Cis (gm. Zblewo) to wioska rozwojowa. Naliczyliśmy ze 30 nowych domów, ale... wczasowych. I domy w budowie. Dla wczasowiczów zaletą Cisa jest... trudny dojazd, co wiąże się z brakiem utwardzonej drogi. Dla stałych mieszkańców to istna zmora. Pytanie - czyje przeważy? - nie dotyczy tylko problemu ewentualnej szosy, a tego, czym będzie Cis za na przykład lat 10: czy tylko letniskiem, czy jeszcze wsią
Energiczna sołtys Cisa Hanna Miotk mieszka w ładnym domu przy wjeździe do zwartej części wsi. Informuje nas, że wieś liczy 96 stałych mieszkańców i wielu "nabytych", którzy raz są, raz nie. O dziwo, są tu jeszcze rolnicy: Edward Kunkol, Józef Piotrzkowski, Zenon Grądman, Bożena Szwedowska, Brygida Galewska. Ale wieś jest bardziej turystyczna. Istnieje tu też znane gospodarstwo agroturystyczne Cierpiołów (raczej pensjonat, ale teraz już nawet pałace stają się gospodarstwami agroturystycznymi).
- We wsi nic się nie dzieje - zauważa sołtys. - Między innymi dlatego, że nie ma świetlicy. Zebrania organizuje się u mnie w domu lub w sklepie.
Na tych zebraniach tematem numer jeden jest brak utwardzonej drogi. Wieś istnieje od początku świata, a nie może się doczekać ludzkiego połączenia.
Ostatnie pojazdy mieszkańców gubią koła w dziurach i błocie na głównym, 3-kilometrowym odcinku drogi do Zblewa.
- Za koszty napraw i wyrówniarki byłby dawno asfalt - twierdzi pani sołtys. Mieszkańcy ciągle interweniują u mnie w tej sprawie. Społecznie z łopatami zasypują dziury. Inaczej dojazdu nie byłoby w ogóle. Poprzedni wójt Trawicki powiedział, że turyści nie chcą drogi utwardzonej i nic w tym kierunku nie robił, żeby było inaczej.
Tak więc sprawa drogi podzieliła mieszkańców - tych stałych i "nabytych". Natomiast tylko tych stałych podzielił inny problem. Otóż część dzieci z Cisa dojeżdża do Bytoni, a część do Zblewa. Oczywiście byłoby lepiej, gdyby dojeżdżały do jednej szkoły, chociażby ze względu na bezpieczeństwo.
Według pani sołtys ludzie z miast budują się w Cisie, by zamieszkać tu na stałe, ale na... emeryturze. Latem oczywiście przyjeżdżają wypoczywać. Nie dziwota, dookoła las, cisza, taaaakie powietrze. Nad jeziora jeżdżą do niedalekich Konarzyn, Kazubia i Twardego Dołu. Stali, owszem, coś z tego mają. Wczasowicze kupują ekologiczną żywność od gospodarzy. Sklep latem też ma większy obrót.
- Wieś się starzeje - podsumowuje pani sołtys. - Młodzi uciekają za chlebem (z 10 osób dojeżdża stąd do pracy), a starsi żyją długo. Taki tu klimat. Najstarsza, Elżbieta Podjaska, ma 91 lat. W ubiegłym roku zmarła jedna osoba, a urodziło się dwoje dzieci.
Przynajmniej to dobre.
(Tygodnik "Kociewiak")
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz