wtorek, 23 marca 2004

Z wójtem A. Gajewskim

Andrzej Gajewski, zanim został wójtem gminy Zblewo, musiał stoczyć w drugiej turze wyborów cztery bezpardonowe pojedynki (w Zblewie, Kleszczewie, Borzechowie i Pinczynie) z ówczesnym wójtem gminy i byłym posłem PSL Krzysztofem Trawickim. K. Trawicki mówił w owych zaciętych debatach, jak to dużo dla gminy zrobił, A. Gajewski mówił natomiast, że owszem, ale na kredyt. Obserwatorzy zblewskiej sceny polityczno-gospodarczej nie dawali A. Gajewskiemu po ewentualnie zwycięskich wyborach wielkich szans.Mówili, że jeżeli gmina jest rzeczywiście tak zadłużona (jak twierdził w kampanii wyborczej), to niczym się nie wykaże, bo nie będzie miał za co inwestować. Powątpiewali też w zdolności menedżerskie w gruncie rzeczy mało znanego człowieka, który zastąpił TAKIEGO wójta, byłego posła, wprawionego w załatwianiu różnych środków. Tymczasem... Lubię liczyć Wizytówka Andrzej Gajewski (51 l.) - znak zodiaku Wodnik, wykształcenie wyższe - inż. rolnik; mieszka w Zblewie; żonaty - żona Barbara; dzieci: Iwona (23 l.) - studentka IV roku ekonomii, Katarzyna (22 l.) - studentka III roku matematyki, syn Marcin (18 l.) - drugi rok uczy się fachu elektryka. A.G. - pełnione funkcje: do 1983 r. prowadził gospodarstwo rolne w Zblewie, od 1.03.1983 r. do 31.12.1992 był kierownikiem Zakładu Rolnego w Górze na pełnym rozrachunku finansowym, od 1.01.1993 do 31.07.1994 pełnił funkcję zarządcy Gospodarstwa Rolnego Skarbu Państwa w Górze, a od 1.08.1994 do 12.1995 r. zarządcy prywatnego majątku ziemskiego w Górze. Po 1995 r. znowu zajmował się własnym gospodarstwem rolnym. Od 10.1997 do 10.1998 r. był wójtem gminy Zblewo. Po tym znowu wrócił na gospodarstwo. Od 19.11.2002 roku jest wójtem gminy Zblewo. Radny i przewodniczący komisji finansów trzech poprzednich kadencji Rady Gminy Zblewo. @ Od pamiętnych debat w gminie Zblewo, podczas których pojedynkował się pan z nie byle kim, bo z samym Krzysztofem Trawickim, upłynął już rok i cztery miesiące. Czy wspomnienia o tych debatach już w panu "ostygły", czy jeszcze nadal budzą się emocje? - Było to ciekawe przeżycie. Nie da się tego na chłodno wspominać. @ Jest pan wójtem. Sporo pan jeździ i rozmawia z innymi włodarzami gmin wiejskich i miast. Czy słyszał pan, by gdzie indziej też toczyły się takie debaty? - Były debaty, ale nie słyszałem, żeby posunięte aż do takiego stopnia. @ Posunięte do takiego stopnia co do emocji, wrogości? A ja uważam, że to był w naszym powiecie najlepszy przykład demokracji... - Ja też uważam, że takie pojedynki są dobre, jednak nie aż w takim zakresie jak u nas. @ Dlaczego? Mieszkańcy gminy mieli możliwość poznać bliżej kandydatów, ich programy... Chyba że mówi pan o wrogości, może nawet nienawiści. Jako jedyny radny III kadencji Rady Gminy Zblewo krytykował pan politykę gospodarczą ówczesnego wójta Krzysztofa Trawickiego. Mówił pan, że jego sukcesy, umiejętnie sprzedawane w mediach, opierają się m.in. na kredytach... - Myśmy się nie nienawidzili. Walka jest częścią życia wszystkich gatunków zwierząt na świecie. Dotyczy to także i ludzi... @ A zwłaszcza polityków... - ...Ale walka fair. @ Wracam do tej myśli, że gmina Zblewo pokazała, jak powinna wyglądać demokracja. Twarde, męskie starcia na argumenty, a nie, jak to było na przykład w Skarszewach czy Starogardzie, kandydaci uciekali przed debatami. I to mając nawet do dyspozycji takie medium jak lokalną telewizję. Czy nie sądzi pan, że takie debaty powinny być, póki nasza demokracja jest kulawa, w każdej gminie obowiązkowe? - Każda gmina ma swoją specyfikę. W niektórych by to szkodziło. Zwłaszcza w tych, gdzie jest jeden lider. To mogłoby zaszkodzić spokojowi politycznemu danej gminy... Co do gminy Zblewo. Nie wiem, czy to upolitycznienie jest akurat takie dobre. Trzeba powiedzieć, że w 1994 roku, kiedy doszło do władzy PSL - Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie, to ta gmina została bardzo upolityczniona. Przez to osoby, które miały inne zdanie niż włodarze, automatycznie stawały się niewygodne. Stawały się wrogami. To nie powinno mieć miejsca. @ Ależ to, o czym pan mówi, nie jest upolitycznieniem. Wręcz przeciwnie, to rządy autokratyczne... Tym bardziej powinny być takie debaty, pokazujące z bliska kto jest kim. - Ludzie w gminach się znają. To byłoby lepsze w miastach, gdzie kandydaci w dużej części są anonimowi. W miastach debaty są jak najbardziej wskazane. Chociażby po to, żeby poznać kandydatów. @ Byłem na dwóch debatach - w Kleszczewie i Zblewie. Trawicki mówił o swoich sukcesach, pan mówił o propagandzie sukcesu i to za pieniądze z kredytów. Negował pan te sukcesy. - Negowałem po części. Nie negowałem na przykład sensu budowy kolektora do Kleszczewa. Negowałem na przykład sens budowy szkoły na skraju gminy, w Bytoni, w takich rozmiarach i po takich kosztach, w jakich to zostało zrobione. @ Zarzucał pan, że prawie wszystkie inwestycje wykonywano za rządów Trawickiego na kredyt, które będzie musiała spłacać przyszła władza. - I to się potwierdziło. Do tego doszły jeszcze nieuregulowane sprawy finansowe, co w konsekwencji skutkowało zajęciem kont przez komornika. Musiałem to bezwzględnie uregulować. @ Mamy za sobą 2003 rok. Jaki był budżet i ile trzeba było spłacać odsetek od zaciągniętych przez ekipę byłego wójta kredytów? - Budżet gminy wynosił ok. 15,5 mln złotych. Z tego gmina musiała spłacić około 2,3 mln zł zobowiązań. Trzeba było spłacać i trzeba nadal spłacać. @ Mówmy o 2003 roku... - Na to wchodziło: sprzedaż wierzytelności, spłata kredytów, spłata pożyczki z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, zobowiązania Komunalnego Zakładu Budżetowego, zobowiązania ośrodków zdrowia. Z sześciu tytułów gmina miała zablokowane konto przez komorników i poborców podatkowych. Chodziło o niezapłacone faktury i zobowiązania od 1990 do 2002 roku. Na przykład za odśnieżanie dróg trzeba było zapłacić za lata 2001 i 2002. Nie płacono należności. Nie mówię, że wszystkiego, ale części nie płacono. @ I co z tymi zaległymi należnościami? - Prawie wszystkie zobowiązania wymagalne zostały uregulowane. Oczywiście z odsetkami i odpowiednią "prowizją" dla komorników. Dzisiaj gmina ma pełną płynność finansową i reguluje wszystkie zobowiązania na bieżąco. @ Jak to się udało zrobić? - Przez pierwsze pół roku nie było żadnej inwestycji za wyjątkiem przygotowywania różnego typu dokumentów. @ Przepowiadano, że z takimi obciążeniami kredytowymi w gminie Zblewo nie będzie żadnych inwestycji przez cztery lata pana kadencji... - Lubię liczyć. "Zniknąłem" na pół roku i liczyłem. Rozpoznałem dokładnie to, co przejąłem po poprzedniku. Przez te pół roku przyglądałem się budżetowi i "zachowaniu" się dochodów i wydatków. Potem zająłem się uporządkowaniem gminnych finansów. Jestem zdania, że gmina musi być najbardziej wiarygodną instytucją. Nie może być zlecona inwestycja, na którą nie ma pokrycia w środkach. Dzisiaj myślę, że udało mi się wykonać więcej niż sobie planowałem. @ Ale oczywiście przy tym całym sukcesie (przywróceniu płynności finansowej gminy po zapłaceniu 2,3 mln złotych odsetek od zaciągniętych wcześniej kredytów i zaległych należności) zabrakło środków na inwestycje. Trudno zresztą się dziwić. Przy takich obciążeniach powinien pan usiąść za biurkiem i czekać aż upłyną 4 lata... - Być może niektórzy chcieliby mnie w takiej roli widzieć, tymczasem znalazły się pieniądze na inwestycje. @ Gdzie się znalazły? - Dokonałem zmian organizacyjnych, wymieniłem niektórych pracowników... @ No właśnie. Niechętni panu ludzie mówili, że bierze pan odwet na Trawickim i jego ludziach. - Absolutnie nie. Zwalniałem osoby zbędne, takie, które nie pracowały w interesie gminy i takie, które nie znały się na zagadnieniach związanych z ich pracą. Mówię tu na przykład o kierowniku Gminnego Zespołu Ekonomiczno-Administracyjnego Szkół. Zatrudniłem w ich miejsce fachowców. To dało konkretne efekty. Zaplanowałem też w niektórych działach oszczędności. Te działania wpłynęły na to, że mogliśmy wykonać dość znaczne inwestycje jak na możliwości finansowe gminy. Generalną zasadą przy zlecaniu inwestycji było to, że realizuje się ją ze środków pozyskanych spoza budżetu. Inaczej mówiąc wchodziliśmy w te inwestycje, na które mogliśmy otrzymać dofinansowanie. Przykładem jest tu droga Pinczyn - Semlin. Na to zadanie otrzymaliśmy środki z Sapardu. Tu największym sukcesem było to, że zrobiliśmy tej drogi 780 metrów więcej (dotacja z Sapardu obejmowała 1900 m). Innych inwestycji, niż te wspomagane ze środków zewnętrznych, pozabudżetowych nie robiliśmy. Nie obiecywałem też takich rzeczy, których nie jesteśmy w stanie zrealizować. Mam jedną zasadę: mówić prawdę, nawet jak jest gorzka. @ Jak gorzka była ta "inwestycyjna" prawda w gminie Zblewo w 2003 roku? - Wcale nie była gorzka. Powiedziałem, że wykonaliśmy dość znaczące inwestycje w ramach możliwości finansowych... @ Na jaką kwotę? - W sumie na - podam dokładnie, bo lubię liczby - 1 956 868 złotych. O tyle zwiększył się majątek gminy. @ Zaokrąglając 2 mln złotych. To dużo. - W tej kwocie jest ponad 1,1 mln złotych zewnętrznych, spoza budżetu. Niech mieszkańcy gminy porównają to z budżetem z 2001 roku, w którym gmina wydatkowała na inwestycje z własnych środków poza kredytami tylko ok. 100 tys. złotych. @ Co dalej? - Gminę czeka wielka inwestycja - budowa oczyszczalni ścieków i budowa kanalizacji do Kleszczewa. Staramy się o pożyczkę z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, w 50 procentach umarzalną, oraz występujemy do innych instytucji w celu dofinansowania tego zadania. Kosztuje ono w sumie ok. 6 mln zł. @ Wielka inwestycja, nowy kredyt. Do tego dochodzą jeszcze kredyty zaciągnięte przez poprzednią ekipę. Ile zostało jeszcze do spłacenia z tych poprzednich kredytów? - Na dzień 1 stycznia 2004 r. zostało do spłaty ponad 5,2 mln zł. Plus odsetki. Tyle mamy do spłaty do 2010 roku. @ No to kiedy, przy takim obciążeniu, ta oczyszczalnia powstanie? - W przyszłym roku. Ma być gotowa do końca lipca 2005 roku. Owszem, mamy zadłużenie. Ale mnie ta sytuacja absolutnie nie paraliżuje, a ludzie też nie śpią. Mamy zamiar pozyskiwać środki. Napisaliśmy i złożyliśmy kilkanaście wniosków na różnego rodzaju dofinansowania w różnych dziedzinach. Andrzej Gajewski: Każdy wójt powinien wcześniej zarządzać jakimś zakładem i udowodnić, że potrafi zarobić pieniądze na utrzymanie siebie i innych. W Zakładzie Rolnym w Górze, który prowadziłem, ludzie dostawali trzynastki, o czym w podobnych zakładach dookoła mogli tylko marzyć. Każdy wójt powinien być osobą ceniącą złotówkę przed wydaniem, bo wydać jest łatwo, zarobić bardzo trudno. Każda wydana złotówka musi przynieść jak największy efekt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz