


Michał
jest małomówny, ale prowadzi na pewniaka. Od czasu do czasu wyrywa mu się - Ooo, to

Młodzież
Pałac jest olbrzymi. Obok drugi, mniejszy. Tu kiedyś mieściła się stołówka i świetlica. Przed wielkim pałacem mierzymy wzrokiem wspaniałe okazy żywotników i dębów. Grupa młodzieży, siedząca przy schodach jakiegoś bocznego wejścia do obiektu, traktuje nas z

Szkic
Ewa i Piotr Landowscy z córką Agatką mieszkają w bloku przy pałacu. Oboje
pierwszy miesiąc opiekują się obiektem. Ewa opowiada, że robią co się da, żeby jakoś wyglądało - trawę skoszą, przy krawężnikach pooczyszczają. - Mieszkam tu 14 lat - mówi Ewa. - Park, kiedy go koszono, był śliczny. Ścieżki biegną jak kiedyś. Prosto od pałacu idzie się przez park do chojny, lasku. Między chojną a parkiem jest boisko do piłki nożnej. Niestety, tam nie grają. Kiedyś w stawie się kapali i były ryby. Nie słyszałam, żeby mieszkańcy Kopytkowa kiedykolwiek dyskutowali o tym, aby zająć się parkiem. Do parku chodzimy codziennie, w niedzielę najwięcej, zimą na lód na stawek. Najlepiej jakby go kupili Polacy. Przyjeżdżają Niemcy, oglądają. Szkic parku? Oczywiście - ja umiem rysować. Mama rysuje, Agatka się śmieje.
M.K.

Na podstawie materiału zamieszczonego w Kociewiaku - środowy dodatek do Dziennika Bałtyckiego.
Wysłany przez kociewiak opublikowano środa, 04 sierpień, 2004 - 12:50

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz