sobota, 13 marca 2004

Samorządowy absurd

Pięćsetny raz piszemy o tej sprawie i budzi ona nasze coraz większe zdziwienie. O starogardzianinie Andrzeju Jankowskim, który kupił działkę przy ul. Kościuszki i stworzył tam punkt skupu złomu. Pan Andrzej chciał poszerzyć działalność. W 2003 roku wystąpił do Urzędu Miasta "o ustalenie warunków zabudowy i zagospodarowania terenu dla inwestycji polegającej na realizacji miejsca zbiorki złomu z wagą wazową, miejsca rozbiórki samochodów i składania ich części"Ta rozbiórka starych pojazdów w tym miejscu miastu się nie spodobała. Nie chciało tego. 2 maja 2003 roku prezydent Stanisław Karbowski postanowił zawiesić postępowanie w sprawie wydania warunków zabudowy, bo na ten teren jest opracowywany plan zagospodarowania przestrzennego i prezydent postanowił poczekać do jego uchwalenia. Do rozstrzygnięcia, co w tym miejscu może w ogóle być. Miał takie prawo.

Andrzej Jankowski uważał, że nie; uznał, że jego interesy zostały naruszone (miasto powinno wydać te warunki) i natychmiast odwołał się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Gdańsku.
17 lutego 2004 roku kolegium wydało postanowienie o... umorzeniu postępowania w sprawie zażalenia.

Uczyniło tak, bo "zaskarżonym postanowieniem organ pierwszej instancji zawiesił postępowanie (...), pisząc w uzasadnieniu, iż w dniu 9 grudnia 2002 roku Rada Miejska Starogardu podjęła uchwałę o przystąpieniu do zmiany miejscowego planu zagospodarowania dla tego obszaru. Zgodnie zaś z treścią art. 45. ust. 2 ustawy o zagospodarowaniu przestrzennym organ może zawiesić postępowanie w sprawie ustalenia warunków zabudowy i zagospodarowania terenu na okres nie dłuższy niż 12 miesięcy od dnia ogłoszenia o przystąpieniu do uchwalenia bądź zmiany map.

W swoim zażaleniu A. Jankowski wnosił o unieważnienie postanowienia prezydenta miasta, nadto o wszczęcie postępowania w sprawie wydania decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowaniu terenu; wyciągnięcie konsekwencji dyscyplinarnych w stosunku do osób dopuszczających się zaniedbania i zaniechania obowiązków służbowych oraz o opublikowanie w niezależnej prasie lokalnej faktu ukrywania przed społeczeństwem istotnych dla społeczeństwa decyzji, uchwał i postanowień.

Starogardzianin szedł więc ostro.
Co na to kolegium? Ano zdecydowało, że "ogłoszenie wyżej wymienionej uchwały Rady Miejskiej nastąpiło w prasie lokalnej 13 grudnia 2002 roku, a 12-miesięczny okres zawieszenia postępowania upłynął 12 grudnia 2003 roku. W tym dniu też organ, który zawiesił postanowienie, powinien był je podjąć, jeżeli nie uczynił tego wcześniej i rozpoznać wniosek strony (...). W dacie rozpatrywania sprawy przez kolegium okres zawieszenia postępowania w sprawie ustalenia warunków zabudowy i zagospodarowania terenu już upłynął, wobec czego postępowanie w sprawie zażalenia stało się bezprzedmiotowe i należało je umorzyć. (...) !!!!!!!!

Tak jest, kochane kolegium samorządowe. Wszystkie instytucje powinny tak działać. Policja łapie złodzieja, prokuratura kieruje do sądu akt oskarżenia po 35 latach, a ten sobie czeka i czeka kolejne 120 lat. W końcu dochodzi do rozprawy i na niej szanowny sędzia mówi, że nie ma już czego rozpatrywać, bo tego rodzaju czyn uległ przedawnieniu z tego powodu, że złodziej umarł ze starości. Absurd czy nie?

To nic, że A. Jankowski traci czas, to nic, że miasto też - po złożeniu zażalenia - miało związane ręce i wcale tego postępowania na nowo nie mogło rozpocząć, bo wszystkie dokumenty leżały w kolegium. Był pat, gdyż kolegium ciężko pracowało. Samorządowe Kolegium w Gdańsku. Starogardzianin złoży kolejne zażalenie, gdzieś tam do Warszawy. Przewidujemy, że straci teraz z dwa lata (w stolicy pracuje się jeszcze inaczej) i znowu przegra, a nawet jak wygra - nic już nie zyska. Wiemy, że konserwator zabytków nie wyrazi zgody na podobną inwestycję w tym miejscu. Po co to ciągnąć? By gdzieś tam ważni ludzie mieli co robić?

Proponujemy zwyczajnie zakończyć ten spór. Obie strony powinny pójść na ugodę. A. Jankowski powinien przestać oskarżać urzędników o niecne plany, a ci powinni na niego spojrzeć cieplejszym okiem. Jak na człowieka, którego warto wesprzeć. W mieście - blisko - jest tyle wolnych terenów. Kolejne kolegia i sądy są coraz dalej...

Jacek Legawski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz