ręce. W początkach stycznia 1919 r. powstała w Borach Tucholskich grupa zbrojna pod dowództwem Franciszka Otlewskiego. Występowała zawsze w polskich mundurach i z biało-czerwonym sztandarem. Walczyła z niemieckimi leśnikami zabierając im broń i amunicję. Inny odział zorganizował się w połowie stycznia 1919 r. w okolicach Czerska. Liczył około 80 ludzi. Z formacjami wroga walczyły także inne małe grupy zbrojne, np. Maksa Kitowskiego z Kościelnej Jani, Koprowskiegi i Stubińskiego ze Zblewa, Jana i Józefa Murawskich ze Szteklina.
W połowie 1919 r. dowódcy grup dostali rozkaz zaniechania walk i w pełnym rynsztunku przechodzenia do Wielkopolski, do organizującej się tam dywizji strzelców. W lutym 1920 r. 16 Dywizja Pomorska liczyła 14,5 tys. żołnierzy.
Równocześnie władze wojskowe przygotowywały się do przejęcia Pomorza tworząc Front Pomorski pod dowództwem gen. Hallera. Podjęte zostały również rozmowy z rządem niemieckim w sprawie sposobu przejmowania tych ziem przez władze polskie, a odpowiednie umowy podpisano w Berlinie w listopadzie 1919 r., dotyczące trybu i porządku wycofania się wojsk niemieckich z Pomorza. O to, by Pomorze było przy Polsce, na drodze dyplomatycznej zabiegał Jan Brejski z Pączewa, który udał się do Paryża na konferencję. Tam również przesłany został ważny dokument autorstwa ks. Pawła Czaplewskiego ze Zblewa, uzasadniający w sposób naukowy nasze historyczne prawo przynależności tej ziemi do Polski.
Jak przedstawia się sytuacja na Kociewiu?
Rozpoczęło się życie w zniszczonych wojną i działalnością zaborców miejscowościach. Odbywały się wiece publiczne w Skarszewach i w Nowem, pracę rozpoczęły redakcje. Zaczął się ukazywać " Pielgrzym", "Dziennik Srarogardzki", "Dziennik Tczewski". Rozpoczął działalność Czerwony Krzyż w Starogardzie, a powstałe tego samego roku koło w Lubichowie pracowało wraz z posterunkiem ratowniczo-drogowym. Ożywiła się działalność Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół", reaktywowano polski chór "Lutnia". W końcu 1918 r. powstały Towarzystwa Nauczycieli Polaków w Skórczu, Lubichowie, Zblewie. W Starogardzie zaczynają działać Narodowe Stronnictwa Robotników i Związek Ludowo-Narodowy, a z inicjatywy ks. Antoniego Worszlegiera powstało Koło Międzypartyjne w Tczewie.
A wydarzenia ze Zblewa sprzed 29 stycznia 1920 r.?
Pierwszym przejawem działania był marsz o charakterze patriotycznym mieszkańców Pinczyna i Zblewa, na którego czele szli Stubiński i Koporowski. Bardzo aktywni byli nasi księża - ks. Gregorkiewicz był przedstawicielem Zblewa w Powiatowej Radzie Ludowej, a ks. Konstanty Kreft i ks. Hewelke działali aktywnie w Polskim Stronnictwie Narodowym. Sklep "Bazar" prowadził sprzedaż biało-czerwonych chorągwi i innych odznak polskich. W tym też czasie założono Kółko Rolnicze, działała Straż Ludowa, a później Straż Obywatelska, której dowódcą był Michał Koprowski. 19 października miała miejsce uroczysta I komunia święta dla polskich dzieci i odbywała się ona po polsku.
Tak w wielkim skrócie wyglądała działalność naszych poprzedników.
10 stycznia 1920 r., kiedy gen. Haller dowiedział się, że będzie przejmował Pomorze w polskie władanie, wydał odezwę, w której czytamy: "Po blisko 150 latach niewoli nadeszła chwila wyzwolenia - wkraczające Wojsko Polskie dokonuje przyłączenia tych ziem do państwa polskiego. Jako wódz armii, której przypadło w udziale szczęście dokonania tego uroczystego i historycznego aktu, witam was przepełnionym radością sercem".
A teraz jak pokrótce wyglądało przejęcie tych ziem przez "błękitną armię"
Już 10 stycznia zaczęły pracować komisje odbiorcze w pomorskich twierdzach w Toruniu, Chełmie, Grudziądzu. Wojska Polskie Frontu Pomorskiego wkroczyły na Pomorze 17 stycznia, 18 zajęły Toruń, 23 wkroczyły do Grudziądza.
W Piasecznie wojska gen. Hallera 24 stycznia witał tamtejszy proboszcz ks. Anastazy Kowalski, który będąc prawie niewidomym - nie wierząc, że to wojsko polskie, dotykał na mundurze żołnierskie guziki. Gdy pod palcami wyczuł polskiego orzełka, płakał, przekazał klucze do i świątyni i 27 stycznia odprawił uroczystą mszę świętą.
Wkroczenie Wojska Polskiego do Zblewa miało również uroczysty charakter. Żołnierzy chlebem i solą witał wójt gminy Władysław Szwedowski, ks. Kreftt - zblewski proboszcz, zarządca parafii z Pinczyna ks. Hofman, organista Władysław Czaplewski, prezes i dyrygent Towarzystwa Śpiewu "Lutnia" oraz przedstawicielka kobiet Nagajewska.
Tego samego dnia wojsko wkroczyło do Starogardu, a witał je ks. proboszcz Hackert i przemawiał starosta starogardzki Czesław Nagórski.
Największą uroczystością były wydarzenia z 10 lutego w Pucku, gdzie gen. Józef Haller dokonał uroczystych "zaślubin z morzem". U boku gen. był jego kapelan - także zblewianin ks. Józef Wrycza. "Zaślubiny z morzem" zakończyły przejmowanie całości Pomorza Gdańskiego przez Polskę.
Idzie, idzie wojsko
Kiedy Tomaszewicz kończyła tę wzruszającą opowieść, od strony zachodniej, zza budynku GOK-u, z ulicy Głównej, zaczął dobiegać rosnący odgłos kotłów i tub orkiestry dętej. Pobiegliśmy na ul. Główną porobić zdjęcia. Szło wojsko. I rzeczywiście - tak chciała Longina Tomaszewicz - można było odnieść wrażenie, że coś się cofnęło w czasie. Po tym jedynym pozostałym w powiecie bruku, tym samym, który leżał owe 85 lat temu, po tej ulicy, ozdobionej żeliwnymi lampami w stylu XIX w., paradowały w kolejności - orkiestra dęta z Pinczyna, za nimi na konikach oddzialik "błękitnej armii" z lancami zakończonymi biało-czerwonymi chorągiewkami i oddział żołnierzy z Tczewa. Po obu stronach ulicy stali zaintrygowani mieszkańcy miejscowości, między innymi dzieci. Owe złudzenie przenosin w czasie byłoby jeszcze większe, gdyby nie natrętnie kolorowe w tym pejzażu reklamy oraz znaki drogowe. Ale tak to musiało te 85 lat temu mniej więcej wyglądać. Zmarznięci żołnierze, konie buchające parą, też zapewne orkiestra, przebierająca zgrubiałymi z zimna palcami po opornych klawiszach tub i rąbek (minus 15 stopni to - jak nam powie później jeden z członków orkiestry - próg odporności instrumentów), obywatele Zblewa i oczywiście dzieciarnia. I tak ta kolumna dotarła przed pomnik Matki Boskiej. Tu, już z bliska, okazało się, że jednym z konnych jest... Dorota Spikowska, znana zblewska amazonka. Stroje - jak nam powiedziała później Tomaszewicz - zostały wypożyczone z teatru w Gdyni.
Potem składanie kwiatów, hymn, chwila przerwy (jeszcze co niektórzy robili sobie zdjęcia na tle ułanów) i przemarsz na mszę do kościoła. I tak minęło to najbardziej uroczyste.
Po drugiej stronie Domu Kultury
Niepotrzebnie przed imprezą martwił się wójt Gajewski, obserwując gromadzące się na północny śnieżne chmury. Śnieg nie chciał padać i słusznie. Żołnierze z Tczewa wydawali z kuchni polowej grochówkę. Smakowała wybornie. W wielkich kotłach nic nie zostało. Po grochówce część gości szła w stronę restauracji "Fenix", którego wcześniej zazdrościła Zblewu sekretarz gminy Kaliska Grażyna Żytkowiak. Fakt - w Kaliskach nie ma żadnej gastronomii, a tutaj "Fenix" jak istniał, tak istnieje. Można rzecz - rośnie dalej z popiołów GS-u (teraz już jako prywatny). I dalej - jak przez lata - podaje ta sama pani.
Tu okazało się, że wójt Andrzej Gajewski ma urodziny! Cóż, wiedział, kiedy przyjść na swiat...
Tymczasem w sali GOK-u
W sali GOK-u przy stołach siedzieli zblewscy seniorzy. Było ich tutaj blisko osiemdziesięciu. Wyjaśniła się tajemnica, dlaczego na scenie wisiał ekran, a przed sceną stał komputer i rzutnik. Oto starsi zblewiacy mogli obserwować powiększone zdjęcia sprzed nawet stu lat. Duże reprodukcje dzierżyli też w dłoniach. Niektórzy całkiem zapomnieli o teraźniejszości, zapatrzeni w fotki sprzed wielu lat. W niejednym oku zakręciła się łza. Hanna Dunajska podchodziła do stolików i prosiła osoby, które rozpoznały siebie lub kogoś znajomego na zdjęciu, o opis - to się przyda do książki, jaka ma być z tych materiałów wydana (zebrano już 200 zdjęć!). A pani Wróblewska prowadząca to spotkanie? Ta, podobnie jak i inni tego dnia, również cieszyła się jak dziecko, ale z całkiem innego powodu. Zupełnie się nie spodziewała - jak nam zdradziła - że przyjdzie tylu ludzi.
Piękna i dobrze przemyślana uroczystość. Rzecz jasna nie wszystkim będzie się podobać, co już jest specyfiką zblewską. Nam się podobała i to bardzo. Powtórzmy myśl wyrażona we wstępie - okazało się, że nie wszystkie nasze patriotyczne uroczystości muszą być takie napompowane i takie smutne (co naturalnie ma swoje uzasadnienie w naszej pogodzie i historii). No ale żeby z tego naszego narodowego smętku nas wyprowadzić, potrzebny jest wielki generał. 85 lat temu był nim Haller, w tę sobotę w Zblewie była nim Longina Tomaszewicz.
Tekst i foto Tadeusz Majewski, Marek Grania
Foto 85 lat zblewo
1. Longina Tomaszewicz: - ...ks. Anastazy Kowalski, który będąc prawie niewidomym - nie wierząc, że to wojsko polskie, dotykał na mundurze żołnierskie guziki. Gdy pod palcami wyczuł polskiego orzełka, płakał...
2. Przyjechali goście, między innymi włodarze zaprzyjaźnionych gmin.
3. Tak to mniej więcej pewnie wyglądało 85 lat temu. Na czele orkiestra prowadzona przez Wacława Ossowskiego, potem ułani.
4. Na uroczystość przyszło sporo ludzi, biorąc pod uwagę naszą ogólną niechęć do imprez patriotycznych.
5. Wójt wita wojsko chlebem i solą...
6. Jest mróz, ale daleko do minus 15 stopni - progu odporności instrumentów.
7. Na czele wojsk "błękitnej armii" jechała... Dorota Spikowska - amazonka ze Zblewa.
8. To jest to - żołnierska grochówka na mrozie. Ciekawe, czym podejmowano "błękitną armię" 85 lat temu.
9. Te panie oglądają stare zdjęcia. Zupełnie zapomniały o bożym świecie.
10. Takie spotkanie trzeba uczcić...
Na podstawie tekstu zamieszczonego w tygodniku Kociewiak - środowe wydanie Dziennika Bałtyckiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz