środa, 17 marca 2004

Po szkolnym dzwonku

Być może z biegiem czasu, kiedy to Polska będzie się bogaciła w UE (oby tak było), a na wsi będzie się rodzić więcej dzieci, wrócimy - jak to jest w niektórych krajach Unii do modelu małych wiejskich szkółek.

W szkole po szkole, czyli już po lekcjach. W niektórych małych wiejskich szkółkach po ostatnim dzwonku dzieciaki zostają na dodatkowych zajęciach w świetlicy socjoterapeutycznej (brrrr, co za nazwa). Albo idą do domu coś zjeść i wracają. Tak jest w szkole w Barłożnie (klasy I - III). Byliśmy tu na zajęciach prowadzonych przez Mariolę Wryczę. Dzieciaki były tak zapracowane, że nie przejęły się nawet błyskiem flesza aparatu. Poruszył je dopiero rysowany przez nas kredą na tablicy w "ciemno" (niby z zamkniętymi oczami) kaczor Donald. Jest to specjalność redakcji. Dzieci na plastyczno-techniczne zajęcia pani Marioli przychodzą dwa razy w tygodniu. Co robią?

- W tym roku przede wszystkim zajmujemy się twórczością z papieru, masy solnej, ciastoliny, masy papierowej, a nawet i z gliny - mówi pani Mariola. - Powstają talerze i różne figury. Potem to jest malowane. Mamy już spory zbiór tych prac. Potem, 18 kwietnia przy okazji biegu ku czci patrona szkoły ks. senatora Feliksa Bolta, zorganizujemy kiermasz i aukcję. Za zarobione pieniążki urządzimy piknik.

Artystyczne wyroby dzieciaków są naprawdę ładne. Mała Hania mówi, że najchętniej lubi malować domki i postacie z bajek. Chłopcy też są jeszcze na etapie postaci z bajek. Tych tradycyjnych.

Oprócz takich zajęć świetlica proponuje gry edukacyjne, zabawy integracyjne, turnieje warcabowe.

W szkole działa też od 7 lat jedyna w gminie 28-osobowa gromada zuchową Leśne Skrzaty, podlegająca pod starogardzki hufiec. Do gromady należą nie tylko dzieciaki z Barłożna, ale i z sąsiednich Miryc i Mirotek. Dzieci często wyjeżdżają na zimowiska, no i oczywiście mają odpowiednie dla zuchów zajęcia.

Dodajmy do tego odbywające się dwa razy w tygodniu zajęcia w tenisa stołowego, prowadzone przez Marzenę Szulist - byłą drugoligową zawodniczkę z Sobowidza. Na zajęcia przychodzi ponad 20 osób.

Do szkoły chodzi 84 dzieci, w tym część z Mirotek. Co najmniej jedna trzecia bierze udział w tych pozalekcyjnych zajęciach. Na pewno będzie brało jeszcze więcej, kiedy zostanie wyposażone przyszkolne boisko, zbudowane w ubiegłym roku w ramach Pomorskiego Programu Odnowy Wsi. Na razie liderzy programu starają się o środki na zakup bramek do piłki ręcznej, słupków do siatkówki i koszykówki (12 tys. zł). Kiedy będą bramki, męska część dzieciarni na pewno będzie tu regularnie grała w piłkę. Na razie gra poza szkołą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz