środa, 26 lipca 2006

Co nowego w Zelgoszczy

W lutym napisaliśmy reportaż o Zelgoszczy. Sołtys Zenon Talaśka i jego żona Bogumiła opowiadali o przyszłości wsi z pesymizmem. "Wieś umiera" - mówili. Bo nic się nie dzieje i rodzi się mało dzieci. A jak na wieś Talaśkowie patrzą teraz?

- Zrobiliśmy w tym roku 300 metrów ulicy Bosej, więc nie ma co narzekać. Ukończono remont elewacji Domu Ludowego, utwardzono drogę wylotową na Wdę - mówi żona sołtysa Bogumiła. - Gdyby tyle robiło się co roku... - wzdycha sołtys. - Nie ma jeszcze połączenia ulicy Bosej z ulicą Główną od strony Lubichowa. I przydałoby się ograniczenie prędkości ruchu na ulicy Bosej. Jest tu wielkie niebezpieczeństwo dla dzieciaków, które chodzą do szkoły. Można by zrobić jakieś szykany. Drogę wykonano z trylinki. Wygląda ładnie. W Domu Ludowym pomieszczenia zajmowała Poczta. Teraz jest tam pomieszczenie ze stołem do tenisa. W sali są zajęcia z panem od wuefu.
Talaśkowie chwalą dyrektora szkoły Mieczysława Cichonia. Bardzo dba o szkołę. Kupił nowe meble do stołówki, komputery.
- Ale z młodzieżą pracuje się teraz trudno. Kiedyś, w szkole 8-klasowej, można było kogoś wychować, a teraz jest 6 klas podstawówki i uciekają. Mimo to osiągnięcia w szkole są - mówi pani Bogumiła. - A z tym umieraniem to nie przesada. Zelgoszcz to wieś gospodarzy i ludzi starszych. Przy ulicy Bosej mieszka aż 16 wdów. W tym roku urodziło się zaledwie pięcioro dzieci, a zmarło osiem albo dziewięć osób.
Tak więc są informacje optymistyczne. A z tym ujemnym przyrostem naturalnym? To spotyka się już wszędzie, również w dużych miastach.


Sołtys wraz z żoną

Wysłany przez kociewiak opublikowano wtorek, 26 październik, 2004 - 18:27

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz