czwartek, 4 marca 2004

Agroobjazd

Elżbieta Glaza znana jest dobrze nie tylko w naszym powiecie. To dzięki jej zmysłowi organizacyjnemu w powiecie odbyło się wiele ciekawych zdarzeń. Ostatnim dla ponad 20 osób z powiatu starogardzkiego, Pruszcza a nawet z Gdańska był zorganizowanym przez międzygiminne stowarzyszenie "Agroturystyka Kociewia" ze Zblewa kurs agroturystyczny. Wykłady odbywały się w sali Urzędu Gminy, a prowadziły je pracownice Wojewódzkiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego z Gdańska. My byliśmy na otwarciu zajęć 23 lutego. Fachowo prowadziła je inż. Danuta Słubik, a kursantów przywitał sam wójt gminy Zblewo Andrzej Gajewski. W czwartek, 26 lutego przyszli właściciele kwater agroturystycznych pojechali "organoleptycznie" sprawdzić jak wygląda ona live. "Kociewiak" też tam był."U Hanki"
Najpierw gimbus z kursantami pojechał do Borzechowa. Pod nieobecność właścicielki Hanny Dróżkowskiej, która zdecydowała się na szkolenie do WODR oglądamy obejście i pokoje gościnne przerobione m. in. z warsztatu samochodowego. Największym walorem tej kwatery jest jezioro znajdujące się tuż za płotem, duża sala restauracyjna i kiosk z drobiazgami potrzebnymi turyście. Goście mają do dyspozycji pokoje dla 12 osób, wyżywienie do uzgodnienia, zakwaterowanie w pokojach 2 i 4 osobowych z pełnym wyposażeniem, łazienką oraz aneksem kuchennym i lodówką, 4 osobowy pokój przystosowany dla osób niepełnosprawnych, kuchnia z pełnym wyposażeniem ogólnodostępna.

Istnieje możliwość postawienia przyczepy kempingowej i namiotu. Na miejscu jest parking, boisko do siatkówki, tenis stołowy, wędkowanie, plaża niestrzeżona, plac zabaw dla dzieci, wypożyczalnia rowerów, miejsce na ognisko i gril. Szkoda, że nie było pani Hanny, bo kursanci mieli mnóstwo pytań. Na wszystkie odpowiadała niezawodna pani Elżbieta. Po zwiedzeniu pokoi gościnnych wesoły autobus jedzie do Wigwamu.

Jolanta Bara, nieduża. wiecznie uśmiechnięta i rozgadana gospodyni wita nas od progu. W jej pokojach schronienie znajdzie 11osób, wyżywienie do uzgodnienia, zakwaterowanie w pokojach 2, 3 i 4 osobowych z pełnym wyposażeniem, 2 łazienki są ogólnodostępne, kuchnia także do dyspozycji gości, Główną atrakcją jest drewniany wigwam z miejscem na ognisko. Pani Jola zna niemiecki, z Rosjanami tez się dogada. Żyje głównie z nocowania kierowców TIR- ów, ale zdarzają się i zorganizowane grupy. Brzmi wtedy 6 muzyka ludowa. Latem wzięcie ma jazda konna, przejażdżki bryczką, wypożyczalnia rowerów, a zimą - kuligi.

W gospodarstwie mieszkają też strusie. Ptaki wytrzymują temperaturę od - 45 stopni do + 40 stopni, ale to nie temperatura jest powodem ich nieobecności. Mają gody, a tym hałas berlinki nie sprzyja. Wchodzimy do szałasu. Tu czeka już na nas pyszny jabłecznik, kawa i herbata. Uczestnicy kursu zasypują panią Jolę pytaniami o Urząd Skarbowy, Sanepid i zachowanie gości. -Nocleg zimą jest tańszy, kosztuje tylko 20 zł, toteż na brak gości nie narzekamy. Ja lubię rozmawiać, więc z większością gości łączą mnie więzy przyjacielskie. Przegaduję z nimi dużo czasu w kuchni. Wola tam siedzieć niż w swoich pokojach.- opowiada gospodyni.

Można by słuchać godzinami, ale musimy jechać dalej. Następny przystanek to

Cis- kociewski raj.
Żeby tam dojechać od strony berlinki jedziemy polnymi drożynami i przez las. Nie kursuje tu żaden autobus. Zima w gospodarstwie Mieczysławy i Mirosława Cierpiołów wygląda zupełnie inaczej niż latem. Gospodarstwo jest skategoryzowane przez Federację Turystyki Wiejskiej w Warszawie. Ma 1 kategorię i w pełni na nią zasługuje. 19 miejsc noclegowych, uroczy drewniany domek, i drugi, mniejszy niedawno powstały. Dookoła las i cisza. Żadnych rozpędzonych samochodów, wyjących motocykli. Po prostu azyl. Dogodny do wsi dojazd od Zblewa czy Bytoni wiedzie leśnymi drogami poprzez malownicze okolice. W jej pobliżu znajdują się liczne jeziora polodowcowe.

Najbliższe z nich to Pieszczenko o powierzchni 2,42 ha, a największe to Kazubskie -16,49 ha. Są nie tylko miejscem kąpieli i żeglowania, ale prawdziwym rajem dla wędkarzy. Sosnowe lasy obfitujące w jagody, borówki i grzyby, pełne zapachu żywicy tworzą barierę ciszy i wspaniały mikroklimat. Na pobliskich lakach pomieszkuja stada żurawi, co w przyrodzie jest oznaka wyjątkowości okolicy. Urokowi wioski dodaje stary przydrożny krzyż i około150 letnie chaty. Wita nas Irena Piekarska, która pełni honory pani domu pod nieobecność córki i zięcia.. Oglądamy z podziwem wielką werandę dla gości i pokoje wyposażone w funkcjonalne i ładne meble. Tradycyjnie pan Irena musi odpowiedzieć na dziesiątki pytań żadnych informacji kursantów.

-To jest miejsce dla tych, którzy chcą uciec od cywilizacji, którzy lubią przyrodę, ciszę i spokój, tutaj się zwalnia tempo. Walorów historycznych nie ma za dużo, ale są oczka, jeziorka, lasy, część Borów Tucholskich. Dziś jesteśmy już trochę otoczeni domkami letniskowymi. Jest ich, ponad 100, ale są w bezpiecznej odległości, bo grunty dookoła są nasze. To moja rodzinna wieś. Chałupę z numerem jeden, gdzie się urodziłam widać przez okna. - mówi 80- cio letnia pani Piekarska.
Po rozgrzaniu się przy kominku opuszczamy powiat starogardzki i jedziemy do Pałubina. Do Dwóch Kasztanów.

Rzeczywiście przy wjeździe na posesję stoją dwa olbrzymie kasztany. Wita nas Agnieszka Szychowska. Młoda dziewczyna, właścicielka herbaciarni i galerii sztuki w Gdyni, która odziedziczyła "Dwa Kasztany" po dziadkach. Zaimponowała nam swoją wiedza. Opowiadała o swoich doświadczeniach w towarzystwie dziadka Andrzeja i wójta gminy Stara Kiszewa Józefa Czapiewskiego, który przyjął zaproszenie i spędził kilka chwil z uczestnikami kursu. Wszyscy byli pod wrażeniem wystroju pensjonatu. Stare lampy, łyżki siodła, hełmy i meble nadają temu miejscu specyficzny charakter sympatycznej rupieciarni. Zasiadamy w szałasie. Jest niższy niż ten, w Bytoni. Na środku buzuje ognisko. Wokół niego siedziska. Na ruszcie kaszanka w papilotach, którą podano nam z czerwonym domowym barszczem, surówką z kapusty. Do tego domowy smalec. Pychota!

Przed wejściem do jadalni stoi Pan Janek. Drewniana figura wyróżnia się dużym hm... atrybutem męskości. Miejscowi żartują, że musi się z nim przywitać każda kobieta, która tu nocuje. W pobliżu płynie rzeka Kaczynka zwana też małą Wierzycą, a do jeziora są tylko 2 kilometry. Gościnna jest zagroda - Dwa Kasztany. Gościom oferuje 4 pokoje 2-osobowe Razem 8 miejsc Świetlica z TV, barkiem, kominkiem urządzona w stylu regionalnym, mini galeria twórczości ludowej, plac zabaw, miejsca wypoczynkowe w ogrodzie, jazda konna, przejażdżki bryczką, blisko rzeka i wodospad reklamowany jako naturalne dżakuzi, połów ryb-ponad 1 km własnego brzegu rzeki, wędzarnia, ogniska przy gitarze, wycieczki rowerowe, stół do tenisa, biesiady przy pieczeniu dzika. Czy potrzeba czegoś więcej? Nocleg kosztuje 30 zł, tyle samo całodzienne wyżywienie.
Wracamy pełni wrażeń.

W piątek 27 lutego po wykładach kursanci pisali test. W jego wyniku wszyscy zdali i mają uprawnienia do prowadzenia gospodarstw agroturystycznych. Nie było nas przy tym, ale pani Elżbieta Glaza zapewnia, że było sympatycznie. Ciasto, kwiaty i wystąpienie wójta Andrzeja Gajewskiego zakończyły kurs. Pani Ela już myśli o następnym.

Jarosław Stanek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz