środa, 26 lipca 2006

borowiacka - strefa skansenu?

Kasparus, Długie, Zdrójno - tam i w wielu innych borowiackich wioskach stoją jeszcze perełki drewnianej architektury. Nie potrafimy ich obronić przed zgryzem czasu, a co dopiero mówić o kontynuacji stylu i reklamie tych czarownych miejsc. A może tak odpowiedni lobbing i dyktatura fachowców?



Kazimierz Warmbier z Osowa Leśnego (gm. Lubichowo) jest cieślą. Ciesielką i stolarką zajmował się też jego ojciec Jan i dziadek, który we wsi produkował koła do wozu i kółka do kołowrotków. Pan Kazimierz ma satysfakcję z pracy, bo ją bardzo lubi i daje mu pieniądze, co dzisiaj nieczęsto idzie w parze.

Na brak roboty nie narzeka, chociaż całkiem niedawno były lata, że sezon się jeszcze nie kończył, a miał już zamówienia na cały przyszły. Warmbier ma za sobą kilka ciekawych konstrukcji, między innymi dom z bali na Kośnikowie - w dzielnicy Borzechowa. Ostatnio - co zauważa cieśla - klienci wracają do starego stylu. W Radziejewie robił w tym roku dom z dębowymi filarami, sześć domów z okienkami typu "bawole oko", było też zlecenie na dom w stylu "pruskiego muru" (drewniany szkielet wypełniony cegłą). Co ciekawe - w tym ostatnim przypadku inwestor zastosował drewno z rozbiórki z Białostockiego, bo szło mu o zachowanie odpowiedniego klimatu. Coraz częściej ludzie nie chcą paneli, PCV itp., bo w domu nie może być jak w pracy. Ale nie można jeszcze mówić o jakimś masowym odwrocie od "nowoczesności".

Pan Kazimierz, wyznaczony przez wójta Ryszarda Alechniewicza do reprezentacji gminy Lubichowo, pojechał raz na spotkanie w gminie Kaliska, które zorganizował tamtejszy wójt Antoni Cywiński. Chodziło o wspólne promowanie drewna jako materiałów budowlanych i o to, by Lasy Państwowe sprzedawały naszym tartakom więcej drewna, z tym bowiem jest poważny problem. Brak drewna i ostatnio jego ceny to jedno, ale jest też i drugie. Niestety, zauważa cieśla z Osowa, na wsi ciągle jeszcze budują duże domy pokoleniowe z betonu. To kwestia mentalności, której nie da się prędko zmienić.



Nie przestrzega się też jakiegoś okreslonego stylu, bo go po prostu nie ma. W przeciwieństwie do miast, gdzie domy stoją blisko siebie i trzeba się trzymać określonych wzorów. A rozwiązanie "nakazowe"? Nie da się go wprowadzić, bo nie ma u nas lobby architektów, wykonawców i producentów, którzy naciskaliby na władze i wszystkich decydentów, by w pasie Borów Tucholskich stworzyć coś w rodzaju "strefy skansenowej", gdzie po pierwsze ratowałoby się starą architekturę, a po drugie budowałoby się tylko drewniane domy. Warmbier sam swoimi dziełami próbuje coś zmienić w tej mentalności, ale na to by zmieniać w szerszym zakresie - jak mówi - jest za mały.

Tekst i foto M.K.


Na zdjęciu 1 Kazimierz Warmbier. Cieśla ma za sobą kilka ciekawych dzieł, między innymi dom z bali w Borzechowie.

2. Domek z drewna modrzewiowego w Demlinie. Czyż nie jest ładny? Jego mieszkańcy, gdańszczanie, mówią, że chcieli nawiązać do kaszubskiej "checzy". Ale okiennice i obramowania okien są bliższe naszej architekturze. Ogrodzenie też z drewna modrzewiowego. Takie to proste i ładne. Generalnie jednak wolimy betonowe, z kolorowanymi ażurami.

Na podstawie materiału zamieszczonego w tygodniku Kociewiak - dodatek do Dziennika Bałtyckiego

Wysłany przez kociewiak opublikowano niedziela, 02 styczeń, 2005 - 12:25

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz