wtorek, 23 marca 2004

Miradowo. Sołtys Henryk Wrzałka o wsi...

Miardowo (gm. Zblewo) w naszym rankingu wsi jest na końcu powiatowej listy. Zrujnowany popegeerowski majątek, śmierdzące bajora w centrum wsi, zachwaszczona spłacheć ziemi pomiędzy "berlinką" a wiejską drogą, zdziczały park przydworski. I to wszystko jest na widoku przejeżdżających trasą Berlin -Kaliningrad obcokrajowców. Winimy za to Agencję Własności Rolnej Skarbu Państwa (obecnie Nieruchomości Rolnych), a nie mieszkańców wsi. To Agencja, nie bacząc na interes obywateli Miradowa, dawała majątek w dzierżawę tak, że wieś na tym nic nie zyskał.

Centrum i osady

Henryk Wrzałka (45 l.), sołtys Miradowa, mieszka na wybudowanich, tak że u niego nie śmierdzi. Chyba że idzie niekorzystny wiatr.

- Wiadomo, wioska popeggerowska - mówi pan Henryk. - Dwuczęściowa: Miradowo popegeerowskie i osady - niewielu rolników indywidualnych, mieszkających w większości w poniatówkach (było ich 18). Moja jest obudowana i dobudowana. Co we wsi? Coraz mniej gospodarzy. Zdarzają się przypadki, że gospodarz umiera, syn dziedziczy, a potem sprzedaje ziemię, kto powiększa swoje. Jest tak, jak pokazują w telewizji - więksi kupują mniejszych. Sołectwo zamieszkuje około 400 osób.

Problemy zasadnicze są dwa

- Problemy zasadniczo są dwa: mieszkaniowy i "szambo", czyli dwa bajorka przed "belwederem" (wielorodzinnym blokiem popegeerowskim - red.). Są tu tacy, co nie mają w ogóle mieszkań. Jeden mieszka nielegalnie na poddaszu pałacu, tam też mieszka starsza pani, była pracownica PGR-u.

Do kogo należy pałac?

- Do Agencji Nieruchomości Rolnych, ale wszyscy mówią, że do mecenasa Lipskiego. Dokładnie nie wiem. Wójt też o tym nie chce mówić.

Szamba o "szambo"

Za PGR-ów szambo z "belwederu" było podłączone do ciągu melioracyjnego. Jak ciąg się zapychał, PGR-y odkopywał i czyścił. Na końcu ciągu była studnia. Teraz jest zawalona. Od tej studni sączkiem nieczystości przechodziły pod szosą na pola, polami do jeziora albo z tej strony do rzeki. Ot, socjalistyczna ekologia.

- W każdym razie gdzieś to szło - kwituje rozważania sołtys.

To teraz te ścieki wędrują do...?

- Kanał melioracyjny jest zapchany i sączki prawdopodobnie też. "Szambo" (w znaczeniu nieczystości) wybija do góry i w jednym miejscu się wylewa. Przez to zapchanie utworzyło się kilka stawów. Tam jest z pół wody opadowej i z pół ścieków, "szamba". Uff... jak to śmierdzi. Kiedy wieje wiatr, smród idzie na cała okolicę.

Kiedy zaczęły powstawać te stawy?

- Cztery lata temu dobrze będzie. Dzieci naprzynosiły karasi. Dla sportu. Nikt ich nie łapie, bo to karasie z "szamba".

Ale ptactwo wodne łapie. To tu trzy lata temu zlatywało na ucztę kilkadziesiąt bocianów, czaple i inne ptactwo... Ale to nie jedyne "szambo" we wsi. Przy pałacowych chlewniach też są śmierdzące stawy. I w parku też jest staw, w którym płyną nieczystości. Byliśmy, wiedzieliśmy, wąchaliśmy.

- Kiedyś były beczki i wywozili, ale teraz nie ma. Obiecał Lipski, że jak kupi Miradowo, to te "szamba" doprowadzi do porządku.

Jakie są pana zdaniem przyczyny aż takiej degradacji Miradowa?

- To był jeden z najlepszych PGR-ów. I na plusie. Potem powstawały spółki. Przez to wszystko jest rozszabrowane. Teraz dzierżawca wszystkie okna pałacu pozabijał deskami.

Powinni sami

Okazuje się, że tam, gdzie powstały już małe wspólnoty, przy mniejszych domkach, to to "szambo", czyli nieczystości już wywożą. W "belwederze" mieszka kilkanaście rodzin i tu jest problem. Mają wspólnotę, tylko nie mają szamba, a jedynie odstojniki na nieczystości grube. To grube jest wywożone...

- Mam to w małym palcu... - zauważa sołtys.

Nie starał się pan zgłosić Miradowa do Programu Odnowy Wsi?

- Program Odnowy Wsi? Gdyby z województwa zobaczyli te "szamba", to byśmy się ośmieszyli. Za dwa lata, może za półtora, kiedy pójdzie kolektor, oblicze wsi się zmieni.

Ale nie ma sposobu na te szamba z "belwederu"?

- Mieszkańcy "belwederu" powinni sami wykopać szambo. Wójt ma racje. Kto dzisiaj, jak ma pan dom, panu wykopie? Ale z drugiej strony nie ma za co ich winić. Jeżeli nigdzie nie pracują, to z czego mają płacić? To nie tylko kwestia szamba. Przyszły rachunki za zaległą wodę, to niejedni z wioski mieli po 1000 zł zaległości. I znowu pytanie: z czego mają płacić?

Jeden nowy ciągnik w gminie

- Inna sprawa, że niejeden jest młodszy ode mnie i nigdzie nie pracuje. A ma troje, czworo dzieci. Prawda jest taka, że dla chcącego nie ma nic trudnego. Ja mam 15 ha i jeszcze w lesie jestem zrywkarzem. Zbieram bukowe wałki, o średnicy 1,25 cm. Na papierówkę do Kwidzyna, część ludzie kupują. Z tego mam 700 do 1000 zł. Każdy się ratuje jak może.

Z ziemi by pan nie wyżył?
- Nie. Nie tylko zresztą ja. Tutaj większość gospodarzy poupadała. Było osiemnastu. Połowa z tej osiemnastki przestała całkowicie gospodarzyć. Jednemu państwo wzięło ziemię za długi. Nie mają na chleb, zalegają z opłatami. KRUS, prąd, podatek rolny i woda - miesięcznie wyjdzie z 350 zł. Gdyby nie te wałki, to z czego bym płacił?

A z produkcji?

- Świnię kobieta chowa dla własnego użytku. Mamy dwie krowy na mleko dla siebie (miałem i siedem krów, ale po co), cztery byki i dwie jałówki. To na sprzedaż. Kiedy sprzeda się byka (2 tys. za dość dużego, 700 kg), to trzeba zapłać za produkcję. Teraz musiałbym sprzedać byka, żeby mieć na nawozy, następnego na opłacenie kombajnu. I nie wiem jeszcze, czy wystarczy.

A czy ktoś tutaj inwestuje w sprzęt, chlewnie?

- W całej gminie w ciągu tych kilkunastu lat jeden nowy ciągnik kupił rolnik w Bytoni. I to kilka lat temu.

Boisko podniesie na duchu

Coś optymistycznego...

- Powstaje pełnowymiarowe boisko. Tadeusz Klin pracował spychaczem za minimalną cenę. Z sąsiadem Jędrzejem Rogaczewskim wyrównaliśmy, wójt i radny Zygmunt Talaśka dołożyli się do trawy. Dzieci przyszły, pomogły grabelkami wyrównać. Teraz jeszcze trzeba kupić bramki. Miradowo dostało z budżetu gminy 1100 zł, ale to za mało. Jeżeli nie znajdą się środki na metalowe, to z lasu przywiozę drewno i zrobimy ze stolarzem. Otwarcie boiska będzie na Dzień Dziecka. Jeszcze zrobimy ławeczki... Boisko zintegruje wieś.

A dzieci jest dość, żeby zebrać drużynę?

- Dzieci jest dość. Grają na małym, w chwastach między berlinką a wiejską uliczką. Kiedy są mecze wioska na wioskę, to się z nas śmieją.

A drużyna seniorów?

- Oficjalnej nie ma, ale będzie... Chcemy też odnowić salkę w budynku poszkolnym. Dzieci muszą mieć jakieś miejsce do rekreacji. Napisaliśmy w tej sprawie program, żeby zdobyć pieniądze na remont.

Opracowano na podstawie artykułu z Tygodnika KOCIEWIAK (środowy dodatek do Dziennika Bałtyckiego).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz