środa, 3 marca 2004

Zblewo. Piotr Kropidłowski - mistrz karmelu

Piotr Kropidłowski ze Zblewa jest w czołówce w szczególnej dziedzinie. Tort, jaki wykonał w 1999 r. na mistrzostwach Polski cukierników, dał mu brązowy medal i nagrodę publiczności


No proszę, sami nie wiemy, jakich mistrzów mamy. Piotr Kropidłowski (27 l.) ze Zblewa, który od kwietnia 2002 r. prowadzi piekarnię i cukiernię w Zblewie, jest w czubie Polski w dziedzinie wyroby z karmelu!
Ten młody człowiek, po ukończeniu szkoły zawodowej w Kościerzynie, 11 lat pracował w piekarni Jarzębińskiego w Kościerzynie, a potem w piekarni A. Szydłowskiego (właściciela hotelu "Szydłowski") w Gdańsku. Szydłowski zatrudniał wówczas mistrza Polski zdobnictwa karmelarzy Tadeusza Zdybałę.

Pan Tadeusz tak wyuczył Piotra tajników karmelu, że ten w 1998 r. wystartował w Mistrzostwach Polski Młodych Cukierników w Poznaniu. Na tych mistrzostwach trzeba było zrobić piętrowy tort, ozdobić go, przygotować deser i sporządzić jakiś regionalny produkt cukierniczy. W zawodach brały udział zespoły 2-osobowe i on jeden. Uplasował się w pierwszej trójce i wyjechał na mistrzostwa świata do Japonii.

W Japonii było "prawie" tak samo jak w Polsce - jury oceniało smak, wygląd i pomysł zaprezentowania wyrobu. Piszemy "prawie", bo tam trzej Polacy zetknęli się po raz pierwszy w życiu z czymś, czego nigdy nie robili, a mianowicie z konkurencją "rzeźba z lodu". Zespoły dostawały po 1 m3 lodu, dłuta i rzeźbiły tzw. dodatek dekoracyjny. Nic dziwnego, że zajęli dopiero 16 miejsce. Dzisiaj takie rzeźby już się w Polsce pokazują, np. w hotelu Mariott stały na sylwestra dwa lodowe łabędzie. Dzieło budzące łzę w oku, bo krótkotrwałe, spływające po godzinie. W 1999 r. Piotr wziął udział w mistrzostwach Polski w cukiernictwie w Warszawie. Sporo go to kosztowało - zarówno pieniędzy, jak i wysiłku. Tam zajął trzecie miejsce. I znowu szło o zrobienie tego samego - tortu piętrowego. Wykonał naturalnej wielkości bocianie gniazdo i dwa bociany, jeden siedzący, drugi stojący.

Oczywiście wszystko z cukru. Od publiczności dostał pierwsze miejsce. Jak to tak może być, że wszystko z cukru? W telegraficznym skrócie: cukier - karmel - poddany temperaturze 60 stopni daje się kształtować we wszystko, co zapragnie wyobraźnia: wstążki, zwierzątka, owoce, gniazdo bocianie.

Z cukru można nawet wydmuchać serduszka. Piotr, zanim wygrał przetarg i kupił GS-owską piekarnię w Zblewie, prowadził sklep i gromadził używane maszyny z Zachodu. Dzisiaj jego firma piecze chleb. Ale oczywiście nie samym chlebem człowiek żyje, zwłaszcza jeżeli jest w czubie w Polsce w wyrobach z cukru.

W cukierni Piotra można zamówić prawdziwe tortowe cacka - wielopiętrowe, z ozdobami, różnobarwne. Oczywiście wszystko z cukru. No, może z Mikołajem z marcepanu (miazga migdałowa z cukrem pudrem) na samej górze i jakimiś drobnymi elementami z czekolady. Takie cacka, że aż żal je zjadać.







Opracowano na podstawie artykułu z Tygodnika KOCIEWIAK (środowy dodatek do Dziennika Bałtyckiego).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz