wtorek, 25 lipca 2006

U Homów

Trochę za wsią. Dobrą gospodarkę widać z daleka. Akurat nawalił traktor. Na podwórzu gromadka mężczyzn. Wszyscy są zainteresowani awarią. Najlepszym mechanikiem okazuje się sam gospodarz

Tadeusz i Irena Homowie gospodarkę odziedziczyli po rodzicach Ireny Stefanii i Stanisławie Kazubowskich. Prowadzą ją 19. rok. - Zięć mało kiedy mówi dobrze o swoich teściach, ale to byli bardzo dobrzy ludzie i super rolnicy. Wiele się od nich nauczyłem - mówi pan Tadeusz i pokazuje nam ich zdjęcia.

Wielka kwota mleczna
Młodzi dostali 24-hektarowe gospodarstwo. Dokupili 37 ha, dzierżawią 8 ha, razem 69 ha. Zatrudniają tylko jednego pracownika. Gospodarstwo jest całkowicie zmechanizowane, nastawione na produkcję bydła mlecznego. Obora została przystosowana do wymogów unijnych. Posiada certyfikat weterynaryjny, pozwolenie na produkcję mleka. Jest dojarka przewodowa, nowa chłodnia mleka, dojarnia w całości wykafelkowana, karmienie krów i usuwanie obornika zmechanizowane. - Krowa daje około 6 tysięcy litrów mleka rocznie. Mamy 26 krów, więc kwota mleczna wynosi ponad 130 tysięcy litrów. Jak zaczynaliśmy gospodarzyć, to wynosiła ona 30 tysięcy litrów, a teraz 130. A my mamy zamiar jeszcze ją powiększyć. Na pewno dojdziemy do 200 tysięcy litrów rocznie - daje nam wykład pan Tadeusz.
Homowie są pewni sukcesu. W prowadzeniu gospodarstwa fachowych rad udziela im zawsze życzliwy zootechnik Hieronim Laskowski.
Pan Tadeusz 6 września w Lubaniu otrzymał Srebrną Odznakę Zasłużonego Rolnika.
- Myślałem, że uścisnę dłoń Olejniczakowi, bo mam dla niego wielkie uznanie, niestety, wysłuchałem tylko treści jego gratulacyjnego listu, ale i to było miłe.

Mleko nadal tanie
- Unia? Zostaliśmy rzuceni na wysokie fale. Korzyści w tej chwili są wymierne. Cena tucznika wynosiła 3,5 złotego, dziś od 4 do 5 złotych. Cena młodego bydła rzeźnego też wzrosła. Mleko nadal jest za tanie. Za 4 litry mleka kupimy 1 litr ropy, a nasi rodzice przeliczali 1: 1. Co nas boli. To, że nie możemy ubić zwierząt uhodowanych u siebie. Musimy na przykład uszkodzone zwierzę zawieźć do odpowiedniego punktu, tam zostaje ubite i dopiero możemy przewieźć do domu. Oczywiście chodzi o bydło, bo tuczniki można ubić w domu. Ogólnie jesteśmy do Unii nastawieni pozytywnie, w przeciwieństwie do naszych rodziców, którzy przeżyli II wojnę światową i źle widzieli Niemców. My jesteśmy otwarci na całą Europę.
Homowie chcą jak najszybciej skończyć budowę domu. Pieniądze, które ewentualnie ("proszę podkreślić - ewentualnie") otrzymają z Unii, na pewno zainwestują w gospodarstwo. - W porównaniu z naszymi wydatkami nie będą one duże.

Nie ucz się za dobrze
A skąd tak dobre efekty?
- Pochodzę ze wsi. Od dziecka interesowałem się rolnictwem. Ojciec chciał, żebym został lekarzem, bo się dobrze uczyłem, ale mnie w głowie była tylko gospodarka. Chciałem zostać na ojcowiźnie, ale rodzice wypatrywali następcę w najmłodszym dziecku. Wobec tego ja po prostu znalazłem sobie dziewczynę z gospodarstwem - żartuje pan Tadeusz.
Tradycje rolnicze przechodzą z pokolenia na pokolenie z jednej i z drugiej strony. Homowie mają czworo dzieci. Najstarszy 18-letni Paweł jest uczniem Technikum Łączności, najmłodszy Karol ma 3,5 roku. Dzieci, które chodzą do szkoły, bardzo dobrze się uczą.
- Mąż do 12-latka, kiedy przynosi piątki, mówi żartem: - Tak dobrze się nie ucz. Tych sprawdzianów nie pisz na piątki, bo masz zostać na gospodarce!
W tym domu, choć na pewno jest dużo pracy, nie brakuje uśmiechu, żartów, życzliwości i gościnności. Tak jak przystoi na prawdziwy gospodarski dom, w chwili wolnej wszyscy siadają przy dużym stole i opowiadają o swoicj
sukcesach i porażkach.

Na podstawie artykułu zamieszczonego w Tygodniku Kociewiak - środowe wydanie Dziennika Bałtyckiego

Wysłany przez kociewiak opublikowano piątek, 29 październik, 2004 - 14:52

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz