środa, 10 marca 2004

Pinczyn. Misterium 7.03.2004

Fascynujące pytanie: Jak byśmy przyjęli Chrystusa, gdyby się nagle pojawił, obojętnie czy w Pinczynie, czy w Nowym Jorku, czy gdziekolwiek indziej w zglobalizowanym świecie? Bylibyśmy na pewno ciekawi, co by na to wszystko co "zmajstrowaliśmy" powiedział. No cóż, nie pojawia się. Albo jest obecny, tylko my Go nie widzimy. Może był i obecny podczas niedzielnego misterium w Pinczynie, które o 16.00 w kościele wystawiła grupa Relax pod kierunkiem Anny Juraszewskiej

Było to Misterium Wielkopostne pod tytułem Kuszenie.

- W zasadzie chodziło o dwa wątki: kuszenie Jezusa i kuszenie tłumu - tłumaczyła nam Anna Juraszewska. - Misterium, czyli Męka Pańska, na podstawie Pisma Świętego i Wywiadu z diabłem, który przeprowadził włoski salezjanin Antonio Alessi.

Misterium zaczęło się intrygująco. Na scenie (pod ołtarzem) klęczał w charakterystycznej medytującej pozie Jezus (jak co roku, grał go Tomasz Boszko).

I to był początek. Zupełnie jak pierwsze sekundy w teatrze, kiedy to w absolutnej ciszy oswajamy się okiem z jeszcze zastygłym światem odsłoniętym nagle przez kurtynę. Oglądamy scenografię, nieruchome postacie wiedząc, że za chwilę coś się zdarzy, że rozpocznie się akcja.

I się zaczęła. Z bocznej i głównej nawy, od strony drzwi wejściowych, równocześnie wyszły dwa "tłumy". "Tłum" z bocznej nawy był bardzo malowniczy. Kobiety zakutane w chusty, dzieci, na końcu "menel" z butelczyną w kieszeni. Wszyscy spięci łańcuchem. I wszyscy w ciemnych okularach (ciekawe to pod względem teatralnym i ukrytych znaczeń! Okulary - aha, ślepi? Na co?). Ten "tłum" szedł pod wodzą jednego diabła - ubranego bogato, w cylindrze, z szerokim białym szalem (grał go Maksymilian Guziński). To był - rzec można - diabeł zakamuflowany.

- Ten diabeł jest nowoczesny i mniej rozpoznawalny - wyjaśniała nam przez spektaklem pani Anna. - Mniej rozpoznawalny, bo też i dzisiaj dobro i zło też jest trudniejsze do rozpoznania. Chodzi o to, jak w tych dzisiejszych czasach to zło rozeznać.

I podczas misterium to wyszło. Różne osoby (postaci spektaklu) próbowały nazwać ZŁO współczesnego świata. Aborcja, wojny, manipulacje genetyczne, przyzwolenie na istnienie biegunów bogactwa i biedy itp. Listę "punktów" ZŁA można by ciągnąć i ciągnąć, zarówno tych wypowiedzianych w kościele w Pinczynie, jak i tutaj niewypowiedzianych. Właściwie to trochę mam żal do pani Juraszewskiej, że była taka krótka i dotyczyła grzechów oczywistych.

Z tych wszystkich spraw cieszył się także drugi diabeł (grał go Alfons Połom) - tradycyjny, ludowy, z rogami. Cieszył się też na sposób ludowy - skakał jak prawdziwy diabeł z legend, umizgiwał się szelmowsko do zgromadzonych w kościele widzów, również w końcowej scenie, porażony przez Chrystusa, padł zawodowo na posadzkę.

Chrystus w misteriach wygrywa. Wygrał też w Pinczynie. Czy wygrał u widzów? Być może spektakl pobudził niektórych do refleksji. Młodszych widzów zafrapował na pewno. Niektórzy z nich robili nawet komórkami zdjęcia ememesowe. I tu jest dopiero zderzenie. Z jednej strony niesamowita praca pani Juraszewskiej i jej zespołu - osób wierzących, że przy pomocy tradycyjnych form teatralnych da się coś istotnego powiedzieć, zmusić do zadumy nad sobą i światem; z drugiej strony co tu gadać - rozwijająca się w niesłychanym tempie technika, podsuwająca naszym zmysłom coraz to wymyślniejsze zabawki. Niestety, niestety, ulegamy im coraz bardziej!


Tadeusz Majewski (Tygodnik Kociewiak)

Zespół Relax po występie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz